Sienkiewicz i Platforma w tarapatach

Artykuł Wojciecha Czuchnowskiego „Służby tropią spisek” (GW, 27 II) to prawdziwe wydarzenie.

Autor, solidny i ceniony dziennikarz, nie żaden nowicjusz ani sensat, pisze, że po aferze taśmowej (i chyba w celu jej wyjaśnienia) w MSW powstał nieformalny zespół, który – posługując się metodami nie zawsze zgodnymi z prawem – śledził ówczesnych szefów służb, ponieważ minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz podejrzewał ich o spisek przeciwko sobie, czyli przeciwko rządowi, czyli…

Powołując się na rozmowy z sześciorgiem ludzi ze służb, autor opisuje szczegóły inwigilacji i podsłuchów byłych szefów ABW, BOR i kontrwywiadu. Oglądał nawet kopie wniosków o zgodę na założenie podsłuchów osobom rzekomo NN, a faktycznie ludziom służb, dobrze znanym wnioskodawcom. Jest to co najmniej niedopuszczalne.

Teza o spisku generałów nie znalazła potwierdzenia. Jeszcze tego samego dnia służby zaprzeczyły, jakoby uczestniczyły w opisanym procederze (choć ich dementi nie wszystko wyjaśnia), a były minister Sienkiewicz nie tylko zaprzeczył, ale i złożył zawiadomienie do prokuratury. Prokuratura i tak musiałaby wdrożyć postępowania w sprawie tego kalibru.

Ten artykuł – jeśli jest prawdziwy – to wydarzenie z wielu powodów.

Po pierwsze – ujawnia patologię, m.in. wykorzystywanie służb do rozgrywek politycznych.

Po drugie – kompromituje byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie PO/PSL, który z polecenia premiera Tuska miał wyjaśnić aferę taśmową. Miało to być jego ostatnie zadanie. Sienkiewicz nie znalazł się w rządzie Ewy Kopacz, ale kilka dni temu został dyrektorem Instytutu Obywatelskiego Platformy, co jest dowodem zaufania.

Po trzecie – artykuł ukazał się w „Gazecie Wyborczej”, którą trudno podejrzewać o brak staranności, czy o wrogość wobec rządu Platformy i PSL. Gdyby podobne zarzuty pojawiły się w mediach „niepokornych”, miałyby mniejszą wiarygodność. Po czwarte – artykuł ukazuje się w roku wyborczym, kiedy ważą się losy naszego kraju na co najmniej kilka następnych lat. Po piąte – artykuł ukazał się w czasie toczącej się obok nas wojny, kiedy służby oraz ich przełożeni powinni zajmować się czymś innym niż własnymi „spiskami”.

Platforma ma problem, już znalazła się w defensywie. PiS ponawia swój wniosek o utworzenie sejmowej komisji śledczej do wyjaśnienia afery taśmowej. Wniosek taki nie uzyska zapewne większości, ale będzie go trudniej odeprzeć.

Tak czy owak sprawa będzie się wlokła i obciąża obóz rządzący, a III RP, która – w odróżnieniu od swojej poprzedniczki – miała być wolna od podobnych nadużyć, okazała się zainfekowana.