Pieniacze górą!

Adam Michnik ma tę słabość, że od czasu do czasu, kiedy zostanie zniesławiony – oddaje sprawę do sądu. Oczywiście, do tego trzeba mieć rację, adwokata, cierpliwość i temperament Michnika.

Przeciwnicy Michnika, zwłaszcza z kręgu „Rzeczpospolitej” i dawnego „Dziennika”, nazywają to pieniactwem, ograniczaniem wolności słowa, z której sami chętnie korzystają, pisząc np., że Michnik całe życie broni komunistycznych agentów etc. Zdaniem przeciwników Michnika, spory pomiędzy dziennikarzami powinny być rozstrzygane w polemikach, na papierze, w wymianie argumentów, a nie przed sądami. Jestem innego zdania – polemiki, acz celowe (choć nie z każdym), pozostają nierozstrzygnięte, każdy pozostaje przy swoim, nikt nie przeprasza, a opinia się wlecze, błoto przysycha na oszkalowanym, na zasadzie „ukradł – nie ukradł, zegarek zginął”.

Ostatnie dni 2009 roku przyniosły Michnikowi satysfakcję. Ukazały się kolejne przeprosiny, które tu przypomnę. „Instytut Pamięci Narodowej przeprasza pana Adama Michnika za opublikowanie w zbiorze dokumentów wydanym przez IPN ‘Marzec 1968 w dokumentach MSW. Tom I Niepokorni’, nieprawdziwej, zniesławiającej i fałszującej życiorys jego ojca Ozjasza Szechtera informacji, że Ozjasz Szechter był aresztowany i skazany za szpiegostwo na rzecz ZSRR. INSTYTUT PRZYZNAJE, ŻE ŹRÓDŁA HISTORYCZNE POZWALAŁY BEZ TRUDU USTALIĆ PRAWDĘ w tej sprawie i wyraża głębokie ubolewanie z powodu niestosowności i braku staranności przejawiającej się w zaniechaniu odpowiedniej weryfikacji opublikowanej wiadomości, bezprawnie naruszającej prawo pana Adama Michnika do kultywowania dobrej pamięci po jego zmarłym ojcu”. (Podkr. – Pass)

Kilka dni później Michnika spotkała kolejna satysfakcja. Na łamach prasy przeprosił go główny specjalista Platformy do spraw etyki, Jarosław Gowin. Dwa lata temu Gowin powiedział: „Pamiętam jak wiele lat temu za poparcie idei lustracji zostałem przez Michnika nazwany faszystą”. Michnik domagał się odwołania kłamstwa, a gdy to nie nastąpiło – oddał sprawę do sądu. Wynik:

„Oświadczenie. W moim wywiadzie dla ‚Dziennika’ pt. ‘Polski spór o modernizację’ (dodatek ‘Europa’ z dnia 28 lipca 2007 roku) stwierdziłem m.in., że Adam Michnik nazwał mnie faszystą. Przyznaję, że wypowiedź ta nie polegała na prawdzie, bowiem w rzeczywistości Adam Michnik w toku przywołanej przeze mnie debaty nie nazwał mnie faszystą. Przepraszam Pana Adama Michnika, redaktora naczelnego ‘Gazety Wyborczej’, za nieprawdziwą, zniesławiającą wypowiedź, godzącą w jego dobre imię. Jarosław Gowin.”

Michnik ma prawo mówić o satysfakcji, której mu i tak nie brakuje. Popieram jego postawę: za oszczerstwa – wezwanie do sprostowania i przeprosin, a gdy to nie skutkuje – do sądu. Nie chodzi tu bowiem o Michnika, któremu żaden IPN ani senator Gowin nie jest w stanie zaszkodzić. Nie twierdzę, że w każdej sprawie sądowej Michnik miał rację. Chodzi o dobre obyczaje w Polsce. Michnik ma większe możliwości niż szeregowy dziennikarz czy osoba prywatna, aby zwalczać oszczerstwa i dbać o dobre obyczaje w życiu publicznym. Czasami uciekanie się do sądów wygląda na pieniactwo i bywa, nadużywane, ale i tak – w porównaniu do ilości obelg i bezpodstawnych oskarżeń formułowanych w życiu publicznym – sądy mają w tej dziedzinie mało roboty. A to dlatego, że orzekają zbyt łagodnie. Kiedy Temida będzie bardziej surowa, gdy mocniej uderzy winnych po kieszeni, tak jak to czyni w USA, być może odpowiedzialność autorów za słowo będzie większa. Jeśli chodzi o mnie – popieram pieniaczy.

***

PS.

Wodnik 53: dzięki za dobre słowo pod adresem naszego bloga. Podobnie jak Pan uważam, że „jest bardzo tolerancyjny”.

PIRS: Propozycja podziału bloga na działy tematyczne – oryginalna, ale chyba niepraktyczna. Urok bloga polega m.in. na tym, że jest to kogel-mogel i ucierają się rozmaite poglądy w różnych sprawach.

Jacobsky: Chętnie bym przeczytał obszerniejsze opracowanie o ewolucji poglądów Jeffreya Sachsa. A jest ona uderzająca.

***

Wszystkim blogowiczom składam podziękowania za obecność i za aktywność, oraz najlepsze życzenia w realu oraz w wirtualu – do zobaczenia w Nowym Roku na starym blogu (już czwarty rok!).