Odpocznij od polityki
Podobno czytelnictwo książek spada. Tracimy biblioteki – alarmuje prezydent Duda, więc robię, co mogę, żeby temu przeciwdziałać. Im jestem starszy – tym więcej czytam, mniej pracuję, więc mam więcej czasu na lektury.
Jak to u mnie, lektury nieuporządkowane, czasem przypadkowe, z różnych szuflad. Książki to przyjemność, więc chętnie dzielę się nimi na blogu. Oto moja dziesiątka. Może kogoś jakaś „pozycja wydawnicza” (cóż za wstrętny, biurokratyczny zwrot!) zainteresuje.
1. Karl Schloegel, „Terror i marzenie. Moskwa 1937”. Imponująca, nie waham się użyć tego słowa, wybitna książka historyka niemieckiego. Autor doszedł do wniosku, że bez znajomości roku 1937 nie sposób zrozumieć mechanizmu dyktatury komunistycznej, ale także Rosji i Rosjan.
Książka jest jak gdyby fotografią (700 stron), wykonaną częściowo z lotu ptaka, częściowo z ukrytej kamery. Obejmuje całokształt życia stolicy i mieszkańców – urbanistykę i architekturę, wielki terror, procesy Bucharina i innych, egzekucje, znikanie ludzi z ulic, kino, sztukę, topografię miasta, książki adresowe i telefoniczne, niewolniczą pracę więźniów przy kanale Wołga – Don, a w tle – świat zbrodni i utopijnych zamierzeń, fascynacje niektórych intelektualistów zachodnich Moskwą i komunizmem, wizje nowej Moskwy, zagospodarowanie przestrzeni, spotkanie Feuchtwanger – Stalin, list Bucharina do Stalina na krótko przed egzekucją, radio, kultura, architektura, wielkie projekty, film, lunapark, wesołe miasteczka, zagęszczone „komunałki” i wiele innych tematów. Książka trudna w czytaniu, gęsta, ale olśniewająca. Przekład i korekta miejscami fatalne.
2. Marcin Rotkiewicz, „Mózg i błazen. Rozmowa z Jerzym Vetulanim”, neurobiologiem. Książka utrzymana w konwencji swawolnego wywiadu rzeki. Zasługuje na lekturę ze względu na fascynującą i niekonwencjonalną postać jej bohatera i daleko posuniętą szczerość. (Żyjemy w czasach ekshibicjonizmu).
Szkoła i studia w PRL, zaangażowanie w Piwnicę pod Baranami (kiedyś) i w kabaret Gadający Pies (potem), pierwsze wyjazdy na Zachód, Cambridge, praca naukowa, ale i sprawy prywatne (czy wolno stosować kary cielesne wobec dzieci?), Solidarność, niewierzący w katolickim kraju, wizyta JP II, uzależnienia, narkotyki i wojna z nimi, starzenie się, mądrość życiowa, poczucie humoru, ciekawość świata. Marcin Rotkiewicz – dziennikarz naukowy POLITYKI – dobrze wywiązał się ze swojej roli „wywiadowcy”. Chciałoby się poznać profesora osobiście.
3. Jan Sowa, „Inna Rzeczpospolita jest możliwa”. Autor i książka zdobyli już pewną renomę, ale ja poznałem ich niedawno. Krytyczna analiza sytuacji w Polsce, której trafność potwierdziły wybory prezydenckie. „Coś w tym kraju jest nie tak. Czegoś brakuje. Pomimo korzystnego położenia i dobrych wskaźników makro kondycja społeczeństwa jest nietęga – czytamy. – Masowa emigracja, zapaść demograficzna, niewydolność instytucji państwowych, popularność teorii spiskowych, radykalizacja skrajnie prawicowych, neofaszystowskich środowisk, moralne bankructwo Kościoła katolickiego połączone z ofensywą religijnego fundamentalizmu, przemiana życia publicznego w medialny spektakl, liczne afery, chaos i brzydota polskich miast, brak wspólnoty…”.
Książka stanowi analizę polskiej transformacji, neoliberalizmu, liberalizmu, konserwatyzmu, etatyzmu, beneficjentów i ofiar (przede wszystkim robotników) przemian, rozwarstwienia społecznego. W miarę lektury książka staje się coraz trudniejsza, stawia czytelnikowi coraz wyższe wymagania, przynosi własną wizję autora, Rzeczpospolitą dobra wspólnego. Obok książek Andrzeja Ledera „Prześniona rewolucja” i Marcina Zaremby „Wielki strach” – trzecia ważna książka o nas i o naszym kraju.
