Polecam Nervosol

Premier to niezłe ziółko. Jak tylko coś powie, sięgam po Nervosol. (Herbapol wiele mu zawdzięcza). Strajk pielęgniarek to „haniebna akcja polityczna”. Czyli siostry Platformy i SLD uprawiają dywersję na tyłach, podczas kiedy sanitariuszki narażają życie w Brukseli. Zgoda, nie należy blokować ulic ani okupować pomieszczeń, to nie jest zgodne z prawem, ale Jarosław Kaczyński nie urodził się wczoraj, wie, że z prawem różnie bywa, jego rodzony brat nie przestrzega wyroku sądowego, a sam premier dobrał sobie na zastępcę osobnika kilkakrotnie skazanego, który nie stawia się przed obliczem Temidy, bo „mu się nie chce”! Jak uczyli marksiści – prawo jest klasowe. Czy aby nie jest tak, że premier nie może się zdecydować: usuwać pielęgniarki – źle, tolerować – też źle, nie wiadomo, które wyjście to „oczywista oczywistość”.

Premier ma rację – budżet nie jest z gumy, jak ustąpi pielęgniarkom, to za nimi pójdą inni i rozdrapią państwo. Ale nie zarabiają chyba źle wysokiej klasy specjaliści CBA i IPN – sztandarowych inwestycji obecnego rządu. Ani obsadzeni po uważaniu szefowie spółek Skarbu Państwa. Zamiast zlikwidować lub odchudzić służby, premier zaleca lekarzom i pielęgniarkom dietę. Chcecie więcej? – pyta. – To zrobimy referendum: Czy podnieść podatki najbogatszym i przeznaczyć na pielęgniarki? Zaiste, wspaniały to pomysł, poszczuć biednych na bogatych, pielęgniarki na pacjentów, a wyborców na „zamożną, bardzo zamożną Hannę Gronkiewicz-Waltz” oraz na „miliarderów – właścicieli TVN”. Na takie dictum polecam Nervosol.

Skąd J.K. wie, że Gronkiewicz jest bardzo zamożna? Skąd wie, że dwaj panowie W. z TVN są miliarderami? Czy w Polsce nie ma już tajemnicy bankowej? Czy premier ma prześwietlonych wszystkich i jak będzie chciał, to jutro powie, ile ma w portfelu Geremek, ile Żakowski, Balcerowicz i Kwaśniewski? Czy premier ma prawo każdemu włożyć rękę do torebki i do kieszeni?

Chcecie sfinansować podwyżki dla pielęgniarek, to je sfinansujcie sami, żeby rząd nie musiał decydować, tylko mógł skupić się na walce z obrońcami pielęgniarek (którzy boją się Ziobry, bo mają powody), na walce z opozycją, z mediami, z postkomuną…

Najpierw nastawili cały naród na pierwiastek. Dęli w pierwiastek na potęgę. Nie oddamy ani guzika! „Polska nie ma zwyczaju się cofać, kiedy ma rację” – mówił pan prezydent w Brukseli na chwilę przed tym, jak się wycofał. Mieliśmy nawet jednego sojusznika. Mniejszym państwom regionu dostało się od naszego premiera, bo wybrały sobie na premierów „młodych (czytaj: nierozgarniętych) ludzi”. W ten sposób Polska sprawuje przywództwo w regionie. Węgrom i Słowakom polecam Nervosol.

W Brukseli okazało się, że jednak jakiś guzik trzeba będzie oddać. – Wszędzie napotkaliśmy odmowę. Napotkaliśmy mur, nie uzyskaliśmy nawet minimum minimorum – żalił się premier. Polska znów osamotniona w Europie. Jak w 1939. Jak w 1944. Trudno nie sięgnąć po ziółka. Wyglądało na to, że w Brukseli cała ta kampania przygotowawcza nie spełniła oczekiwań. Te wszystkie spotkania, wizyty, podróże, Merkel, Sarkozy, Zapatero, spacery nad morzem – i co? Napotkaliśmy mur.

Owszem, Polska w Brukseli uzyskała koncesje, to prawda, nie ma jej co umniejszać. Udało się przedłużyć obowiązywanie systemu nicejskiego, utrzymać zdolność do blokowania decyzji etc., czyli obronić osiągnięcia poprzednich rządów, ale co poza tym? Czy udało się wpisać do traktatu zmianę systemu podejmowania decyzji? Zapobiec powołaniu unijnego ministra spraw zagranicznych pod zmienioną nazwą? Zapobiec jednolitej osobowości prawnej UE? Odłożyć prace nad traktatem i jego wejście w życie? Uzyskać zobowiązania w sprawie wpisania wartości chrześcijańskich do przyszłej preambuły?

Kolejne polskie powstanie, „Powstanie Brukselskie”, kosztowało wiele ofiar – nie wprowadzono do agendy konferencji rządowej kwestii systemu głosowania, wzrosły nastroje antypolskie, autorytet polskiego prezydenta i premiera za granicą ucierpiały, więc bilans nie jest jednoznaczny. Więcej się o Polsce mówi i pisze, ale czy tak jak byśmy chcieli? Kto by chciał mieć taką prasę? I czy to w ogóle jest miarą sukcesu? Przed czytaniem zachodniej prasy zalecam Nervosol.

„Sukces w Brukseli jest wyłącznie zasługą mojego brata” – powiedział premier. Jeżeli tak, to po co Blair i Sarkozy telefonowali do Jarosława? Po ziółka?