Stary, ale jary

Wstyd przyznać, ale nie nadążam – nie czytałem ani jednej książki o Harrym Potterze, którą zna podobno cały świat. Nie oglądam Simpsonów (choć przed laty widziałem jakiś fragment i mi się podobał). Zachowuję się jak człowiek stary. Czytam „Dziennik” Mieczysława Jastruna, przeczytałem już ponad 700 stron, zaczynałem od fragmentów, które autor pisał, kiedy miał około 60. lat i uważał, że jest stary. Wczoraj czytałem to, co Jastrun napisał będąc już po 70. I nadal uważał, że jest stary. Czytam „Tygodnik Powszechny”, co chyba świadczy o tym, że jestem stary. „Tygodnik” to prawdziwa instytucja w naszych mediach, nie zawsze się zgadzałem, ale zawsze czytałem, omijając to, co kościelne, szukając tego, co grzeszne (choć dziś Kościół w Polsce tak grzeszy, że aż hej!).

I wreszcie czytam (w tymże „Tygodniku”) wywiad z Danielem Olbrychskim. Krótko mówiąc, czytam moich współczesnych, z pościgu za Harrym Potterem zrezygnowałem. Ponieważ „Tygodnik” nie ma zbyt wielu czytelników w Sieci, pozwolę sobie przytoczyć obszerny fragment rozmowy Mai Jaszewskiej z Olbrychskim, żeby podzielić się z Blogowiczami.

– Czuje się Pan obywatelem takiego kraju?

– Przepraszam, ale to nie Maciej Damięcki czy Bogusław Wołoszański wyrządzili wielkie krzywdy narodowi. Prawdziwą winę ponoszą politycy, którzy zawiązali koalicję z ks. Rydzykiem, Lepperem czy Giertychem, bo oni zdradzili najistotniejszą polską rację stanu końca drugiego tysiąclecia, czyli przystąpienie do NATO i do UE. Stawali na głowie, by do tego nie doszło i omal nie odnieśli sukcesu. Polska racja stanu była na krawędzi przepaści z winy konkretnych przywódców, z którymi bracia Kaczyńscy zawarli ideologiczny alians. Ta kolaboracja jest prawdziwa hańbą, a nie to, że ktoś kiedyś jadąc za granicę musiał coś podpisać. Zgadza się, nie wszyscy zachowywali się jak bohaterowie, ale po to walczyliśmy o Polskę, by była państwem sprawiedliwym – nie tylko w sensie materialnym, ale też moralnym i politycznym – wobec ludzi myślących inaczej, a nawet tolerancyjnym i życzliwym wobec słabych. Tymczasem okazało się, że obalenie obrzydliwego systemu pozwala wyrządzać krzywdę tysiącom ludzi, którzy nie byli bohaterami, a możliwość przekłamań i matactw pozwala na szkalowanie nawet bohaterów. Mnie SB nie wyrządziło takiej krzywdy moralnej, jak to, co teraz robi Instytut Pamięci Narodowej – absolutnie instrumentalna, polityczna instytucja służąca obecnej władzy, która jest w stanie zaprzedać się każdej sile, aby pozostać u steru. Żaden Sejm w wolnej Polsce nie wytworzył czegoś tak haniebnego jak ustawa lustracyjna, która działa przeciwko narodowi i daje możliwość oplucia wszystkich autorytetów. Przerażające, że dzieje się to przy łagodny proteście, a więc jakby za przyzwoleniem narodu.

– Jest Pan bardzo krytyczny wobec obecnej władzy.

Nie bez powodu! Jak mam nie być krytyczny, kiedy Ludwik Dorn cytuje Łunaczarskiego?! Wicepremier Dorn (…) zacytował klasyka bolszewizmu! Łunaczarski był ludowym komisarzem oświaty, czyli ministrem edukacji za Stalina, tuż przed pierwsza czystką. Ukuł zacną myśl, którą zacytował Dorn: „Ci, którzy są przeciwko nam, są z nami, tylko tego nie wiedzą, ale my im to uświadomimy”. Jeżeli ideolog PiS-u cytuje bolszewika, czerpiąc od niego wiedze polityczną i ideologię, to nazwanie tego, co mamy obecnie w Polsce, narodowym bolszewizmem nie jest inwektywą…

Zgadzam się i podziwiam „Białego Daniela” – to człowiek odważny i krewki, prawdziwy członek łże-elity. Obecna władza i przychylne jej media usiłują takich jak on kompromitować, mówiąc o „pseudo-autorytetach, tak zwanych autorytetach” oraz tych, którzy „kreują się na autorytety”. Zastanawiałem się, w jaki sposób można „kreować się na autorytet”. I teraz już wiem: mówiąc to, co Olbrychski.