Kopanina polsko-ruska

Kilka uwag amatora o kopaninie polsko-rosyjskiej. Sam mecz bardzo mi się podobał. Nasi piłkarze byli równorzędnymi rywalami „sbornej”, byli szybcy, twardzi, zmotywowani, wytrzymali i grali do końca. Brawo! Z takiej drużyny i trenera możemy być zadowoleni. Gol Kuby Błaszczykowskiego – bajeczny. Polska piłka wychodzi ze ślepego zaułka, w jakim tkwi od lat. Oczywiście, jak to w sporcie – mogło być jeszcze lepiej, były okazje niewykorzystane, ale – jak mówi trener Smuda – nie jesteśmy Brazylią. Nie podzielam opinii tych fachowców (?) na naszym blogu, którzy uważają, że Smuda nie wykorzystał szansy, bo w końcowej fazie Rosjanie byli wyczerpani, trzeba było zrobić ofensywne zmiany w naszej drużynie i grać o zwycięstwo, a nie na utrzymanie wyniku. Nie bardzo lubię generałów, którzy rozgrywają bitwę po fakcie. Ciekawe, co by powiedzieli, gdyby nasi w huraganowym ataku odsłonili się za bardzo i stracili bramkę z rosyjskiej kontry. Wiec w sumie jestem zadowolony, że mamy dwa remisy za sobą i ciągle jesteśmy w grze. Jeśli tak będziemy grali w sobotę z Czechami, to nie będzie wstydu. Oczywiście – im lepszy wynik, tym większe zadowolenie.

Inna sprawa, to aspekty ‘polityczne’ meczu. Podzielam opinie wyrażone na blogu przez ZEZOWATEGO (14.06.2012, godz. 12:46) i TJ (14.06.2012, godz. 12.06). Zachęcam do ich lektury. Strona polska wykonała kilka niezręczności, takich jak próba przeniesienia Rosjan z hotelu „Bristol”, czy publiczne ostrzeganie przed pokazywaniem symboli sowieckich. Prawica, która jest pobłażliwa dla polskich kiboli, ponieważ są „patriotami” i przeciwnikami Tuska, wręcz oczekiwała na brutalne zachowanie post-imperialnych dzikusów ze Wschodu. „Gazeta Polska” o rosyjskich kibolach pisze per „bandyci”, rosyjski bandyta bije polskiego dziennikarza etc. Ich ciągle ktoś bije, najpierw bił Niesiołowski, teraz biją Rosjanie.  Nie znam mediów rosyjskich, być może im też wszystko się kojarzy z wojną polsko-ruską, ale strona polska podgrzewała nastroje, i to nie tylko tabloidy, ale nawet Newsweek, nawiązując do Bitwy Warszawskiej. „Patriotyzm” plus pragnienie jak najlepszej sprzedaży – zrobiły swoje.   Tymczasem, w sumie, zachowanie Rosjan było w normie, w ich kolumnie marszowej nie było portretów Stalina ani innych prowokacyjnych symboli. Nawet baner na stadionie nie był straszny, a napis „Tu jest Rosja”, też był w granicach prawa. Oczywiście, Rosja nie jest w Warszawie, ale kibice są ze swoją drużyną.

Bijatyki polsko-rosyjskie poza stadionem, niejednokrotnie wszczynane przez naszych kiboli, źle się Polsce przysługują. Potwierdzają tylko tezę BBC, a także dały pretekst Putinowi, żeby zatelefonować do Tuska i pouczyć go, że cała odpowiedzialność za bezpieczeństwo rosyjskich kibiców spada na gospodarzy. Nie podoba mi się, że Rosjanie podnieśli sprawę do poziomu prezydenta Federacji, ale ten nie mógł się oprzeć pokusie wystąpienia w obronie swoich rodaków. Godne odnotowania jest, ze władze Rosji jako swojego obserwatora wysłały do Warszawy profesora prawa, znanego z opozycji wobec Putina i samodzierżawia.

Wojna polsko-rosyjska jest faktycznie przedłużeniem wojny polsko-polskiej. To u nas kibole są niepokonani, czują się bezkarni, wszyscy się ich boją – zwyczajni widzowie boją się, że dostaną po głowach, policja boi się oskarżeń o brutalność i prowokacyjne zachowanie, sędziowie boją się skazywać uczestników zajść w trybie błyskawicznym, bez odpowiednich dowodów, prawa do obrony i akceptacji organizacji skupionych na obronie praw człowieka (kibol też człowiek). W rezultacie kary są symboliczne i nieskuteczne. Klasyczny konflikt dwóch wartości – bezpieczeństwa i praworządności. Przed nami długa droga do poskromienia kiboli. Nowe stadiony, numerowane miejsca, imienne bilety na mecze – wszystko to są kroki we właściwym kierunku.

Nie możemy  się pogodzić z pobłażaniem dla kiboli, a także z próbami ich usprawiedliwienia. Kilkakrotnie już czytałem i słyszałem przez radio, że nie można pozbawiać piłki nożnej oraz jej miłośników, ludycznego charakteru, autentyzmu, prawa do ostrych sformułowań (gdy np. czarnoskóry piłkarz brutalnie sfauluje). Są ludzie, którym nie podoba się , przekształcanie futbolu w salon na służbie reklamodawców. Jeżeli chodzi o mnie, to nie widzę usprawiedliwienia dla chamstwa, brutalności, i wolę układny, nawet komercyjny salon od  szowinistycznej, patriotycznej czy spontanicznej  bijatyki.