Humor i honor

Dwie dziennikarki, które lubię i cenię (Katarzyna Kolenda Zaleska i Monika Olejnik), każda w swoim programie radiowym (TOK FM i Radio Zet) sugerowały, że prof. Jan Winiecki postąpił niewłaściwie, ujawniając na obcych nam łamach „Financial Times”, co myśli o lustracji w Polsce. Winiecki napisał m.in., że autorzy przepisów lustracyjnych „stawiają się poza granicami zachodniej cywilizacji”, „polskie władze prześladują osoby, które najczęściej były ofiarami gróźb i szantażu”, „narodowi bolszewicy rządzący obecnie Polską poddają upokorzeniu ludzi poprzez ustawę lustracyjną” itd.

W przeszłości niejednokrotnie miałem ochotę polemizować z prof. Winieckim, ale rezygnowałem, ponieważ to jest polemista bardzo krewki. Tym razem zgadzam się z jego opinią o lustracji, a ponadto nie rozumiem co w tym złego, że głosi ją również zagranicą, na łamach jednej z najpoważniejszych gazet, a nie tylko w Polsce, pod kołderką w łowickie pasy? Winiecki nie zdradził żadnego sekretu, czytelnicy „FT” dobrze wiedzą, co się w Polsce dzieje. Nie zdradził też ojczyzny, bo w czasach globalizacji i Internetu, kiedy setki tysięcy Polaków pracują w W.Brytanii i wszędzie tam, gdzie czyta się „FT”, sekretów nie ma. Czasy, kiedy władza miała za złe dysydentom, że korzystają z zachodnich, „antypolskich” środków przekazu, chyba już minęły?

Cóż to za podwójna miara: Kiedy znany konserwatywny komentator hiszpański, p. Herman Tertsch, ubolewa w polskiej „GW” nad tym, co wyprawia rząd Zapatero – to jest OK, kiedy rosyjscy i ukraińscy publicyści narzekają u nas, w naszych mediach, na Putina i Janukowycza, kiedy Anglosasi (np. prof. Timothy Garton Ash), gdzie tylko mogą, biją na alarm z powodu polityki Busha, to jakoś nikt nie oskarża ich o zdradę tajemnicy państwowej. Kiedy wreszcie i my przestaniemy być zaściankiem i uwolnimy się od nawyków z PRL? A co do prof. Winieckiego, to może spodziewać się oskarżeń, że skoro nie podoba mu się lustracja, to widocznie ma coś na sumieniu. Albo zostanie potraktowany tak arogancko, jak kardynał Dziwisz, po którego krytycznych uwagach o lustracji prezydent RP był uprzejmy powiedzieć, że nie musi komentować „każdej wypowiedzi”. No, jeżeli najbliższy współpracownik i powiernik papieża JP II to jest „każdy”, to ja dziękuję. Jeszcze mam przed oczyma widok prezydenta, jak kilka dni temu modlił się u grobu JP II, stojąc tuż obok kardynała „Każdego”. Niektórzy, np. prof. Wiktor Osiatyński, uważają, że prezydenta nie należy krytykować, ale mnie bliższy jest pogląd Jarosława Kaczyńskiego, że nawet najwyższe instytucje podlegają krytyce, bo inaczej się degenerują.

Przy okazji, skoro zeszło na tematykę przykościelną, to oświadczam, że niektóre dowcipasy „Die Welt” na temat JP II były absolutnie niedopuszczalne. Oprócz tego, że są chamskie (aluzje do choroby Parkinsona), są one wytworem innej niż nasza kultury, a nawet cywilizacji, która nie uznaje świętości. Tak się złożyło, że 2 kwietnia byłem rano w tamtej cywilizacji, w katolickim skądinąd kantonie Szwajcarii, a po południu w Polsce. To są dwa różne światy. „Tam” – od BBC do CNN – media nie obchodziły rocznicy śmierci i nie oczekiwały beatyfikacji polskiego papieża, u nas to była najważniejsza wiadomość wszystkich mediów, które z jednomyślną dyskrecją tonowały fakt, że BXVI nie spełnił polskich oczekiwań.

Tych z Państwa, którzy ostatnio nie byli za zachodnią granicą, ostrzegam, że „tam”, za miedzą, zaczyna się zupełnie inny świat, inna cywilizacja, coraz bardziej od naszej odległa. Mieszanie ich poczucia humoru, czasami beznadziejnego, z naszym poczuciem honoru, czasami wybujałym, jest bez sensu.

Wesołych Świąt!