Impas moralny

Marszałek Marek Jurek powiedział („Kropka nad i”, TVN 24), że w PiS zapanował „impas moralny” w sprawie jego propozycji dopisania do Konstytucji trzech słów: „od momentu poczęcia”. Lubię język Marszałka – jest zabawnie nieporadny i przypomina język Lecha Wałęsy. (W tej samej rozmowie M.J. kilkakrotnie powiedział, że Sejm „przepracował” ekspertyzy). Pozwolą Państwo, że teraz ja przepracuję wypowiedź marszałka. Marek Jurek wyjaśnił, na czym – jego zdaniem – polegała umowa z premierem. Jarosław Kaczyński miał rzekomo zapewnić głosy posłów PiS na rzecz zmiany Konstytucji, a Marek Jurek miał szukać poparcia wśród posłów innych partii. Jest to chyba jednak pobożne życzenie marszałka, gdyż premier już przedtem mówił, że lepiej nie forsować tej poprawki, gdyż ma ona szans na poparcie 2/3 posłów, a jej ewentualna porażka osłabi pozycję przeciwników aborcji. Jedyny z tego pożytek to pęknięcia, jakie rysują się w przewodniej sile narodu – Sikorski, Dorn, Wildstein, teraz Jurek – ciągle jakieś napięcie.

Fundamentaliści, a Marek Jurek do nich się zalicza, mają to do siebie, że forsują swoje poglądy bez względu na skutki. Dążą do dominacji swojej własnej, jednej jedynej prawdy nawet wtedy, kiedy nie mają dość sojuszników. Nie zaznają spokoju dopóki świat nie będzie urządzony tak, jak chcą. Kiedy Marek Jurek walczy z „dzieciobójstwem prenatalnym” w Polsce, Roman Giertych głosi tę prawdę w Unii Europejskiej. Obaj widzą zagrożenie płynące z Europy, „tendencje cywilizacyjne docierają do nas” – mówi zaniepokojony marszałek.

Fundamentaliści nie spoczną nigdy, nie zaznają spokoju. To jest ten spokój, o którym pisał Rousseau do Polaków. W ujęciu prof. Wojciecha Sadurskiego „To spokój osiągnięty dzięki dominacji jednej jedynej prawdy, której wszyscy muszą się podporządkować. To spokój osiągnięty dzięki narzuceniu woli większości wszystkim. To spokój uzyskany dzięki przymusowi prawnemu, narzucającemu wszystkim jedną ortodoksję.”

„Taki ‘spokój’ jest nie do pogodzenia z wolnością” – twierdził Rousseau. (Notabene większość w Polsce nie jest za zaostrzeniem zakazu przerywania ciąży, dlatego „obrońcy życia” nie godzą się na referendum w tej sprawie. Referendum może dotyczyć żab w Dolinie Obłudy, ale nie najważniejszych spraw człowieka – powiadają).

Żeby była jasność: jestem przeciwnikiem aborcji, chyba nikt rozsądny nie jest zwolennikiem nieszczęścia, jakim jest przerwanie ciąży. Ale są sytuacje, które w minimalnym stopniu uwzględnia obowiązująca ustawa, a które fundamentaliści też chcą wykluczyć. Obłudnie utrzymują, że poprzez zmianę Konstytucji chcą ustawę „osłonić”, a faktycznie chcą ją odsłonić na ataki i doprowadzić do tego, żeby następna była jeszcze bardziej rygorystyczna. Bo dla nich obecnie obowiązująca ustawa jest zgniłym kompromisem. Słyszeli Państwo: Obecna ustawa jest kompromisem! Tak – kompromisem!

Na każdym kroku fundamentaliści usiłują podważyć kompromis wypracowany przez cywilizację europejską w obronie godności człowieka. Niepotrzebne jest im domniemanie niewinności, żeby aresztować byłego ministra prywatyzacji na oczach wcześniej zawiadomionej telewizji, a potem cichcem ministra zwolnić (kto widział, jakiej drobnej postury jest minister Wąsacz, ten będzie oburzony jeszcze bardziej), nie potrzebują wyroku sądu, żeby ogłosić, kto jest winny morderstwa, a kto był agentem, niepotrzebna im ochrona mniejszości, kiedy trzeba zakazać demonstracji, nie istnieje prawo do sądu, kiedy trzeba kogoś zlustrować na oczach całego świata, nie ma znaczenia godność kobiety zgwałconej, kiedy trzeba jej kazać urodzić, nie istnieją prawa więźnia, kiedy trzeba jeszcze jednego wcisnąć do zatłoczonej celi, nie istnieje wiara w człowieka, kiedy trzeba wymierzyć karę śmierci. (Niektórzy – pożal się Boże – fundamentaliści broniliby życia od chwili poczęcia do wykonania kary śmierci, gdyby tylko Europa się na to zgodziła).

Marek Jurek jest zawiedziony stanowiskiem premiera oraz tych kolegów z PiS, którzy nie dotrzymują mu kroku. „Niektórym jest nie na rękę zająć stanowisko w tej sprawie”, „problematyzują sprawę”, nie wiadomo, jaka jest linia partii, on wstępował do partii, która opowiadała się w obronie życia, a teraz nie bardzo wiadomo, w jakiej jest partii, może nawet przemyśli swój stosunek do partii i do urzędu Marszałka, który dzięki niej pełni.

Sądzę, że w tej sprawie rację ma Jarosław Kaczyński, a nie Marek Jurek. Polska i tak już jest wstrząsana konwulsjami, w stanie nieustannej wojny, stałego zagrożenia i oburzenia. Skoro nie ma warunków do zmiany ustawy i konstytucji, to po co wzniecać jałowy spór, otwierać kolejny front, wyprowadzać ludzi na ulice, skakać sobie do oczu? Czy Polacy nie zasłużyli na chwilę oddechu, na odrobinę spokoju? Kilka dni temu prof. Marek Safjan w Salonie „Polityki” w Sopocie mówił o tym, że w państwie demokratycznym człowiek „powinien czuć się dobrze”. Ale czy można czuć się dobrze, kiedy fundamentaliści i fanatycy chcą narzucić swój pogląd, w dodatku skrajny, i jeszcze bardziej zamazać granice pomiędzy państwem świeckim a państwem wyznaniowym, a więc wzniecać spór, który Zachód ma już dawno za sobą?