Szydło: Sztandar wyprowadzić!

Sztandar wyprowadzić! – rozkazała premier Szydło i z konferencji prasowych szefa rządu zniknęły flagi unijne. To jedna z bardziej lekkomyślnych decyzji nowej premier.

Zapytana o komentarz, powiedziała, że flagi biało-czerwone są piękne. I tyle. Też mi sensacja! Ciekawe, dla kogo ten sygnał? Moim zdaniem przede wszystkim to prezent dla Putina, żeby się ucieszył, że Unia pruje się od środka, a Polska robi oko do Rosji, że znów stajemy się „bliską zagranicą”.

Sygnał dla Brukseli? Owszem, najpierw żeby przytruć Tuskowi, którego pozycja jako przewodniczącego Rady Europejskiej może tylko ucierpieć na tym, że jego kraj wykonuje antyunijne gesty. A może sztandar wyprowadzić, żeby w kołach unijnych ochłodzić stosunek do Polski? Może to jest sygnał dla Orbána – jesteśmy z Tobą! Jeśli tak, to gest zbędny, bo Budapeszt i tak wie, że oficjalna Warszawa za nim przepada.

A może to jest sygnał dla Waszyngtonu, że oto Polska staje się mniej unijna i bardziej proamerykańska? Byłby to gest bezproduktywny, ponieważ dla Stanów liczymy się tym bardziej, im więcej mamy do powiedzenia w Unii. Nie chcemy być w Unii krajem drugiej prędkości, a jednocześnie sami się za taki uznajemy. W geście polskiej premier (i jej zaplecza, bo taki gest bez aprobaty prezesa trudno sobie wyobrazić) nie widzę niczego pożytecznego. Chyba że chodziło o to, by pokazać, że prawica jest narodowa, polska i patriotyczna, ale co do tego nikt nie ma chyba wątpliwości. No, ale stało się i teraz już nie sposób przywrócić flag unijnych na poprzednie miejsce, podobnie jak nie sposób wynieść krzyża z sali sejmowej. Liczą się fakty dokonane.

Na tym nie koniec, bo oto rzeczniczka rządu Elżbieta Witek (która była notabene o niebo lepszą rzeczniczką PiS od Pawła Mastalerka) tym razem wypowiedziała swoją prywatną (!) opinię, że Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu ze względu na przekazanie (oddanie) śledztwa smoleńskiego Rosjanom, a także ze względu na stan państwa polskiego, który z każdym dniem okazuje się gorszy.

Co prawda przed wyborami prezes Kaczyński zapowiadał, że odwetu nie będzie, nie ma mowy o zemście, ale pani rzecznik (prywatnie) stawia już przed Trybunałem nie tylko byłego premiera, ale i inne osoby odpowiedzialne za katastrofalny stan państwa. I znów – po co takie „prywatne” wypowiedzi?

Po pierwsze, żeby osłabić pozycję Tuska. Po drugie, żeby (w zgodzie z prezydentem Dudą, który ciągle ubolewa nad stanem państwa) móc wkrótce twierdzić, że obietnice wyborcze nie mogą być spełnione, ponieważ stan państwa okazał się gorszy, niż sądzono (bo taka jest linia PiS). Skarb jest pusty, a że prezes Belka zapewnia, iż nigdy jeszcze przedsiębiorstwa polskie nie siedziały na takiej górze pieniędzy – to się nie liczy. Stąd też na każdym kroku będą audyty, nie tylko audyt całej Polski, ale także audyty wszystkich służb specjalnych, a kto wie, czy nie innych instytucji, w tym budek telefonicznych i przystanków kolejowych. Wielkie firmy, które specjalizują się w audytach, takie jak KPMG czy Ernst&Young, będą miały pełen portfel zamówień. A ponieważ każdy audyt odsłoni coś wstydliwego, będzie paliwo dla prokuratury, dla mediów, dla wygłodzonych zwolenników prawdy i sprawiedliwości.

Na marginesie: kilka dni temu w telewizji pokazano wystąpienie polskiego ministra spraw wewnętrznych i administracji, który w Brukseli zapewniał, że nasze służby graniczne są znakomite, profesjonalne, perfekcyjne i gwarantują ochronę naszego odcinka zewnętrznej granicy Unii Europejskiej. Nie wierzyłem własnym oczom i uszom, jak w ciągu kilku dni można ruinę i zgliszcza przekształcić w perfekcyjną służbę. Opatrzność jednak czuwa.