Paradoks Kriegla

W codziennej sieczce serwowanej przez media, znalazła się prawdziwa perła: wczorajsza „Gazeta” przypomniała esej napisany przez Vaclava Havla w styczniu 1988 roku (ta data jest ważna) z okazji 30. rocznicy śmierci Frantiska Kriegla. Kriegel (1908-1979) urodził się w Stanisławowie, więc jest mi szczególnie bliski, w biednej rodzinie żydowskiej. Z wykształcenia lekarz, w latach 30. ub. wieku związał się z partią komunistyczną, walczył po stronie republikanów w Hiszpanii, po upadku Republiki nie mógł wrócić do Czechosłowacji ze względu na prześladowania komunistów i żydów, przyjął ofertę Czerwonego Krzyża i w czasie II Wojny Światowej pracował jako lekarz w Chinach.

W 1945 roku wrócił do Czechosłowacji, gdzie pełnił ważne stanowiska jako lekarz i polityk komunistyczny. W latach 60. należał do reformatorskiego skrzydła w partii i był coraz bliższy rodzącej się opozycji. W trakcie inwazji państw Układu Warszawskiego został wraz z innymi przywódcami (był wtedy przewodniczącym KC Frontu Narodowego) Praskiej Wiosny porwany i przewieziony do Moskwy, gdzie – jako jedyny – odmówił podpisania „uzgodnionego” komunikatu. „Ześlijcie mnie na Syberię, albo rozstrzelajcie” – powiedział. Zwolniony, powrócił do kraju, gdzie pracował jako lekarz i działał w opozycji.

W styczniu 1988 roku, kiedy Havel pisał swój esej, system się walił, Czechosłowacja była jeszcze „kdl-em”, a pisarz i dysydent – symbolem opozycji demokratycznej. Mimo, że Kriegel był całe życie komunistą, a Havel – wręcz przeciwnie, pisarz stara się zrozumieć dylematy bohatera swojego eseju, stara się wyjaśnić, jak człowiek prawy, odważny, światły, widząc klęskę swoich ideałów, może jednocześnie być komunistą, potem socjalistą, wreszcie – być może (bo tego panowie nie zdążyli już omówić) może socjaldemokratą. Havel nazywa Kriegla „postacią tragiczną”, rozdartą pomiędzy „człowiekiem realnym” a „człowiekiem ideologicznym”. „Wielkość Kriegla miała wymiar tragiczny” – pisze. – Zaznał na własnej skórze biedy i niesprawiedliwości, był człowiekiem wykształconym, chciał wyjść poza własny los, zrozumieć społeczne mechanizmy tych cierpień, „Innymi słowy, musiał wejść z politykę” i wtedy olśnił go niezmiernie kuszący projekt polityczny, który wszystko „naukowo” objaśniał. „Został komunistą i pozostali nim na całe życie”.

I tu pada najważniejsze pytanie: „Jak taki człowiek mógł trwać w ruchu, który potrafił (…) gwałcić ludzkie uczucia i zdrowy rozsądek?” Zdaniem Havla, Kriegel był „człowiekiem sumienia i człowiekiem wiary” (domyślam się, że wiary w swoją ideologię), nie był oportunistą, a „wszystkie kompromisy, na które w różnych okresach musiał się godzić, były zawsze szczere i uczciwe – na tyle, na ile to w ogóle było możliwe”. Niektóre były odważne i dla kraju korzystne (odważny sprzeciw w latach 50., wystąpienia reformatorskie w latach 60., akces do Karty 77), inne były szkodliwe i „godne pożałowania” (wsparcie partii komunistycznej w czasach Gottwalda, drętwe przemówienia poselskie). „Oto człowiek, który chciał praktycznie na tym świecie pomagać ludziom” i jednocześnie jest lojalny wobec partii, która ma sumieniu bezmiar cierpień. „Takiemu człowiekowi nie mogło być łatwo – ani wobec własnego sumienia, ani w partii”. Latami usiłował „uczłowieczyć ustrój komunistyczny”. „Wierzył, że da się od wewnątrz tchnąć odrobinę człowieczeństwa w nieludzki ustrój” – to jeden z tragicznych paradoksów w życiu Frantiska Kriegla – pisze Havel.

Esej czeskiego pisarza, dysydenta i prezydenta jest bardzo ważny dla zrozumienia życiorysu nie tylko Kriegla, ale wielu ludzi z jego pokolenia, nie tylko w Czechosłowacji. Pomaga zrozumieć losy wielu ludzi, którzy zafascynowali się komunizmem, bądź starali się działać mimo systemu, w jego ramach. To lektura obowiązkowa dla wszystkich tych, zwłaszcza młodych, którzy dzisiaj pytają „Jak to było możliwe?”. Havel pokazuje klasę, jak osądzać ludzi i czasy, które minęły.

***

Ukazała się właśnie, nakładem wydawnictwa Red Horse, książka „Pod napięciem” – wybór felietonów Daniela Passenta z lat 2002-2009, mistrza słowa, od ponad 50 lat związanego z tygodnikiem „Polityka”.

O książkach i felietonach Daniela Passenta:

Passent nie udaje kogoś kim nie jest, pozostaje sobą mimo historycznych zawirowań.
Monika Olejnik (2006)

„Najlepszy polski dziennikarz powojenny. Najbardziej wszechstronny. Umie wszystko.”
Jerzy Urban (2002)

To, co w spojrzeniu Daniela Passenta na przeszłość i teraźniejszość budzi szacunek, to odwaga, uczciwość, przyznawanie się do własnych błędów.
Stefan Niesiołowski (2006)

„Lekturę pisma zaczynam odeń nieodmiennie, a i wyznam, że kończę na tym niekiedy.”
Bohdan Czeszko (1975)

„Krwinki białe w równowadze z czerwonymi. Kręgosłup elastyczny, giętki, sezonowo usztywniony. Czaszka pojemna, odporna na uderzenia. Oczy i uszy szeroko otwarte. Kończyny dolne nieco kabłąkowate, dopasowane do barykady.”
Piotr Aleksandrowicz (1985)