Tonący prezes

0jakaczy450.jpg

Fot. Stefan Maszewski / REPORTER

Prezes Kaczyński brzytwy się chwyta. Każdy kolejny jego krok sprawia wrażenie samobójczego.

Prezes, który zapowiadał, że jego partia musi ocieplić swoje oblicze, „otworzyć się na inteligencję i młodzież”, urąga internautom, jakoby oglądali pornografię i popijali piwko. A przecież internauci to często ludzie młodzi i inteligentni, lepiej wykształceni od swoich ojców i dziadów. (Nie zmienia tego fakt, ze spotyka się w Internecie mnóstwo chamstwa i prostactwa, ale żeby natknąć się na takie zjawiska – wcale nie trzeba siadać do komputera).

Prezes wyraził się źle o internautach, ponieważ jest przeciwny możliwości udziału w wyborach za pośrednictwem Internetu. Rozumiem, że głosowanie via Internet nie leży w interesie PiS i prezes ma swoje argumenty, rozumiem, że akt wyborczy powinien być odbywać się w atmosferze nawyku i powagi, ale dlaczego zaraz łamać krzesła? Prezes nie umie sklecić kilku zdań, żeby kogoś nie urazić.

Inny krok samobójczy, to liczne rozjazdy prezesa, jego peregrynacje po kraju. Sam pomysł wydaje się oczywisty, ale jakie są skutki? Im więcej osób słyszy przemówienia prezesa i ma z nim kontakt, tym bardziej spada jego popularność. Ziobro nie rusza się z domu, a jego akcje idą w górę. Prezes powinien wziąć z niego przykład, zanim zwolennicy Ziobry nie oddadzą władzy w ręce Z.Z., a J.K. ogłoszą „honorowym prezesem”. Dla mnie jest bez różnicy, który z nich stanie na czele PiS. Kaczyński, choć jest arogancki i agresywny, reprezentuje chyba jednak wyższy poziom umysłowy od Ziobry (ale niewiele).

Dyskutowałem wczoraj w Radiu TOK FM z red. Warzechą, który uznał prezesa za intelektualistę. Tak daleko bym się nie posunął. Dla mnie intelektualiści to byli Stanisław Ossowski, Teodor Parnicki, Aleksander Gieysztor, Iwaszkiewicz, ale prezes? – Pan redaktor chyba przesadził w swojej dobroci.

Kolejny krok samobójczy to wolta PiS w sprawie traktatu lizbońskiego. Jeszcze niedawno Bracia twierdzili, że wraz z min. Fotygą wynegocjowali w traktacie wszystko, co było możliwe i ogłaszali, że pod ich przewodem (osobistym i telefonicznym) Polska odniosła w Brukseli sukces. Kto ośmielił się mieć wątpliwości, ten miał za nic interes narodowy. A teraz się okazuje, że traktatu nie można ratyfikować bez preambuły, pełnej deklaracji o suwerenności, niezawisłości i wyższości prawa polskiego nad unijnym. Tymczasem prezes może dopisywać preambułę jaką chce, jaką uzgodni z prezydentem, a może i z premierem, ale nie zmienia to traktatu ani na jotę i albo Polska traktat ratyfikuje, albo J.K. będzie odpowiedzialny za szkody, jakie nasz kraj poniesie wskutek rozpaczliwych, samobójczych gestów prezesa.

W interesie Polski leży, żeby z naszego kraju poszło w świat zdecydowane TAK dla Europy, żeby Polska była przewidywalnym i przekonanym uczestnikiem integracji, a nie krajem nieobliczalnym, hamulcowym naszego kontynentu. Hamowanie ratyfikacji (do której, moim zdaniem dojdzie, gdyż J.K. nie jest szaleńcem), jest dla Polski szkodliwe. Prezes urządza ten show tylko po to, żeby pokazać, że on jest największym patriotą, żeby Ojciec Rydzyk i jego kręgi nie opuściły PiS, a Marek Jurek nie urósł w siłę.

W sytuacji, kiedy notowania PiS spadają, kiedy akcje Braci słabną, prezes wykonuje paniczne ruchy na koszt państwa polskiego. Pomaga mu w tym prezydent, który powinien opowiedzieć się jednoznacznie za ratyfikacją traktatu.

Innym rozpaczliwym i obłędnym pomysłem jest postulat referendum w sprawie rekompensat za mienie osób pochodzenia żydowskiego skonfiskowane przez PRL. Postulat ten na pewno podchwyci Jerzy Robert Nowak i Radio Maryja, ale jest to idea zabójcza. Referendum wśród Polaków czy mają zwrócić mienie Żydom to genialny sposób na podsycenie antysemityzmu. Na szczęście reprywatyzacja nie dotyczy tylko Żydów, ale wszystkich obywateli polskich, którym skonfiskowano mienie, ale o tym już prezes nie wspomina, bo z takiego referendum głosów by mu nie przybyło.

Genialny strateg wykonuje ruchy paniczne. Nic dziwnego – traci grunt pod nogami. PiS dołuje, Platforma góruje, Ziobro przybiera na znaczeniu, partii grożą podziały, bo nie wiadomo, czy wszyscy posłowie PiS będą chcieli wziąć na siebie odpowiedzialność za ewentualne „nie” wobec traktatu – wszystko to powoduje, że prezes brzytwy się chwyta.