Ta ostatnia niedziela

Obie strony są już chyba u kresu sił, a wybory „europejskie” to przecież zaledwie próba generalna przed wyborami polskimi.

Jeszcze kilka dni temu wybory do PE wydawały się rozstrzygnięte. PiS prowadził we wszystkich sondażach. Z jednej strony partia dysponująca niepodzielną władzą, silna, zwarta i gotowa, z jasnym programem i ciemnym przywódcą. Z drugiej – koalicja zlepiona na słowo honoru, bez wyrazistego programu i porywającego przywódcy.

W obozie liberalno-lewicowym brakowało entuzjazmu i wiary w zwycięstwo. Aż tu nagle – jak w bajce – na dom przy ul. Nowogrodzkiej spadły trzy bomby: „niestosowne i niepoważne” antyklerykalne wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, który przyćmił swojego mentora na UW, dalej „Matka Boska Tęczowa”, która skompromitowała policję i ośmieszyła władzę, wreszcie bomba trzecia, atomowa – film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Film na temat raka pedofilii, jaki toczy Kościół hierarchiczny, bezmiar obłudy i zakłamania na ten temat.

Grunt był już przygotowany przez film „Kler” Smarzowskiego (ok. 6 mln widzów), ale darmowy dokument Sekielskich obejrzało już ok. 20 mln widzów. „Około”, bo nie każda odsłona równa się obejrzeniu całego filmu przez tylko jedną osobę. Film wykonany praktycznie bezbłędnie i taktownie okazał się nie do podważenia. (Abp Głódź próbował, ale się skompromitował i musiał wydusić z siebie przeprosiny).

Część hierarchów, z prymasem i przewodniczącym episkopatu (choć żaden biskup nie zgodził się wystąpić w filmie), przeprosiła i nie kwestionowała faktów opisanych w filmie. Dla Kaczyńskiego był to moment fatalny, ponieważ akurat wygrażał, że ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na Polskę, gdy Sekielscy wyprowadzili cios prawdy – trafili w sam splot słoneczny.

Prezes zachwiał się na nogach. W pierwszej rundzie odrzucał jakąkolwiek myśl o komisji państwowo-kościelnej do zbadania zjawiska pedofilii i bezprawia. W drugiej rundzie dystansował się, mówił, że partia nie rządzi Kościołem etc. W trzeciej rundzie zgodził się na komisję, ale nie wyłącznie do zbadania pedofilii w Kościele, tylko we wszystkich środowiskach. „Ani Nobel, ani Oscar, ani międzynarodowa sława nie będą ochroną” – grzmiał wyraźnie podekscytowany Kaczyński, a jego media podpowiadały nazwiska nie tylko Polańskiego.

Pomysł z „komisją ogólną” jest bezsensowny – ma rozmyć sprawę w Kościele i nigdy nie zakończyć swoich prac. Poza tym film i cała sprawa dotyczy Kościoła, a nie „w ogóle”. Jeżeli np. w wojsku amerykańskim stwierdzono wypadki molestowania kobiet, to nie badano jednocześnie środowisk nauczycieli, trenerów, przełożonych w korporacjach etc. W Chile też ustąpił episkopat, a nie inne władze, chociaż znalazłyby się przykłady łamania prawa w różnych środowiskach. Nikt propozycji PiS nie potraktuje serio.

Ktoś mądrze powiedział, że do czasu filmu Sekielskich znaczna część społeczeństwa żyła w dwóch oddzielnych bańkach informacyjnych. Jedni mieli TVP, Polskie Radio, „Sieci”, „Gazetę Polską” itp., a drudzy – TVN, „Wyborczą”, „Newsweek” i inne. Przemawiając u szczytu kryzysu, premier stara się nie wymówić słowa „Kościół”.

W ostatniej chwili rząd dorzuca napiwek ludziom z niepełnosprawnościami. Aż tu nagle… 20 mln ludzi zobaczyło i obejrzało to samo. Prawda jest jedna.