Nie tylko siatkarze

Na pierwszy rzut oka w mediach dominują michałki: Sąd uznał (moim zdaniem – słusznie) określenie „kurdupel” za obraźliwe, a ludzie PiS mają za złe (niesłusznie!), że Tusk wręczył ordery siatkarzom nie tam, gdzie trzeba i nie tak, jak trzeba.

Z kolei Władimir Putin miał za złe Tuskowi, iż ten powiedział 1 września, że żołnierze radzieccy przynieśli nam wyzwolenie, ale nie wolność, gdyż jej sami nie mieli. To myśl bardzo zgrabna, chyba najlepsze zdanie w całym przemówieniu polskiego premiera. Putin chyba nie wiedział, że to cytat z dzienników Sandora Maraiego – wybitnego pisarza węgierskiego. Może bardziej dyplomatycznie byłoby powiedzieć, że Sowieci nie przynieśli „pełnej wolności”, ale w istocie myśl Maraiego jest celna. Putin powinien był się zgodzić, że żołnierze radzieccy sami nie zaznali wolności, choć nam przynieśli wyzwolenie z najgorszego koszmaru w historii, jakim była okupacja niemiecka.

Ze spraw bieżących, najważniejsza wydaje się wiadomość z Brukseli, że jednak Polska jest prymusem w Unii Europejskiej. Komisarz ds. gospodarczych, Joaquin Almunia, zmuszony był przyznać, że wziął udział w wyścigu ekonomistów do coraz bardziej pesymistycznych prognoz dla gospodarki polskiej. Almunia przyznał, że było to przyczyną zadrażnień z rządem polskim oraz że Polska ma najlepszy wynik w Europie. Ba, może będziemy jedynym krajem Unii, który w tym roku odnotuje wzrost PKB (o około 1 proc.). To sukces nie mniejszy niż mistrzostwo Europy polskich siatkarzy, i radość powinna być nie mniejsza, a nawet większa. Oczywiście, wszystko jeszcze może się zdarzyć, do końca roku pozostał IV kwartał, ale wynik idzie w świat!! Decyzja IBM o kolejnej inwestycji we Wrocławiu może mieć z tym coś wspólnego, a IBM nie jest jedyny. Wypowiedź unijnego komisarza to najlepsza wiadomość ostatnich dni, nie tylko dla Tuska i Rostowskiego. Ciekaw jestem, co na to powie opozycja – od Kaczyńskiego do Napieralskiego, np. Natalli – Świat i Grzegorz Kołodko.

***

Zanim się tego dowiemy, pragnę polecić kilka książek, które ostatnio przeczytałem (miałem wolny tydzień…)

Magdalena Grochowska: „Giedroyć”. Świetna biografia jednego z twórców i głównodowodzącego paryskiej „Kultury”. Nie tylko portret wybitnego człowieka, jednej z czołowych postaci emigracji po II wojnie, człowieka bardzo skomplikowanego, samotnika i leadera zarazem, ale także zbiorowy portret środowiska: Miłosz, Herling, Czapski, Jeleński, Hertzowie, Mieroszewski, emigracyjny Londyn i Paryż, a także załamanie pozycji Giedroycia po 1989 roku. Pasjonująca książka, kawał historii Polski. Trochę po macoszemu potraktowała autorka kwestie wydawnicze, kolportaż, finanse „Kultury”, ale to sprawy drugorzędne wobec znaczenia tej instytucji i jej twórcy. Minusem książki jest język, styl, który nie ułatwia czytania, ale być może to mój osąd bardzo subiektywny.

Ralph G. Martin: „Jennie Churchill. Skandalistka epoki wiktoriańskiej”. Kolejna biografia napisana przez autora brytyjskiego (pisałem tu o biografiach Potiomkina i Stalina, pióra historyków angielskich). „Jennie” to rewelacyjna książka, pasjonujący obraz elity brytyjskiej, tamtejszej polityki i obyczajów, a to wszystko jako tło do portretu niezwykłej kobiety – pięknej, utalentowanej, energicznej Amerykanki, która przebojem weszła na scenę brytyjską, książka pełna anegdot, dykteryjek, ale również chwil grozy. Pod skrzydłami niezwykłej matki, kobiety nad wiek dziewiętnasty wyzwolonej, dorastał jej syn, Winston, który od wczesnej młodości sposobił się do roli, którą przyszło mu pełnić. Znakomita książka o niezwykłej kobiecie.

Hanna Krall: „Różowe strusie pióra”. Niewielka książka „o tym, co ludzie do mnie pisali i mówili przez pięćdziesiąt lat”. Krótkie opowieści bardzo różnych, autentycznych ludzi – od premiera i rabina, po profesora i rencistkę, o sprawach małych, wielkich i niezmierzonych, jak Holokaust. Krall, jak mało kto, szanuje każde słowo do niej skierowane, bardzo poważnie traktuje ludzi i to, co mówią. Prawdziwa lekcja słuchania.

Życzę pomyślnej lektury!