Kto nie jest z nami…

Dziennikarze (i dziennikarki), którzy płyną na fali IV RP, czują się coraz bardziej pewnie i zachowują się coraz bardziej zaczepnie. Podam kilka przykładów.

1) Zapewne niektórzy z Państwa słyszeli w miniony piątek „poranek w Radiu TOK FM”, którego gospodarzem był Jacek Żakowski, a gośćmi pp. Anita Gargas („Ozon”, TVP1), Wiesław Władyka („Polityka”) i Tomasz Wołek. W trakcie programu p. Gargas najpierw miała za złe prezydentowi Kaczyńskiemu, że spotkał się ze swoim poprzednikiem, aż  Tomasz Wołek – dziennikarz bądź co bądź konserwatywny – przypomniał jej, że w sprawie Ukrainy (a w tej sprawie panowie się spotkali) L.K. może się dużo dowiedzieć od A.K. Następnie pani A.G. postanowiła uszczypnąć Kwaśniewskiego, wypominając, że on jakoś nie spotykał się ze swoim poprzednikiem. Na to red. Żakowski musiał jej przypomnieć, że Lech Wałęsa przez długi czas odmawiał spotkania z prezydentem Kwaśniewskim, mówił o nim per „ten pan” i że może mu podać tylko nogę. Odprężenie pomiędzy panami nastąpiło dopiero po pogrzebie JP II. Mimo swojej ignorancji, pani G. nadal była ofensywna i zwróciła się (cytuję z pamięci) per „dziennikarze pokroju Wiesława Władyki”, czy „dziennikarz pańskiego pokroju”. Albo pani Gargas nie rozumie co mówi, albo jest taka napastliwa, bo to dzisiaj popłaca; już została zastępczynią szefowej publicystyki TVP1. Pogratulować samopoczucia i awansu, który nie wróży nic dobrego.

2) Kilka tygodni temu uczestniczyłem w rozmowie telewizyjnej (TVN 24) z red. Piotrem Semką. Rozmowa zeszła na wyrok, jaki tego dnia zapadł w sprawie przeciwko posłance Begerowej, która złożyła sfałszowane podpisy „wyborców”. Gospodarz programu uznał, że to jest wyrok łagodny w porównaniu z karą, jaką otrzymał Rywin. Ja natomiast byłem zdania, że wyrok na Begerową nie był łagodny, natomiast wyrok jaki otrzymał Rywin był surowy. Na to włączył się pan red. Semka, który zaczął mi zarzucać, że „ocieram się o Rywina na cocktailach”, „on  nigdy nie był na party ze mną i z Rywinem”, słowem – ni z gruszki ni z pietruszki zaczął dobierać się do mnie ad personam coraz bardziej zaczepnie, jeszcze trochę i by mnie ulokował w jednej celi z Rywinem, aż gospodarz programu musiał go powstrzymać. Uderzyła mnie napastliwość p. Semki, gdyż dziennikarz ten, mający etykietę niezależnego, nie ukrywa swojego katolicyzmu i sympatii dla Kościoła (pani Gargas też pisuje w przykościelnym od pewnego czasu „Ozonie”). Gdzie ci ludzie mają miłość bliźniego – nie rób drugiemu, co tobie niemiłe, zło dobrem zwalczaj i inne nauki? Gdybym tak mówili poganie, to bym rozumiał, ale zwolennicy odnowy moralnej?

3) Niedawno brałem udział w dyskusji telewizyjnej. Zeszło na media. Jeden z uczestników, Michał Karnowski („Newsweek”), zaczął o mnie mówić, że jestem autorem „Trybuny Ludu”. Kiedy ja, a nawet ktoś jeszcze, zacząłem protestować, bo nigdy w życiu nie pisałem do „Trybuny Ludu” ani do „Trybuny”, red. M.K. wycedził przeprosiny, przeprosił mnie też po programie, ale pochlebiam sobie, że pan redaktor dobrze wiedział z jakiej jestem redakcji prawie od 50 lat, a więc kiedy jego jeszcze nie było na świecie. Odnoszę wrażenie,  że panowie (i panie) biją z prawej strony trochę na oślep i poniżej pasa.

4) W tej samej dyskusji brał udział Cezary Michalski z „Dziennika” – jeden z bardziej oczytanych i błyskotliwych dziennikarzy prawicy. Kiedy gospodyni programu zamykała już  temat „media”, red. Michalski dorzucił, że szkoda, bo można by jeszcze pomówić o tym, jak po 1989 r. sprywatyzowano „Politykę” i przekazano ją na własność „propagandystom, którzy w niej pracowali”. Zdążyłem jeszcze wtrącić, że „P” nie jest prywatna, tylko spółdzielcza, a „propagandyści” stworzyli w swoim czasie jedno z najlepszych czasopism od Łaby do Kamczatki, ale mniejsza o to, kto jak ocenia pismo. Chodzi mi o to, że dziennikarska prawica nie przepuszcza okazji, żeby przypiąć łatkę, czasami za cenę prawdy i dobrych manier, jak pani Gargas.

Spotkałem się z poglądem, że to nie są przypadki – po prostu realizują starą bolszewicką zasadę „Kto nie jest z nami – ten jest przeciw nam”. Zasadę, od której później Gierek i Kadar usiłowali odejść, odwrócić na „Kto  nie jest przeciwko nam – ten jest z nami”, ale nic im nie pomogło.