Modlitwa o średnią

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznaje wliczanie oceny z religii do średniej ocen w szkole, wywołał znacznie mniejsze echo niż rozmowy posła Chlebowskiego na cmentarzu, a moim zdaniem sprawa jest ważniejsza.

TK uznał, że skoro nauka religii jest zgodna z Konstytucją, to ocena może być umieszczana na świadectwie, a w konsekwencji – wliczana do średniej. Nie jest to decyzja błaha, ponieważ średnia ocen ułatwia dostęp do dalszych szczebli edukacji oraz ułatwia otrzymanie stypendiów, a świadectwo szkolne jest oficjalnym dokumentem władzy publicznej. Moim zdaniem, umieszczanie oceny z religii, której programu państwo nie ustala i nie kontroluje, a jedynie finansuje, jest niezgodne z zasadą rozdziału kościołów (konkretnie – jednego kościoła) od państwa.

Zdumiewające, że od tego wyroku zgłoszono tylko jedno zdanie odrębne (prof. Ewa Łętowska), a cała sprawa minęła bez echa. Nic nie było – gramy dalej, i śledzimy pojedynek Kempa – Chlebowski. A ja sledze inny „pojedynek” – kościoła i państwa. Jak podkreśla prof. Łętowska w swoim uzasadnieniu, ani religia, ani etyka nie jest zwykłym przedmiotem, nie jest neutralna ideowo. W obu chodzi o wpojenie określonych wartości: według Rocznika Statystycznego, 90 proc. społeczeństwa stanowią katolicy, a na ponad 38 tys. szkół, etyka jest nauczana zaledwie w 334!

Umieszczenie ocen z religii na świadectwie i wliczanie jej do średniej sankcjonuje tylko nierówność uczestnictwa kościołów w życiu publicznym, co narusza zasadę bezstronności władzy publicznej. „Włączenie stopnia z religii do średniej oznacza bowiem, że kościół dominujący uzyskuje (…) umocnienie pozycji przez wzmocnienie prawnego statusu”. Nauczanie religii faktycznie dominującej zyskuje także oficjalne imprimatur. W ten sposób realizuje się zasada „Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma” (Łk 19:26).

W jednym tylko nie zgadzam się z panią profesor. Otóż Ewa Łętowska pisze, że „trudno sobie wyobrazić, że naukę religii wybiorą osoby nie będące jej wyznawcami”. Otóż, wszystko wskazuje na to, że jest i będzie odwrotnie – w pogoni za średnią, a także ze zwykłego konformizmu dzieci, szkoły i rodziców, również osoby nie będące wyznawcami, będą uczęszczać na lekcje religii i odmawiały modlitwę. Tyle że będzie to modlitwa o średnią.

***

Amen.