4. Barbara Sowińska-Adamczyk, „Miasteczko dziecięce. Monografia Podgrodzia 1952-1973″. Jedyna w swoim rodzaju opowieść o wzorowym miasteczku harcerskim niedaleko Szczecina, zorganizowanym na wzór radzieckiego Arteku, położonego na Krymie. Harcerzy przerabiano w owym czasie na pionierów. Autorka, mieszkanka Podgrodzia, napisała bardzo dokładną, wręcz drobiazgową monografię – zakwaterowanie, wyżywienie, rozrywki, sprawności harcerskie, wyposażenie, umundurowanie, wycieczki, akcja letnia wielką zdobyczą świata pracy, treści wychowawcze (obrona pokoju, umiłowanie towarzysza Stalina i towarzysza Bieruta), światowy festiwal młodzieży (1955), preludium do Października ‘56, wreszcie tragiczny wypadek (utonięcie 4 dziewczynek i instruktora w czasie zajęć kajakowych 1958) jako początek końca Podgrodzia.
Benedyktyńska praca autorki, wspomnienia uczestników harcerskiego miasteczka po latach, liczne fotografie, dane i tabele. Cenna książka wyłącznie dla zainteresowanych. Wydawnictwo Regionalne Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne w Policach.
5. Mirosław Szumiło, „Roman Zambrowski 1909-1977″. Znakomita (tym bardziej, że wydana przez IPN) biografia jednego z czołowych działaczy komunistycznych w Polsce. Napisana rzeczowo, beznamiętnie, rzetelnie, znakomicie udokumentowana w archiwach Polski i Rosji, właściwie historia ruchu komunistycznego (i komunistów pochodzenia żydowskiego) w Polsce. Powody przystąpienia do ruchu komunistycznego, „nielegal”, szkolenie w Moskwie, NKWD, donosicielstwo, entuzjazm dla sowieckiej okupacji, stosunki wśród komunistów różnych narodowości szkolonych w ZSRR, aresztowania, rozwiązanie KPP, walka z odchyleniem prawicowo-nacjonalistycznym, reforma rolna, walka z kułactwem, silna pozycja Zambrowskiego w latach 40., 50. i do połowy lat 60. Nieprzeciętna osobowość i jej predyspozycje do działań partyjnych. Marzec ’68 i zmierzch Zambrowskiego, jego narastający krytycyzm i autorefleksja, dryfowanie ku rewizjonizmowi.
Jak trafnie zwrócił uwagę prof. Andrzej Werblan w recenzji tej książki na łamach tygodnika „Nie”, końcowa, krytyczna, negatywna ocena Romana Zambrowskiego wydana przez autora odbiega od treści książki, jest jak gdyby doczepiona. Tak czy owak – książka bardzo dobra.
6. Swietłana Aleksijewicz, „Czasy secondhand”. Koniec czerwonego człowieka. Znakomita autorka rozmawia ze zwykłymi ludźmi o ich (i ich bliskich) życiu i śmierci w ZSRR i obecnie. Fantastyczny dobór rozmówców, ich niebywałe przejścia w czasach stalinizmu, odwilży i transformacji. Ludzie umęczeni, zastraszeni, ale i dumni. „Powiesz coś w dzień, to ptak cię usłyszy, a jak w nocy – to mysz”.
„No i wyszłam za niego. Za mordercę swojego męża. Niech mnie pognają i na Sybir”.
„Dzień wyborów… Koncert w punkcie wyborczym. Występuje chór więźniów. Stoją polityczni, własowcy, prostytutki, kieszonkowcy i śpiewają pieśń o Stalinie: »Stalin to nasz sztandar! Stalin to nasza radość!«”.
(Ogłoszenie aktualne). „Wszędzie wiszą ogłoszenia: »Wynajmiemy mieszkanie słowiańskiej rodzinie«. »Wynajmiemy rosyjskiej prawosławnej rodzinie. Inni niech się nie fatygują«”. Jak mówią Rosjanie, „ni w skazkie skazat’, ni pierom opisat’”.
7. Maciej Kozłowski, „Naród wybrany, Cracovia pany”. Autor, w młodości związany z opozycją demokratyczną (więziony w tzw. sprawie taterników, za przemyt paryskiej „Kultury” przez góry do Polski), doktor historii, po 1989 roku dyplomata, m.in. zastępca ambasadora w USA, ambasador w Izraelu. Niewielka książeczka z dziejów wielokulturowej historii polskiego sportu, a konkretnie Żydzi w sporcie polskim, a jeszcze dokładniej w Cracovii.
Sport żydowski w przedwojennej Polsce. Antysemityzm i sport. Pogromy i sukcesy. Święta wojna Cracovia – Wisła. Józef Lustgarten – założyciel Cracovii i jeden z ojców piłki nożnej w Polsce. Kraków polski i Kraków żydowski. Emigracja. Zagłada. Rasizm na stadionach dzisiaj. O ile dobrze zapamiętałem, w okresie przedwojennym sportowcy polscy pochodzenia żydowskiego zdobyli 120 medali, najwięcej w… szachach, w których byli potęgą.
