Niewygodny jubileusz

Co za pech: Trybunał Konstytucyjny obchodzi dzisiaj jubileusz swojego XX-lecia, akurat teraz, kiedy znajduje się w konflikcie z władzą i przyjął go Papież BXVI, udzielając swojego błogosławieństwa. Marszałek Sejmu Marek Jurek zapytany dziś rano w Radio TOK FM przez Janinę Paradowską,  czy pójdzie na obchody jubileuszu TK, odpowiadał, że jeszcze nie wie! Nie do wiary! Marszałek Sejmu rano w dniu uroczystości jeszcze nie wie, co będzie robił później, musi się zastanowić (ciekawe z kim, skoro sam jest drugą osobą w państwie?). M.J. powoływał się na to, że ma dużo pracy, jutro wyjeżdża na ważne spotkanie w Tallinie. Ale w końcu Paradowska coś z Jurka wycisnęła: Trybunał powstał w 1986 r., a więc początki jego działalności  są mroczne, nie do świętowania. Myśl tę rozwinął później red. Cezary Michalski, zastępca redaktora naczelnego  „Dziennika”, jeden z bardziej inteligentnych publicystów prawicy. On także przypomniał, że Trybunał powstał w 1986 r. i – niezbyt taktownie nawiązując do pytania gdzie był Pan Bóg w czasach Auschwitz – zapytał, gdzie był Trybunał Konstytucyjny, kiedy ZOMO pałowało studentów.

Nie chciałbym być bardziej papieski niż marszałek  Jurek i redaktor  Michalski (bo to niemożliwe),  ale pozwolę sobie na dwie uwagi. Pierwsza: im jesteśmy starsi, tym więcej jest jubileuszy – jubileusz 600-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego (gdzie był Uniwersytet, kiedy…), jubileusz 80-lecia Andrzeja Wajdy (gdzie był Wajda, kiedy…), jubileusz „Przekroju” (gdzie był „Przekrój”, kiedy…). Tamtych lat nie da się wymazać z życiorysów ludzi oraz  instytucji, a zakaz obchodzenia jubileuszów wszystkiego, co starsze od 1989 r., bądź każdego, kto u zarania  błądził, nie wydaje się racjonalny. Raczej – i tu druga uwaga – trzeba, tak jak uczynił to BXVI, ostrzegając aroganckich sędziów, rozważyć ówczesne okoliczności, sporządzić rachunek grzechów i cnót, do czego akurat jubileusz – także Trybunału – jest właściwą okazją. A nie chować głowę w piasek i wymawiać się wyjazdem do Tallina.