Czy bezczelność jest karalna

Ozdobą „Gazety Wyborczej” w tych dniach były obszerne przeprosiny Jacka Kurskiego, czyli finał afery billbordowej. Najbardziej agresywny (po odejściu Artura Zawiszy) poseł PiS musiał przeprosić dwie firmy oraz byłą dyrektor w PZU, panią Iwonę Ryniewicz, za bezpodstawne oskarżenia. Bardzo się cieszę, że demaskator z PiS został wreszcie doprowadzony do sądu i przykładnie ukarany. Na przyszłość (miejmy nadzieję) będzie uważać.

Niestety, przed nikczemnymi atakami trudno się bronić i trudno uzyskać satysfakcję. Co mają zrobić sędziowie Trybunału Konstytucyjnego znieważeni przed całą Polską przez innego demaskatora z PiS, w dodatku adwokata?! Formalnie demaskator jest być może w porządku, on „tylko” ogłosił dokumenty, jakie otrzymał z IPN (połowę przemilczając) i to na życzenie Marszałka Sejmu! Faktycznie zdemolował dwóch cenionych prawników, którzy musieli zostać wyłączeni ze sprawy o historycznym znaczeniu. Co więcej, będą musieli się tłumaczyć, że nie są wielbłądami. A demaskator bryluje w mediach, straszy pozwaniem do sądu prof. Zolla, który (i tak łagodnie) powiedział, co myśli o jego postępku. Chętnie bym widział kolejnego demaskatora, jak musi przeprosić, ale nie wiem, czy tego doczekamy. Wreszcie Marszałek Sejmu, który macza palce w obrzydliwej aferze, jaką jest poszukiwanie kwitów na sędziów. W sumie – obrzydliwe, jak to określił prof. Osiatyński.
 
Chętnie bym też widział, jak Andrzej Gwiazda przeprasza Borusewicza i Wałęsę. Pierwszego za to, że zarzucił mu, iż ogłosił strajk w stoczni z inspiracji SB, a drugiego za ataki, jakoby był agentem, mimo że były prezydent otrzymał z IPN status pokrzywdzonego. Ani Borusewicz, ani Wałęsa nie są moimi idolami, ale przecież to są żywe pomniki naszej historii, a zakompleksiały Gwiazda (skądinąd też pomnik, ale nie spiżowy) postanowił je podważyć i jeszcze mówi, że każdy jest podejrzany. Świadczy to o jego mentalności, bliskiej Jarosławowi Kaczyńskiemu, który mniej więcej to samo powiedział o sędziach Trybunału. Ci ludzie cierpią na chroniczną podejrzliwość.

Niestety, Wałęsa odpowiedział innym dokumentem, tym razem w sprawie Gwiazdy, mało zresztą przekonującym, ale najgorsze jest to, że – jak pisze „Dziennik Bałtycki” – „legendy okładają się teczkami”. Wałęsa zapowiedział, że w miarę potrzeby będzie ujawniał inne dokumenty. Górę bierze zawiść, agresja, frustracja, i to ze strony ludzi, którym się udało, którym się powiodło: Kaczyński rządzi, Kurski jest posłem partii rządzącej, pupilkiem rządzącej braci, Gwiazda jest kawalerem najwyższych odznaczeń, członkiem Kolegium IPN – ministerstwa prawdy, które decyduje o być albo nie być każdej osoby publicznej. A mimo to ludzie ci są sfrustrowani, agresywni, fanatyczni, powiedziałbym: źli.

Doszli oni do głosu, ponieważ rządzi jeden z nich: Jarosław Kaczyński, który w tych dniach zadał retoryczne pytanie:

Czy (Michnik) walczył o zwycięstwo Puław nad Natolinem, czy o niepodległą Polskę?

I dalej:

Adam Michnik jest człowiekiem w istocie z tej samej formacji co SLD, to jest od wielu lat zupełnie oczywiste.

Chętnie bym widział, żeby Michnik zawlókł Kaczyńskiego do sądu i doczekał się przeprosin na łamach „Gazety”. Nie jestem prawnikiem i nie wiem, czy można skazać Gwiazdę, Mularczyka i Kaczyńskiego, proces z nimi to zresztą żadna przyjemność, ale byłoby dobrze, gdyby bezczelność była karalna.