„Nie” dla obrzezania

Niedawno niemiecki sąd uznał rytuał obrzezania za zabroniony, ponieważ powoduje trwały uszczerbek  na zdrowiu. To orzeczenie – moim zdaniem – jak najbardziej słuszne, wzbudziło niepokój Piotra Semki z „Rz.” (2.VII). Jest to jego zdaniem groźne memento dla wierzących. „Nikt dotąd nie traktował tego rytualnego zabiegu jako czynu przestępczego”. Uznawano, że jest to autonomiczna decyzja  rodziców dotycząca wiary ich dziecka. Wyrok budzi niepokój nie tylko żydów i islamistów, ale i chrześcijan. Jest kolejną ingerencją państwa w autonomię związków wyznaniowych, przykładem niechęci zeświecczonego państwa do autonomii związków wyznaniowych.

Zwolennicy zakazu obrzezania powołują się na prawa człowieka, które obejmują również dzieci. Prawa do czego? – pyta Semka. Do uniknięcia zabiegu chirurgicznego czy też samodzielnego wyboru religii? „Teraz nagle odwieczna praktyka religijna okazuje się przestępstwem. To groźne memento dla ludzi różnych wyznań”, nawrót do doktryny komunistycznej w ZSRR, zgodnie z którą chrzest mógł nastąpić po osiągnięciu pełnoletności.

Tyle Semka. Moim zdaniem wchodzi tu w grę prawi do integralności fizycznej człowieka (przecież nie chodzi o zarodki, których obrońcami są niektórzy zwolennicy obrzezania) oraz prawo do samodzielnego wyboru religii. Obrzezanie jest formą napiętnowania na całe życie.

Autor chyba celowo nie wspomina o niektórych innych praktykach religijnych i zwyczajowych, przede wszystkim o obrzezaniu kobiet (klikoderyktomia – usunięcie łechtaczek i mniejszych warg sromowych). Barbarzyńska ta praktyka jest w niektórych krajach (np. w Egipcie) zakazana, ale nadal rozpowszechniona w Afryce i w Azji. Na świecie żyje około 130 mln kobiet, które zostały obrzezane, czasami w sposób celowo bolesny, ponieważ cierpienie rzekomo oczyszcza i uszlachetnia. Być może kiedyś praktyka ta nie była kwestionowana, podobnie jak obrzezanie dzieci, ale dziś budzi coraz bardziej powszechny sprzeciw. I słusznie! Nie jest to jedyna praktyka, która już dawno powinna być zakazana na całym świecie, podobnie jak kary cielesne, bicie dzieci, tortury, Inkwizycja, kara śmierci, ubój rytualny, ba nawet cierpienia kur i gęsi. Nie wszystko to są praktyki religijne, ale wszystkie – z obrzezaniem włącznie – stanowią naruszenie praw człowieka lub innej istoty.  Świat idzie na przód, praktyki religijne też się zmieniają, np. dopuszczalne jest odprawianie mszy w językach nowożytnych, inny jest  przebieg komunii, przyjmowanie hostii  na rękę lub do ust.

Nie jestem religioznawcą, może to temat bardziej dla Adama Szostkiewicza, znakomitego znawcy problematyki religijnej, ale trudno oprzeć się pokusie argumentu: popierasz obrzezania kobiet czy chłopców – zapytaj siebie i  swoich bliskich. Są wartości i zasady ważniejsze niż praktyki wyznaniowe.