Magiel i Sprawiedliwość

Ozdobą niedzielnej prasy był list pani Izy Śmieszek-Dorn, niedawno poślubionej żony posła, byłego marszałka Sejmu, do „Dziennika”. Sondaże pokażą, że list ten miał więcej czytelników niż eseje filozofa Habermasa, który wieszczy upadek Unii Europejskiej, oraz esej Piotra Zaremby, który nie może się doczekać na konflikt Tusk – Schetyna.

List małżonki Ludwika Dorna to perła magla politycznego. Już sam fakt, że małżonka posła pisze do gazety w sprawie alimentów płaconych przez jej małżonka, a gazeta to drukuje, mówi wiele o panujących obyczajach. Gazeta, która chętnie pisze o jałowości polskiej polityki, sama tę jałowość pogłębia. Wszystko zaczęło się od Jarosława Kaczyńskiego – autora odnowy moralnej i moralnego wzmożenia. W wywiadzie dla usłużnego jak zwykle Polskiego Radia, które ma do dyspozycji i które wyemituje każdą brednię prezesa, potępił Dorna za to, że ten zabiega w sądzie o zmniejszenie alimentów, jakie płaci na rzecz swoich starszych dzieci. (Najmłodsze dziecko poseł ma z panią Izą.) Prezes Kaczyński, do niedawna wyrocznia moralna IV RP, a obecnie jeden z autorów fikcyjnych usprawiedliwień sejmowych w cenie 300 zł. za sztukę, uznał postępowanie Dorna za „niegodziwe” i „łamanie reguł”. Zdaniem prezesa, który jest bezdzietnym kawalerem, „Jeżeli ktoś się decyduje w bardzo już dojrzałym wieku na kolejne małżeństwo i ma w nim dzieci, to ma obowiązek tak pracować, żeby mieć pieniądze na wszystkie dzieci.” Wypowiedzi (J.) Kaczyńskiego o odpowiedzialności za dzieci, zawieraniu małżeństwa, przypominają kazania duchownych tkwiących w celibacie, ale zawsze chętnych do pouczania o seksie, małżeństwie i rodzinie.

Żeby nie było nieporozumień – pp. Dorn i J. Kaczyński nie są moimi faworytami, ale wtykanie nosa w cudze sprawy prywatne uważam za niedopuszczalne. Co innego, gdyby Dorn zamordował żonę albo zgwałcił dzieci – przestępstwa tak pożądane przez media, wiadomość na pewno trafiłaby na czołówki, ale targi o alimenty? Toż to magiel! Moim zdaniem – wart Pac pałaca. Prezes Kaczyński powinien się wstydzić, że zagląda w prywatne sprawy Dorna, a poseł Dorn nie powinien zabiegać o zmniejszenie alimentów, tylko produkować usprawiedliwienia nieobecności po 300 PLN. Suma 3600 złotych, jakie Dorn łoży na utrzymanie swoich starszych dzieci nie jest znów taka wygórowana, jest ona poza zasięgiem przeciętnego człowieka, ale poseł, były marszałek, może na takie alimenty zapracować. Wystarczy 12 usprawiedliwień a la PiS. Jeżeli poseł Dorn znajdzie się w potrzebie, to członkowie PiS mogą złożyć się na alimenty. Dobro dziecka PiS jest najważniejsze! Nie zapominajmy, że alimenty to nie tylko ekwiwalent jedzenia, mieszkania i szkolnego tornistra, to też zadośćuczynienie dla matki za odpowiedzialność i trud wychowania dzieci. W tej sprawie jesteśmy po stronie poprzedniczki pani Izy.

Tym nie mniej zachowanie prezesa Kaczyńskiego jest oburzające. To zachowanie łobuzerskie, które nie zna granic dobrych obyczajów, byle tylko poniżyć rywala. Cały magiel wie, że Ludwik Dorn pozwalał się już nie raz obrażać i poniżać przez Jarosława Kaczyńskiego, gdyż czeka na schedę po prezesie. Jest – obok Zbigniewa Ziobro – delfinem PiS. Teraz Dorn grozi Kaczorowi procesem i „zakłada, że pan Jarosław Kaczyński zmniejszy deficyt rozumu politycznego, jaki w tej chwili wykazuje…” Zakładać, że J.K. zmniejszy deficyt rozumu politycznego może tylko ktoś taki jak Dorn. Deficyt rozumu politycznego J.K. jest większy niż deficyt Wall Street, a Ludwik Dorn z tym wygrażaniem prezesowi jest śmieszny jak Charlie Chaplin.

Jak by tego było mało, do awantury włączyła się osobista żona Dorna, p. Iza Śmieszek-Dorn, która ujmuje się za swoim dzieckiem, pisząc, że zapewnienie mu poziomu życia porównywalnego do poziomu życia dzieci Dorna z poprzedniego małżeństwa jest niemożliwe „bez obniżenia dotychczasowej wysokości alimentów.” Biedny poseł Dorn, biedne jego wszystkie dzieci i żony. Cały magiel płacze.

W jednym trzeba się z panią Śmieszek-Dorn zgodzić: „Kaczyński wraz z grupą najbliższych partyjnych współpracowników codziennie grzebie w moim domu i w mojej kieszeni.”

Grzebanie to ulubiona forma działalność K&K. Przedtem pogrzebał Marcinkiewicza, Sikorskiego, Platformę, PRL, Trzecią RP, teraz grzebie Dorna, jutro pogrzebie PiS, a w kolejce stoi już Saba. Jako grabarz prezes Kaczyński nie ma sobie równych. Jego najwierniejszy giermek, P. Gosiewski, natychmiast pospieszył z ujadaniem na Dorna, i powiedział, że najlepiej by było, gdyby Dorn złożył wyjaśnienia przed instytucjami partyjnymi (!!!), a wtedy sprawę należałoby zamknąć. Czyli kwestię alimentów miałaby rozważyć PARTIA, ta „ręka milionopalca w jedną miażdżącą pięść zaciśnięta”. Brawo Dorn, brawo Gosiewski, brawo (J.) Kaczyński, brawo Magiel i Sprawiedliwość!