Narodziny legendy

Na naszych oczach, i nie bez naszego (mediów, które zdrętwiały z wrażenia) udziału, rodzi się legenda Lecha Kaczyńskiego i Jego Małżonki.

Filary tej legendy to Katyń, katastrofa lotnicza (Sikorski), kto wie, czy nie z rosyjskiej ręki, i Wawel (Piłsudski). I na dodatek media, które nie potrafią zdobyć się na analizę tego, co się dzieje, kto i dlaczego gromadzi się na Krakowskim Przedmieściu.

Tragicznie zmarły prezydent staje się wedle tej legendy bohaterem narodowym, strażnikiem i bohaterem pamięci narodowej; zginął na posterunku, wraz z powszechnie lubianą Małżonką, w otoczeniu generalicji, polityków, członków rodzin katyńskich, jadąc złożyć hołd w miejscu dla narodu polskiego świętym, dwa kroki od mogił pomordowanych rodaków, przy których znalazł śmierć. Nawet premier Tusk powiedział, że Katyń jest mitem założycielskim wolnej Polski.

Katyń plus tragedia smoleńska to główne filary rodzącego się mitu. Wawel to kolejny filar. Kardynał Dziwisz komunikując swoją niewiarygodną decyzję, wzywał do jedności, ale wykonał krok, który jedności nie sprzyja, ponieważ prezydentura Lecha Kaczyńskiego budziła wiele kontrowersji i sporów. Decyzja kardynała nasuwa pytanie – a co z innymi prezydentami? Co będzie (po najdłuższym życiu) z Lechem Wałęsą – ojcem wolnej Polski, a także z Aleksandrem Kwaśniewskim, którego prezydentura cieszyła się największym uznaniem.

Co z Jaruzelskim? Polskę powinno być stać na panteon, a w każdym razie na to, by zmarli prezydenci byli traktowani z jednakową atencją. Nie jest przypadkiem, że byli prezydenci Rzeczypospolitej są pochowani w Katedrze w Warszawie (z wyjątkiem marszałka Piłsudskiego, który nie był co prawda prezydentem, tylko Naczelnikiem Państwa, ale na Wawelu jest pochowany jako twórca Legionów, zwycięski wódz w wojnie 1920 r., ojciec niepodległości).

Teraz, na skutek decyzji kardynała Dziwisza, każde dziecko polskie zwiedzając Wawel i grób Marszałka, będzie także odwiedzać grób Marii i Lecha Kaczyńskich. Na krótką metę ta arogancka decyzja zaszkodzi Pamięci Prezydenta Kaczyńskiego, będą wysuwane najgorsze zarzuty, zaszkodzi także szansom kandydata PiS w wyborach prezydenckich na zasadzie „co za dużo, to niezdrowo”. Ale Wawel nie jest na krótką metę, Wawel jest na zawsze.