CHWILA ZADUMY

Zmarła Teresa Torańska, jedna z najwybitniejszych dziennikarek (i dziennikarzy) polskich. Zasłynęła książką „Oni” – rozmowami z przedwojennymi działaczami i powojennymi  przywódcami komunistycznymi, Jakubem Bermanem, Stefanem Staszewskim i innymi. Później przeprowadziła jeszcze wiele wspaniałych rozmów, m.in. z trzema wybitnymi osobami, które cudem uszły śmierci podczas Holokaustu –  Michałem Bristigerem (nieprawdopodobny życiorys, gotowy scenariusz na wielki film), Michałem Głowińskim i Adamem Danielem Rotfeldem. Wywiady, czy rozmowy, Torańskiej zdecydowanie różnią się od panującej w mediach  maniery. Wedle obecnej mody, dość nieznośnej, z wyjątkiem nielicznych rozmów lizusowskich, najważniejsze w rozmowie jest napięcie, napastliwość, atak, przypieranie rozmówcy do ściany, kompromitowanie go, wyśmianie, pyskówka, „szybka piłka”, ping pong,  ogranie rozmówcy, wykiwanie go, zdemaskowanie , a ja wiem lepiej, żeby jak najlepiej wypaść na jego (jej) tle.

Bohaterem rozmowy coraz częściej jest dzisiaj sam  dziennikarz (-ka), on zwycięża, a miarą zwycięstwa są „słupki”,  ilość czytelników, słuchaczy czy telewidzów, związanych z tym reklam, czyli pieniędzy. Dziennikarz staje się gwiazdą, przyciąga ludzi i pieniądze, ląduje na okładkach ilustrowanych magazynach, jest celeberytą, jego życie, rodzina, dom, zarobki, jego credo liczy się ponad wszystko, na pewno ponad osobą rozmówcy.  Prekursorką tego stylu była Oriana Fallaci, ale u  nas przybrał on karykaturalne rozmiary, przede wszystkim z powodu konieczności ekonomicznych, kiedy media, a wraz z nimi   dziennikarze walczą o życie.

Teresa rozmawiała inaczej. Ona nie przesłuchiwała, nie oskarżała, nie przerywała w pół zdania, pozwalała dokończyć myśl, nie stawiała siebie w roli sędziego. Tę rolę pozostawiała czytelnikom. Przede wszystkim „szanowała partnera”, nie podchodziła do rozmowy arogancka, najeżona, podejrzliwa, niechętna i – co ważne – nieprzygotowana. Wręcz przeciwnie – świetnie przygotowana, przychodziła jeszcze bardziej  zainteresowana rozmówcą, umiała się wsłuchać, była wyrozumiała, chciała dowiedzieć się więcej, potrafiła wzbudzić zaufanie i ludzie się przed nią otwierali. Nie traktowała swoich rozmówcy „z góry”.  Dziś już prawie  nikt tak nie rozmawia.