W sieci Onetu

Dziennikarze Onetu odnoszą kolejny sukces. Nie tak dawno ujawnili, że najwyżsi przedstawiciele rządu USA (nie lubię słowa „administracja” będącego dosłowną kopią słowa „administration”) nie spotkają się ze swoimi polskimi odpowiednikami, dopóki nie zostanie zmieniona ustawa o IPN.

Władze polskie i posłuszne im media oczywiście zaprzeczały, ale wystarczyło, że prezydent Duda przebywał w Waszyngtonie i nic ze spotkania nie wyszło, a prezydent Trump przyjmował w tym czasie gości z państw III ligi, nie było już sensu zaprzeczać. Polska prezydenta Dudy miała przechlapane i to na własne życzenie. Źródła Onetu okazały się wiarygodne.

Teraz jest podobnie. Ktoś (oni sami albo inne źródło?) doszedł do wniosku, że w wielotomowych aktach afery taśmowej jest ślad prowadzący do premiera Morawieckiego. Trzeba tylko przysiąść fałdów. I znów obóz rządzący zaprzecza: stare kotlety, wszystko od dawna wiadomo, propaganda wyborcza itd. Nikt jednak nie kwestionuje wykopaliska Onetu. Co więc ujrzało światło dzienne, a co nadal pozostaje tajemnicą?

Okazało się, że w czasach rządu PO-PSL Mateusz Morawiecki, jako prezes Banku Zachodniego WBK, spotykał się z ówczesnym prezesem banku PKO (Z. Jagiełło), szefem PGE (K. Kilian), utrzymywał kontakt z J.K. Bieleckim (b. premier) i T. Arabskim – prawą ręką Tuska. Trzej pierwsi panowie rozmawiali godzinami jak Polak z Polakiem, jak swojacy – szczerze, dosadnie i bez owijania w bawełnę. Czyli Morawiecki nie był wówczas obcym ciałem w kręgach Platformy, mało istotnym członkiem Rady Doradców premiera Tuska, ale był człowiekiem zaufanym, w kręgu intelektualnym i towarzyskim Platformy, należał do elity III RP. Dzisiaj premier nie ma słów potępienia dla PO, a były minister Arabski ma proces w sprawie katastrofy smoleńskiej.

To tyle, jeśli chodzi o koneksje i lojalność obecnego premiera. Druga sprawa to poglądy, jakie głosił MM kilka lat temu. Jak mówi dr Grabowski, znany ekonomista, kolega MM z Rady Doradców premiera Tuska, nie przypomina on sobie kogokolwiek, kto tak radykalnie zmieniłby poglądy. W rozmowach, które ujawnił Onet, MM występował jako liberał, który uważa, że trzeba przyhamować zbyt wysokie oczekiwania ludzi, że „krzywą oczekiwań” trzeba odkręcić, „musimy obniżyć nasze oczekiwania”, „będziemy zapier… i rowy k… kopać” (czyli pracować bez sensu w robotach publicznych). Tylko mimochodem wspomina, że bogaci powinni się podzielić z biednymi. Dzisiaj rząd Morawieckiego realizuje odwrotną „strategię wysokich oczekiwań”: 500+, obniżony wiek emerytalny, wyprawka szkolna – na wszystko nas stać. Mateusz Morawiecki dziś i pięć lat temu to inna szkoła ekonomiczna.

Wreszcie, styl to człowiek. Premier Morawiecki lubi w swoich wystąpieniach wyborczych cytować poezję, deklamować wiersze. Przedstawia się jako wytrawny intelektualista. Niestety, w knajpie z kolegami dr Jekyll znika i pojawia się Mr Hyde: „K… , siedzą bogaci Amerykanie, Żydzi, Niemcy, Angole, Szwajcarzy, nie?”. Mają zakumulowane tyle kapitału, że „możesz ich w dupę pocałować”.

I jeszcze jedno: kelnerzy utrzymują, jakoby istniały jeszcze nagrania innych rozmów z udziałem MM, a także wątek kupowania nieruchomości na podstawione osoby. Ale dopóki nie wiemy, czy takie nagrania istnieją i w czyich pozostają rękach – trudno o tym mówić. Gdyby tak było, to polski premier byłby – choćby teoretycznie – narażony na szantaż. Dalej lepiej nie spekulować. Raczej warto zapytać, co na to liczne w Polsce tajne służby, wywiady i agencje specjalnego znaczenia?

W sumie: już samo to, co ujawnili dziennikarze Onetu, stanowi plamę na niepokalanym wizerunku premiera Morawieckiego. Nic dziwnego, że oburzenie w obozie władzy jest znaczne, a jeden z jego prominentów powiedział, że Onet powinien stanąć do wyborów (czytaj: jako partia polityczna, a nie jako obiektywny portal). Gdyby taki cud nastąpił, to wiem, na kogo oddać głos.