Na szafot!

Sejmowa komisja do spraw zbrodni w bankowości  zamierza zająć się zbrodniami Leszka Balcerowicza, ale nie chce oddać SKOKU. Mój pogląd jest taki: jeżeli prof. Leszek Balcerowicz  ma  na sumieniu to, co zarzuca mu poseł/przewodniczący Artur Zawisza (konflikt interesów w sprawie fundacji CASE), to od tego jest prokuratura, są sądy, jest cały aparat sprawiedliwości, na czele którego stoi niezłomny minister Ziobro. Po cóż więc urządzać widowisko, które tylko ma utwierdzić telewidzów, że wszyscy inni kradli, albo wyprzedawali majątek narodowy za bezcen (być może biorąc coś dla siebie), tylko obecna koalicja jest niepokalana? Chyba że chodzi o symboliczną egzekucję III RP i jednego z jej głównych twórców.

Jeżeli nowy prezes PZU – jednej z najważniejszych spółek z udziałem Skarbu Państwa – mecenas Jaromir Netzel jest  święty, to dlaczego tak się denerwuje na „Rzeczpospolitą” i jej dziennikarza, Bertolda Kittela? (Nie znam żadnego z panów.)  Już dawno wystarczyło pozwać  autora i redaktora do sądu, oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości, na czele którego stoi nieustraszony minister Prawa i Sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. Tymczasem prezes Netzel wypichcił filipikę godną trzeciorzędnego dziennikarza, pisząc, że „pan major (!- Pass) Kittel, reprezentując określony układ, najlepiej jest zorientowany jak się nazywają jego mocodawcy i kto ma być beneficjentem całej tej operacji (…)”  Czuje się w tym fragmencie wpływ prezesa Kaczyńskiego, który walkę z układem obrał sobie ze cel nr 1, a ponadto ową podejrzliwość, która każe się domyślać, kim są „mocodawcy” dziennikarza i „kto ma być beneficjentem” (za PRL mówiło się „komu to służy?”). Poziom wypowiedzi prezesa Netzla kompromituje autora, kompromituje PZU, kompromituje jego patronów. Im szybciej powróci do adwokatury, tym lepiej dla wszystkich (z wyjątkiem palestry…).

Pan (wice)minister Obrony Antoni Macierewicz ogłosił w telewizji, że większość byłych ministrów spraw zagranicznych w III RP, sygnatariuszy głośnego listu (tzw. „banda ośmiu”), to byli agenci. Treść i poziom tej wypowiedzi są zdumiewające. Jak to się ma do troski Braci Kaczyńskich o wizerunek Polski w świecie? Jeżeli wiceminister Obrony (!!!) ma dowody, że ministrowie, którzy wprowadzili Polskę do Unii Europejskiej i do NATO, działali jako obcy agenci, to rewelacja na skalę światową. Stawia to pod znakiem zapytania ich podpisy pod dokumentami akcesyjnymi i każe się zastanowić, czy nie znaleźliśmy się w Unii i w NATO na skutek prowokacji obcego (sowieckiego? rosyjskiego?) wywiadu. Jest to oczywisty absurd, gdyż komu jak komu, ale Rosji nasza przynależność do wspólnoty zachodniej na pewno na rękę nie jest, UB także nie było za tym. Dodatkowy aspekt, to postawienie przez wiceministra pod znakiem zapytania reputacji wybitnych polityków, którzy stali na czele MSZ. Wobec takich oskarżeń człowiek pozostaje bezradny. Pozostaje wspólny pozew sądowy i oddanie sprawy w ręce wymiaru sprawiedliwości, na czele którego stoi wyróżniający się minister IV RP – Zbigniew Ziobro, co daje gwarancję, że wyrok zapadnie szybko i będzie sprawiedliwy. Idea sądów czynnych 24 godziny na dobę plus propozycja przywrócenia kary śmierci wydają się w tej sytuacji jak najbardziej na miejscu.