Złość piękności szkodzi

Jubileusz piękny – XX lat wolnej Polski – ale jakiś gorzki. Ta Polska nie jest taka piękna, o jakiej wówczas marzono. Najlepszy dowód, to oddzielne obchody i to z zaciśniętymi zębami.

Na uroczystości w Sejmie, z udziałem przedstawicieli parlamentów 24 państw, prezydent w ogóle się nie pojawił (mimo że przyjechał do tego samego gmachu, obejrzeć wystawę), a premier był tylko krótko. To żałosne. Na sali Wałęsa, Mazowiecki i inni ojcowie wolności, a Tusk wychodzi, bo ma obchody w Krakowie, zaś L.K. omija sejmowe obchody z daleka, bo tam w środku był Wałęsa, Komorowski, a może i Tusk  et consortes. A przecież obaj, prezydent i premier, mogli zachować się z większą klasą, chociażby wystosowując list (niekoniecznie wspólny!!)  do zgromadzonych w Sejmie. Gdyby odczytano takie listy – czyż nie byłoby bardziej przyzwoicie (bo o elegancji już nie wspominam)?

Na uroczystość nie był zaproszony Wojciech Jaruzelski, choć nic by nie szkodziło, żeby był. W rozmowie z Moniką Olejnik powiedział słusznie, że na upadek komunizmu i odzyskanie wolności przez Polskę złożyło się wiele przyczyn, m.in. Reagan, Bush i Gorbaczow, Jan Paweł II i Solidarność, a także reformatorski nurt w obozie władzy. W Polsce musiałby jednak panować inny klimat, żeby Jaruzelski był wśród świętujących, a on sam musiałby po części świętować przeciwko sobie, gdyż był po przeciwnej stronie barykady, choć wierzę, że intencje miał dobre – takie poplątane były polskie drogi do wolności. W „Kropce nad i”  Jaruzelski zauważył sarkastycznie, że 4 czerwca będzie świętował na sali sądowej, gdzie jest oskarżony przez prokuraturę IPN. Podsumowując swoje życie przed kamerą, Jaruzelski powiedział, że popełnił wiele błędów, także takich, których się wstydzi. Na to p. Olejnik zapytała, czego wstydzi się najbardziej? (Jaruzelski odpowiedział, że zachłyśnięcia się komunizmem w latach 50.) To pytanie – czego Jaruzelski wstydzi się najbardziej? – trochę mnie zaszokowało, wydawało mi się jakieś niestosowne.  Jaką trzeba mieć odwagę, żeby zadać człowiekowi takie pytanie, w stylu sądu ostatecznego. Wyobraziłem sobie sytuację, w której to Monika Olejnik odpowiada na podobne pytanie. Kto wie, jak by odpowiedziała. Ja zresztą nie chciałbym wiedzieć, każdy ma prawo do własnego wstydu.

Dzień wcześniej gościem Moniki Olejnik był Donald Tusk, który mówił na ogół  mądrze i zręcznie, ale miał jedną wpadkę, powiedział mianowicie, że prezydenturę Kaczyńskiego i Kwaśniewskiego cechowała partyjność, której on  nie podziela. Tu pani Monika dobrze interweniowała, że prezydentura Kwaśniewskiego była jednak bardziej ponadpartyjna niż prezydentura L.K., ale Tusk dał plamę. Nieładnie, Panie Premierze.

Jubileusz 4 czerwca nie jest taki, jaki być powinien. Chciałoby się widzieć obchody radosne i wspólne, jak kiedyś w rocznicę zwycięstwa nad hitleryzmem, ale podziały w światku politycznym powodują, że rocznica zostanie wykorzystana, przede wszystkim przez obóz prezydencki (w tym  neo-Solidarność)  do zdystansowania się od obozu rządowego. Prezydent nie przepuszcza okazji, żeby dać upust swoim żalom. Nawet w Sejmie, odpowiadając na pytanie dziennikarki, nie omieszkał wymienić Palikota i Niesiołowskiego. Tym razem, w tym miejscu, mógł sobie to darować, ale L.K. jest bardzo pamiętliwy.

Obóz prezydencki nie próżnuje, prezydent do ostatniej chwili prowadził jawną kampanię na rzecz PiS. Na trzy dni przed wyborami obóz prezydencki wydał z siebie raport Biura Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie działań strony polskiej na rzecz uwolnienia polskiego geologa porwanego i zamordowanego przez Talibów. Całą odpowiedzialność składa się tam na barki rządu, a konkretnie Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska. Wedle raportu, Piotr Stańczak stał się „ofiarą nieskutecznych działań rządu RP”. Taki „raport”  to posunięcie obrzydliwe – na 3 dni przed wyborami obarczać politycznych rywali odpowiedzialnością za śmierć człowieka! Czy nie można było z tym poczekać kilka dni, do poniedziałku?  Przecież w podobnych sprawach – katastrofa górnicza czy lotnicza, wypadek czy inna tragedia, specjalne komisje i rzeczoznawcy obradują miesiącami. A tu ręka nikomu nie zadrżała, żeby sporządzić takie oskarżenie. Czy godzi się obarczać winą innych, jeśli samemu nie zrobiło się wiele? Można, a może i należy analizować postępowanie władz w tej sprawie, ale mogła to zrobić komisja sejmowa, może sąd, może mieszana komisja, ale nie tak jak BBN. Autorzy tego raportu, z min. Szczygło na czele, powinni się wstydzić. Pana Szczygło uważam za jedną z najbardziej cynicznych postaci w naszym życiu politycznym.