Pełna faktów oraz ilustracji z epoki, wyjątkowa książeczka. A propos. W tych dniach odbywała się w Berlinie kolejna Makkabiada, czyli światowe igrzyska sportowców żydowskich. Znicz przewieziono (statkiem?) do Aten, a potem w kawalkadzie motocykli przez Auschwitz, Warszawę, Wrocław, Pragę do Berlina. Na amfiteatr w Berlinie znicz wwiózł mój kolega szkolny, Jurek Popławski (wyemigrował z rodzicami w 1957 roku), podobno ostatni ocalony z Holokaustu, który w wieku 78 lat potrafił przejechać na motocyklu ponad 3 tys. km, i to w jakim upale! Brawo, Jurek!
8. Ziemowit Szczerek, „Siódemka”. Brawurowo i z talentem napisana opowieść o dzisiejszej Polsce i jej mieszkańcach. Kompleksy, obsesje, brzydota, pijaństwo, patriotyzm, miłość i nienawiść, krajobraz gwałcony przez reklamy, chce się uciekać, ale jednak nie. Reportaż, esej, pamflet, fikcja. Kłaniają się Gombrowicz, Hłasko, Iredyński. Gorzki humor.
„Do bigosu nie doszedłeś, bo barmanka wyszła na środek baru »U Grubego« i nieco trzęsącym się głosem powiedziała: »Przepraszam bardzo, głupia sytuacja. Rosja napadła na Polskę. Jest wojna«. Wysłał SMS-a do Warszawy, czy spotkanie aktualne. Szybko dostał odpowiedź zwrotną. »Nie uciekamy. Do Warszawy nie dojdą. Przecież jesteśmy w NATO«”.
Na koniec dwa arcydzieła literatury pięknej.
9. Julian Barnes, „Wymiary życia”. (Przekład: Dominika Lewandowska). Współczesny, znany (ale, niestety, nie mnie) powieściopisarz i eseista angielski. To pierwsza jego książka, którą przeczytałem (za namową życzliwej osoby, która podsuwa mi lektury). Znakomita książka, można powiedzieć: mistrzostwo świata.
Esej, który zaczyna się niewinnie i w błogim nastroju, w czasach, kiedy pionierzy baloniarstwa zaczęli unosić się ponad Ziemię, pierwsze fotografie „z lotu ptaka”, aż to wszystko okazuje się jedną wielką alegorią życia i śmierci; ostatnia z trzech części książki to rozdzierająca tęsknota i ból autora po śmierci żony. Świetne pisarstwo. Gorąco polecam. „Przeczytać tę książkę to zaszczyt” („The Times”).
10. W.G. Sebald, „Wyjechali”. (Przełożyła Małgorzata Łukasiewicz). Autor: wybitny pisarz niemiecki (1944-2001). Aż się boję streszczać czy „omawiać” tę książkę, żeby jej nie sprofanować. Cztery opowieści o ludziach (malarz, stary Rosjanin, nauczyciel i cioteczny dziadek narratora), którzy należą do świata, który już odszedł, do zaniedbanych posiadłości, upadłych metropolii (Manchester) i zrujnowanych portów. Jak pisze wydawca (WAB), to ludzie wyzuci z tożsamości i nadziei na przyszłość, smutni wygnańcy z tego świata, Żydzi, którzy „wyjechali”, ale to nie jest książka o ludziach żadnej narodowości, to pożegnanie z życiem w ogóle. Wspaniale napisane i ilustrowane fotografiami dobranymi przez autora.
Teraz czytam: „Campo Santo” W.G. Sebalda, małe prozy i eseje, a nawet przemówienia. Książkę otwierają trzy „małe prozy” z pobytu na Korsyce. Druga część to eseje o pisarzach austriackich i niemieckich (Kafka, Grass i inni). Nie wiem, czy przez to przebrnę, ale napisane fenomenalnie, przełożone znakomicie (Małgorzata Łukasiewicz). Każde zdanie, nieraz bardzo długie, jak gdyby wyrzeźbione w języku. Dla miłośników dobrej prozy – uczta. Kolejna książka podsunięta mi przez osobę życzliwą, która dokarmia moje komórki mózgowe.
Czeka na lekturę, wypożyczona z Biblioteki Publicznej przy ul. Słowackiego: „Atlas zbuntowany” Ayn Rand. Musi być dobre, bo polecił mi tę książkę Juliusz Machulski. Ależ to jest księga: 1200 stron! Nie wiem, czy przebrnę.
Szanowne Blogowisko, zapraszam do rozmowy o tych i o innych książkach. Krytykujcie, rekomendujcie, dyskutujcie!