Król jest nagi

Wydarzenia mkną tak szybko, że warto je uporządkować.

Zaledwie kilka dni temu premier Kaczyński i wicepremierzy Giertych oraz Lepper pili sobie z dziubków, trwała kolejna szopka z odnawianiem koalicji. Kaczyński musiał już wtedy wiedzieć, że Lepper ma już pętlę na szyi i tylko czekał na dogodny moment, żeby ją zacisnąć. To zimny, wyrachowany gracz.

Dwa dni temu u stóp Jasnej Góry Jarosław Kaczyński + Rydzyk + Lepper + Giertych + Gosiewski przekazywali sobie znak pokoju. Miał nadal rządzić układ oparty na przestępcach z Samoobrony (+ Lipiec w rządzie), łobuzach z Torunia i arogantach z PiS, którzy zmierzali do autorytarnej demokracji strzelając z bicza na wszystko, co się rusza – sądów, trybunałów i mediów nie wyłączając. Nie unosili jednak rąk zbyt wysoko, ponieważ premier miał za pazuchą ukryty sznur na Leppera, a Rydzyk żyletkę na Kaczyńskich (żydofile, aborcjoniści i entuzjaści eutanazji.)

Dzisiaj to wszystko zwaliło się na Kaczyńskich. Najwierniejszy sojusznik Rydzyk zdradził, nieoceniony koalicjant i wicepremier – recydywista znów w kręgu podejrzanych, minister Lipiec, ten od odnowy moralnej w PZPN – nabroił („w kręgu podejrzanych”), pielęgniarki protestują, z Afganistanu fatalne wiadomości, w sprawie Brukseli grymasi nawet własny poseł Zalewski, w świat idzie szkaradny wizerunek naszego kraju: wierny sojusznik z Torunia kolejny raz okazuje się żydożercą, w dodatku ma czelność oskarżać, korupcja sięga wicepremiera, dealer narkotyków w pałacu prezydenckim, w Brukseli nie zrobiliśmy konkiety, Giertych nas kompromituje i zaciera rączki z powodu wyskoków Rydzyka, trzęsie się fotel pod premierem, a tron pod prezydentem też nie jest wieczny.

W sumie szambo się rozlało. Mimo smrodu i wstydu, to był dobry weekend dla Polski. Wrzód pękł, a to jest podstawowy warunek powrotu do zdrowia. Zawodowi komentatorzy będą twierdzić, że Kaczyński wydoił koalicjantów, dostał CBA, rozwiązał służby obsadził wszystkie możliwe stanowiska, więc koalicjantów, którzy go kompromitują, już nie potrzebuje. Będą podziwiać ucieczkę premiera do przodu, będą cmokać nad kolejnym ruchem genialnego stratega, który usuwając Leppera odwrócił uwagę od swojego przyjaciela Rydzyka, umocnił swój wizerunek Augiasza w stajni, jaką jest Polska. To jest „oczywista oczywistość”. Zdumiewające, jak po rewelacjach dotyczących Rydzyka, wygadani zazwyczaj posłowie PiS nabrali wody w usta. Nagle zamilkli rewelersi – Karski, Gosiewski, Cymański, Kuchciński, Kurski – którzy nie wychodzili z mediów. Jedna tylko posłanka Szczypińska śpiewa solo wystawiona przed kurtynę milczenia. Nawet premier Kaczyński wstrzymał się od komentarza, choć w innych przypadkach wszyscy oni są pierwsi do ferowania wyroków, nawet za sąd w Chicago i za rząd w Szwajcarii. Sprawna do niedawna i naoliwiona maszynka „Made by PiS” sypie się na naszych oczach.

Nie jest ważne, czy wybory odbędą się we wrześniu, w lutym, czy nawet za dwa lata. Ważne, że wrzód pękł, szaty opadły i król jest nagi.

PS. Sensacja goni sensację, nie ma kiedy cieszyć się, że Belka i Balcerowicz kandydują na szefa MFW. Jakaż to ironia losu – wzgardzeni przez rządzących w Polsce, zamiast być docenieni i wykorzystani w ojczyźnie, „musieli odejść” i zbierają wyrazy uznania za granicą. A nam pozostały odrzuty z eksportu.