Prowokacja udana, ale…

„Gazeta Polska Codziennie” wykonała udaną (acz budzącą pewne wątpliwości, o czym niżej) prowokację. „W naszej publikacji udowodniliśmy – czytamy w GPC 14 bm – że prezes Ryszard Milewski w rozmowie z  mężczyzną podającym się za asystenta Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii Premiera, ustalał terminy posiedzenia w związku z zażaleniem na areszt Marcina P., skład sędziów obecnych na posiedzeniu oraz prosił o spotkanie z premierem”.

Co prawda sędzia Milewski po kilku dniach (zanim sprawa została upubliczniona) złożył zawiadomienie do prokuratury, a także zarzuca GPC manipulacje nagraniami, ale nie kwestionuje, że odbyły się dwie rozmowy, że ich tematyka była taka, jaką podaje GPC.

Niewątpliwie jest to kolejna wpadka wymiaru sprawiedliwości, zaledwie kilka dni po zaskakująco niskich wyrokach w procesie mafii pruszkowskiej, co fatalnie świadczy o pracy prokuratorów w sprawie. Jest to kolejny dowód, że w systemie wymiaru sprawiedliwości są słabe ogniwa. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że to nie system się skompromitował, tylko, że jest to porażka jednego sędziego, który nie powinien był  w ogóle zostać prezesem sądu okręgowego.
Mnie się wydaje, że zawiódł zarówno system jak i człowiek. System, ponieważ prezes sądu odbierając telefon i wdając się w rozmowy, potwierdza, że to jest w jego mniemaniu dopuszczalne, sądzi, że nie zrobił niczego złego. Co najwyżej, dał się podpuścić. Pozwala to na domysły, że takie panują obyczaje, a także na sugestie GPC, że może takie telefony miały miejsce w sprawie mafii pruszkowskiej, procesu Jaruzelskiego i Kiszczaka, wyroków na Marcina P.
Z tego punktu widzenia prowokacja GPC jest udana – kieruje snop światła na panujące obyczaje, przynajmniej w „układzie gdańskim”, a także na osobę sędziego Milewskiego, który wdaje się w żałosną rozmowę na temat terminu posiedzenia, składu sędziowskiego etc. Incydent powinien być do końca wyjaśniony, zaangażował się minister Sprawiedliwości, prokuratura, Krajowa Rada Sądownictwa, media.  Sprawa jednak pozostanie.

Dobrze, że GPC włożyła kij w mrowisko, media powinny stać na straży niezawisłości sędziów i  w ogóle „trzeciej władzy”. Nawet, jeżeli motywy GPC były polityczne, to interes publiczny wymaga ujawniania patologii.

A jednak jest pewne „ale”. Mianowicie prowokacje dziennikarskie i inne ( np. agenta Tomka, czy w sprawie montowanej przeciwko Andrzejowi Lepperowi),  muszą być stosowane bardzo rozważnie. Źle by było, gdyby prowokacje były stałą metodą działania władzy – służb specjalnych, a także mediów, również względem siebie. (Rozmaite osoby próbowały już „podpuszczać media”). Dowody pozyskane wątpliwymi metodami, drogą podstępu, fałszerstwa dokumentów, kradzieży i na innej, podobnej, drodze, nie mają wartości procesowej. Mogą być sygnałem ostrzegawczym, ale nie mogą przesądzać o winie.