Czarny piątek

Inauguracja prezydenta Donalda Trumpa skłania nie tyle do radości, ile do refleksji. Jak taki wspaniały kraj, ostoja demokracji, symbol „wolnego świata”, mógł sobie wybrać takiego prezydenta – bufona, egocentryka, człowieka ociekającego złotem, bez doświadczenia w służbie publicznej, człowieka, którego nikt nie widział z książką w rękach?

Wiem, wiem: potrzeba zmiany, rozwarstwienie, poczucie zagrożenia ze strony imigrantów, fala populizmu, bunt białych mężczyzn, rywalka będąca symbolem zasiedziałej elity władzy, bla, bla, bla. Wszystko to prawda, ale szkoda Ameryki. Być może Trump nie będzie gorszym prezydentem niż Nixon, Reagan i Bush Jr, ale na razie nic tego nie zapowiada.

Jego wypowiedzi na temat Europy i NATO muszą budzić niepokój. Jeżeli celem Trumpa jest zniszczenie Unii Europejskiej, to godzi on w podstawowy interes Polski. Bajdurzenie polityków PiS o Międzymorzu, Trójmorzu etc. to tylko nocne sny szaleńców. Jeżeli faktycznie Trump będzie podkopywał integrację europejską, to jak gdyby podawał Polskę Rosji na tacy. Polska musi być zakotwiczona na Zachodzie i to na Zachodzie zjednoczonym, a nie rozproszonym.

Tymczasem Donald Trump podchodzi do NATO jak do przedsięwzięcia biznesowego i sprawdza, czy wszyscy zapłacili 2 proc. budżetu za bilety. Pół brygady pancernej, witanej z entuzjazmem, przy zmianie doktryny amerykańskiej – to może być za mało. Polonia była Trumpowi potrzebna przed wyborami. Teraz odchodząc od ładu międzynarodowego, jaki panuje od 1989 roku, Trump wyznaje zasadę „America first”, która jest dobra dla wygrania wyborów (ale nie jako logika dla całego świata). Zasadę, którą Putin już realizuje, a za naszą zachodnią granicą – w Niemczech, we Francji – także nie brak jej zwolenników. Co wtedy z Polską? Sojusz z Węgrami raczej nie wystarczy.

Trump widzi największe zagrożenie daleko od Polski i od Europy, bo ze strony Chin, a w Rosji szuka partnera. Tymczasem polityka zagraniczna Chin jest bardziej przewidywalna niż polityka Rosji, nie mówiąc o roli Chin w międzynarodowym ładzie ekonomicznym.

Brexit i wypowiedzi Trumpa postawiły nasz kraj w trudnej sytuacji. W dodatku skupiamy się na sprawach nie największej wagi, takich jak niestałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jak mówi prezydencki minister Szczerski, to ma być najważniejsze kryterium skuteczności naszej dyplomacji w tym roku.

A kto z Państwa wie, które kraje są w tym roku niestałymi członkami RB i co im z tego? Ile razy Polska miała ten zaszczyt i co z tego? Głównym celem dyplomacji polskiej wydaje się raczej niedopuszczenie do ponownego wyboru Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Nie wiem, czy nie działam na szkodę państwa polskiego, i czy moje zdjęcie nie pojawi się na płocie, ale mam dla Tuska inne plany – najpierw druga kadencja, a potem zobaczymy…

Lada chwila czarny piątek. Czarny, ponieważ policja i prokuratura traktują uczestników demonstracji przed Sejmem 16 grudnia ub.r. jak pospolitych przestępców, których fotografie rozsyła się po całym kraju. Nawet jeżeli popełniono wykroczenia, jak blokowanie wyjazdu z terenu Sejmu, to należy to potraktować w trybie przewidzianym przez prawo, a nie w sposób ostentacyjny zastraszać obywateli, by broń Boże nie brać udziału w demonstracjach. Wstyd, po prostu wstyd.

W sumie zarówno w Waszyngtonie, jak i w Warszawie nie widać powodów do radości.