Śmiesznie to nie jest

„Do innej Unii wstępowaliśmy. Do takiej, która nie ingerowała tak w sprawy wewnętrzne jakiegoś kraju” – powiedział Zdzisław Krasnodębski, profesor uniwersytetu w Bremie, europoseł uznawany za jednego z głównych intelektualistów PiS. Pozwoli Pan Profesor, że do tego, co powiedział Pan Dominice Wielowieyskiej ze „starej, poczciwej »Gazety Wyborczej«” w bardzo ciekawej rozmowie, dodam kilka uwag.

Nie tylko Unia się zmieniła. Warto dodać, że nie taką Polskę przyjmowano do Unii. Prezydent RP nie podpisywał wtedy ustaw na kolanie, w Sądzie Najwyższym nie było Izby Dyscyplinarnej, władza nie prowadziła brutalnej kampanii przeciwko sędziom, włącznie z ich karaniem (Igor Tuleya, Krystian Markiewicz, Łukasz Biliński, Waldemar Żurek i wielu innych), telewizja publiczna nie była partyjną szczekaczką, która – według jej mocodawców – nie ma być obiektywna, tylko równoważyć opinie telewizji prywatnych. Instytucje państwowe nie zamieszczały reklam i ogłoszeń tylko w mediach prorządowych, żeby inne zagłodzić. Rzeczniczka departamentu stanu nie musiała uczyć nas demokracji, minister oświaty nie zapowiadał skrętu w prawo na (niezależnych podobno) uniwersytetach, TSUE nie orzekał tak często na naszą niekorzyść, podobnie Komisja Wenecka.

Unia przyjmowała kraj, który nie budził większych wątpliwości, ze względu na odważną transformację cieszył się uznaniem opinii publicznej i mediów zagranicznych. Czy Polska dzisiejsza spełnia ówczesne i obecne kryteria unijne – nie podejmuję się powiedzieć, na szczęście mamy akcesję za sobą.

Po co nam dzisiejsza kampania antyunijna i antyniemiecka? Czy Europa dziś jest Polsce bardziej przychylna niż 15 lat temu, to Pan Profesor jako weteran UE wie lepiej ode mnie, więc nie będę spekulował. Nie znam się na zmianach w Unii, ale zmiany w Polsce widać na każdym kroku. Gospodarka na razie się trzyma, ale klimat mamy ciężki.

„W Polsce – powiada Pan Profesor – ciągle mówi się o faszyzmie, o dyktaturze, te słowa się dewaluują. Ludzie już puszczają to mimo uszu”. Dodał Pan, że chyba jest to dyktatura bez dyktatora, bo media zagraniczne piszą o słabnącej pozycji Jarosława Kaczyńskiego. Któż byłby więc tym dyktatorem?

Moje trzy grosze. Wedle prof. Krasnodębskiego mówienie o faszyzmie i dyktaturze jest bezpodstawne. Moim zdaniem warto dmuchać na zimne (tak jak niektórzy wszędzie widzą komunizm) i być czujnym. Ruchy faszystowskie w Polsce mają swoje tradycje, które dobrze dokumentuje m.in. prof. Szymon Rudnicki w książce „Falanga”. Dobrze także pamiętamy, co się stało w Europie i na świecie w latach następnych. Dzisiaj też słyszymy akcenty antysemickie głoszone nawet przez niektórych posłów, historyków i pisarzy. Mamy bezkrytyczną apologię naszej historii i żołnierzy wyklętych, Marsz Niepodległości gromadzi oenerowców i budzi najgorsze wspomnienia. Dyktatury jeszcze w Polsce nie ma, ale przestaje istnieć państwo prawa, jeden człowiek sprawuje pełnię władzy, do której doszedł zresztą w drodze wyborów (jakich – to inna sprawa), premier podlega wicepremierowi, podobnie jak marszałek Sejmu, o prezydencie nie wspominam.

Na koniec wspomnę, że w Polsce są i inne słowa powtarzane na każdym kroku, do znudzenia: przede wszystkim „naród”, ojczyzna, Polki i Polacy. Wszystko jest teraz „narodowe”: instytuty, program szczepień, muzea, teatry, instytucje etc. Ludziom to nie przeszkadza, raczej śmieszy.

Ale tak w ogóle to śmiesznie nie jest.

Zaproszenie
Znakomity historyk prof. Andrzej PACZKOWSKI i doskonała komentatorka dr Anna MATERSKA-SOSNOWSKA będą naszymi gośćmi w niedzielę 13 grudnia (!) 2020 r. o godz. 10:05 w Radiu TOK FM.