Kwasy i zasady premiera

„Mamy swoje zasady i będziemy ich przestrzegać” – powiedział premier Kaczyński w wywiadzie dla „Dziennika”. Jednakże z dalszej lektury obszernej rozmowy wynika coś wręcz przeciwnego. Jedną z zasad PiS jest budowa silnego państwa. Tymczasem o. Rydzyk nazywa prezydenta tego państwa „oszustem”, pierwszą damę „czarownicą”, jej salon „szambem” i nie spada mu włos z głowy. Gniewny zazwyczaj JK (typowa „osobowość wojenna” w terminologii amerykańskich psychologów, Robbinsa i Posta), jest tym razem łagodny jak baranek. Rydzyka traktuje znacznie łagodniej niż posła Zalewskiego, gdyż o. dyrektor nie należy do partii. „Gdyby wziąć wypowiedzi ojca Rydzyka i porównać z tym, co pojawia się dzień w dzień w mediach, to takie oburzenie powinno pojawiać się codziennie” – mówi premier. A przecież żaden dziennikarz nie posługuje się językiem Rydzyka, mało tego, nawet bezdomny Hubert był ścigany za obrazę prezydenta, choć jego obelgi nie były adresowane do milionów ludzi. Tak wyglądają zasady premiera.

Niestety, redaktorzy „Dziennika” zapomnieli poprosić szefa rządu o komentarz do antysemickich wątków „wykładu” Rydzyka, które przynoszą naszemu państwu wstyd daleko poza granicami. Na ten temat w obszernej rozmowie ani mru mru.

Inną zasadą jest bezwzględne ściganie korupcji, nawet – i przede wszystkim – we własnym gronie. I oto pojawiają się wątpliwości, dlaczego w operacji przeciwko Lepperowi krytycznego dnia w Ministerstwie Rolnictwa nie było wiceministrów z PiS, a jeden z nich podpisał podsunięte mu, sfałszowane, dokumenty. Co na to nasz żelazny kanclerz? Na pytanie o zagadkową nieobecność wiceministrów, JK odpowiada:

Nie wiem, dlaczego ich tam nie było. Ale wiem, że oni z całą pewnością nie mieli najmniejszego pojęcia o tej akcji.

Premier nie wie dlaczego w dniu X, kiedy miała nastąpić kulminacja działań CBA i Lepper miał być złapany na gorącym uczynku – nie ma jego zastępców! Kto chce – niech wierzy. Tak wyglądają zasady. (W nawiasie dodam, że nie czuję się obrońcą Leppera, wręcz przeciwnie, obie przystawki w koalicji od samego początku wydają mi się trujące, więc bym ich nie przełknął – to premier się nimi delektuje. A teraz premier usiłuje dorobić krytykom CBA gębę obrońców Leppera.)

Co do podpisania dokumentów przez wiceministra Henryka Kowalczyka, to – zdaniem JK – „…sprawa była załatwiana z obejściem go. Może on coś tam podpisał, ale tylko ktoś, kto zupełnie nie zna procedur w ministerstwach i ma tutaj zupełnie naiwny pogląd, mógłby mu to zarzucać.” Owszem, pan premier ma rację, że minister nie czyta wszystkiego, co podpisuje, bo nie ma na to czasu, ale nie można robić z ministra figuranta, który nie wie co robi, „coś tam podpisał” i jest pozbawiony odpowiedzialności za swój podpis. Zwłaszcza w sprawie tak wrażliwej jak odrolnienie gruntów. Gdyby to był inny wiceminister, z Platformy czy z SLD, premier z zasadami byłby bardziej wymagający.

Kolejna zasada: rozpędzenie służb PRL oraz III RP i nowy początek. I co się okazuje? Że jeden z dwóch naciągaczy zdemaskowanych, który mógłby być świadkiem koronnym, to były funkcjonariusz UOP, absolwent szpiegowskiej Sorbony w Kiejkutach. Czy pan premier dostał z tego powodu furii? Nie, furia to specjalność opozycji, natomiast JK mówi:

Pan Andrzej K. był związany z UOP wiele lat temu i nie miało to żadnego związku ze sprawą. Łączenie tego z jego rolą w tej sprawie, to co najmniej nadmiar podejrzliwości.

Czytali Państwo? Premier, który wszędzie węszy spisek, zmowę i układ, teraz sam oskarża innych o nadmiar podejrzliwości! Rząd, który za pośrednictwem swojego IPN i TVP demaskuje OZI sprzed pół wieku, uważa, że funkcjonariusz UOP uśpiony od 16 lat jest poza podejrzeniem.

To tyle o zasadach, a na koniec – kwasy. Premier, zapytany o inteligencję, odpowiedział, że jego interesuje „inteligent etosowy”, a nie ci, „których inteligenckość polega na czytaniu ze zrozumieniem i aprobatą ‘GW’, ‘Tygodnika Powszechnego’ i ‘Polityki’”. Po czym poznać inteligenta etosowego – etosowy premier nie wyjaśnia. Zapewne po tym, że ze zrozumieniem i aprobatą czyta „Nasz Dziennik” oraz „Gazetę Polską”. Każdemu według potrzeb.