Hiszpanie zwariowali

Po ostatnich wyborach w Hiszpanii czytelnik polskich gazet musi dojść do wniosku, że tamtejszy naród zwariował.

Już po wyborach poprzednich, w 2004 roku, polskie media pukały się w czoło na wiadomości, że wygrali socjaliści i niejaki Jose Luis Zapatero, bliżej naszym gazetom nieznany. Wtedy jednak błędny wybór Hiszpanów, którzy oddali władzę socjalistom, zamiast zostawić ją prawicy, uznawano za wypadek przy pracy, przypadek, spowodowany zamachem terrorystycznym tuż przed wyborami. „Zapatero został wybrany przez terrorystów” – mówili jego przeciwnicy. Wynik wyborów potraktowano jako niesprawiedliwy, sprzeczny z sondażami i ze zdrowym rozsądkiem, a Zapatero uznano za bękarta.

Przez następne 4 lata, polskie media, na czele z lewicującą „Gazetą Wyborczą” karmiły swoich czytelników ponurymi wieściami z Półwyspu Iberyjskiego. Socjalistom przypisywano wszystko, co najgorsze: wycofanie z Iraku bez konsultacji z narodem, własną politykę historyczną, rozdrapywanie ran, wracanie do przeszłości, kokietowanie homoseksualistów, ekspresowe rozwody, wojnę z Kościołem, podsycanie wrogości – w sumie nic dobrego.

Oto niektóre wycinki i wyimki z polskich gazet ostatniego okresu:

„Przegrana krucjata premiera Hiszpanii. Trzy lata premier Zapatero potrzebował, by zrozumieć, że terroryści z baskijskiej ETA nie przestaną zabijać tylko dlatego, że on ich do tego będzie namawiał.” (GW)

„Rządy Zapatero wykopały rowy wrogości, jakiej Hiszpanie nie doświadczyli od czasu pogrzebania dyktatury i przywrócenie demokracji w latach 70. (…) Polityka Zapatero zrażała wielu socjalistów. Były premier i wieloletni przywódca socjalistów Felipe Gonzalez publicznie milczał, ale prywatnie krytykował Zapatero.

… Zacietrzewienie doprowadzało czasami do przekształcenia wieców w żenujące widowisko. Socjalistyczny poseł Pedro Zerolo, homoseksualista i główny promotor małżeństw gejowskich, wołał we czwartek w Vitorii: Ileż szczęścia przyniosła nam kadencja Zapatero! Niektórzy z nas przeżywali jeden niekończący się orgazm. Ja nigdy tylu nie przeżyłem.” („GW”)

(Przywódca opozycji) „Rajoy atakował i nie zostawił na czteroleciu rządów Zapatero suchej nitki. Był stanowczy, spokojny i systematyczny w piętnowaniu błędów premiera. Zapatero bronił się, odpowiadał nerwowo, często przerywał przeciwnikowi, ale też wymierzał celne ciosy. (…) Rajoy oskarżył premiera o kłamstwa w sprawie rokowań i urąganie rodzinom ofiar baskijskiego terroru. Tego premier już nie zniósł i podniesionym głosem przerwał przeciwnikowi, że ‘wyprasza sobie takie uwagi’.” („GW”)

„Wściekły na Rajoya za wypominanie mu kłamstw i naiwności w sprawie ETA Zapatero zadał cios poniżej pasa i obciążył prawicę odpowiedzialnością za zamachy 2004 roku.” („GW”)

„Hiszpanie bronią rodziny. Blisko 2 mln osób zgromadził w centrum Madrytu hiszpański Kościół katolicki na manifestacji w obronie chrześcijańskiej rodziny. To największy od czterech lat protest przeciw obyczajowej polityce socjalistycznego rządu.” („GW”)

Także inne polskie gazety codzienne nie ukrywają, po czyjej są stronie. „Zapatero – sen Hiszpanów ciąż trwa. Hiszpański premier radykał nie jest ani dobry ani zły. Jego po prostu nigdy nie było! To czteroletni sen, który przyśnił się jego rodakom, największe w nowoczesnej historii studium political fiction. Właśnie przedłużyli je sobie o kolejne cztery lata” – czytamy w komentarzu „Dziennika” do ostatnich wyborów.

„- Mariano Rajoy był zdecydowanie lepszy”. „- Ubolewam nad tym, że Zapatero podczas debaty z Rajoyem nie powiedział jasno, iż nie było żadnych negocjacji politycznych z ETA” – mówią rozmówcy „Rzeczpospolitej”.

W jaki sposób, po takiej, trwającej cztery lata kampanii, czytelnik polski może zrozumieć dlaczego Hiszpanie wybrali Zapatero na drugą kadencję? Hiszpanie są chyba niespełna rozumu, może zwariowali? Mocno ideologiczny przekaz polskich gazet każe się obawiać, że Hiszpania musi zginąć. To zresztą nie jedyny kraj, którego wypaczony obraz przynoszą nasze media. Ale to już inna sprawa.