Państwo to my

Urąganie na państwo polskie należy dziś do dobrego tonu. Na każdym kroku widać i słychać narzekania na państwo. Pluskwy w pociągu – państwo. Psie odchody na ulicy – państwo. Dziura w moście – państwo. Biblioteki padają – państwo. Brakuje miejsc w przedszkolach – państwo. Bezrobocie rośnie – państwo. Sprawy w sądach wloką się latami – państwo. Spada dzietność – państwo. Wraku jak nie ma, tak nie ma – państwo. Medali na igrzyskach w Londynie mało – państwo.

Zastanawiam się, czy można wszystko zwalać na państwo, czy to aby nie jest spuścizna po czasach, kiedy państwo odpowiadało nawet za brak papieru higienicznego. Niepodległe, suwerenne, demokratyczne, rozwijające się, przeżywające najlepszy okres od stuleci – to też jest nasze państwo. Nie  wszystko co złe można zwalać na państwo.

Tragedia smoleńska obnażyła wiele słabości państwa, jak choćby złe stosunki na szczycie władzy czy złe szkolenie pilotów. Ale lekceważenie procedur, oszustwa w pułku lotniczym, lekkomyślność, beztroska, brak wyobraźni – to nie tyle cechy państwa, a bardziej skutek niskiej kultury pracy i służby, będące raczej wynikiem braku przez stulecia własnego państwa,  niż jego wina dzisiaj.

W komentarzu redakcyjnym „Rzeczpospolitej” (10 IV) znajdujemy całą litanię pretensji pod adresem państwa – moim zdaniem nie wszystkie są uzasadnione. „Państwo ma obowiązek zrobić wszystko, by wyjaśnić przyczyny katastrofy” – to banał, ale jak można „zrobić wszystko”, skoro zawsze można zrobić więcej? „Do rangi symbolu naszej dyplomatycznej porażki należy problem wraku tupolewa”, lekceważony przez państwo. Ale jak można zapewnić zwrot wraku, jeśli leży on na terenie innego państwa, z którym stosunki dalekie są od przyjaznych, a tamtejsze prawo dostarcza pretekstu na „nie”? Czy Wielka Brytania albo Ameryka oddałyby wrak przed  zakończeniem śledztwa? „Rośnie liczba tych, którzy są przekonani, iż polskie państwo nie zrobiło wszystkiego, by jak najlepiej wyjaśnić wszystkie przyczyny smoleńskiej katastrofy ( Zgoda – Pass.) Trudno się temu dziwić, skoro coraz to nowe  ustalenia prokuratury wojskowej podważają punkty rządowego raportu…”. Ale – zapytajmy – czy prokuratura wojskowa nie jest urzędem państwowym, nie jest częścią państwa?

Zwalanie wszystkiego na państwo nie jest uzasadnione. Pewnego dnia władza się zmieni (miała zostać zmieciona kilka dni temu), ale państwo pozostanie i z dnia na dzień się nie zmieni. Nie należy się od niego odcinać, mamy państwo dalekie od ideału, takie, jakimi są jego obywatele.

PS. Telegraphic Observer: Czytam trzy książki na zmianę, z tego dwie moich dawnych kolegów z „Polityki”: „Jerzy Urban o swoim życiu rozmawia z Martą Stremecką” (nie wiem, czy już jest w księgarniach, wyd. Czerwone i Czarne), i  Janusz Rolicki „Wańka – wstańka” (wywiad rzeka, wyd. Demart). O obu książkach napiszę. Ponadto czytam: Tom Segev, „Siódmy milion. Izrael – piętno Zagłady”.

Staruszek (10. IV): „Listy do pani Z” napisał Kazimierz Brandys.

Emmanuel Goldstein, maciek.g: Przechodzicie panowie okres próbny na tym blogu.