Strefa jadu

„Teraz kolej na nasz jad, musimy walczyć tą samą bronią” – czytamy w „Gazecie Warszawskiej”, pisemku chyba marginalnym, ale i typowym dla nastrojów pewnej części społeczeństwa.

Tej, którą reprezentuje Jarosław Marek Rymkiewicz, Marcin Wolski, Jan Pospieszalski, niektórzy publicyści, liczni bojownicy z Internetu, a także ci żałobnicy z Krakowskiego Przedmieścia, którzy mimo głębokiego żalu, wyzywali dziennikarzy „innej opcji”, lżyli ekipy prywatnej telewizji.

„Gazeta Warszawska” to niewielkie pisemko, które świadczy o tym, że kampania uprawiana jest na kilku poziomach: Na samym szczycie Francja – elegancja, poważny mąż stanu, który nieoczekiwanie znajduje ciepłe słowa dla Rosjan, sympatyczna pani Kluzik-Rostkowska, układny Paweł Poncyljusz, czy – z drugiej strony – oszczędny w słowach Bronisław Komorowski. Nawet poseł PiS Jarosław Girzyński – choć z Torunia – w programie Tomasza Lisa był do rany przyłóż.

Piętro niżej są media PiS, gdzie cały czas trwa kanonada: odebrać śledztwo, dlaczego rząd nie wystąpił o śledztwo, od katastrofy minął miesiąc, a nic nie wiadomo, panuje chaos informacyjny, skrzynki, odebrać skrzynki, ujawnić skrzynki, wyrzucić ministra Klicha itd., itd. – sieczka opozycyjna, która wykorzystuje katastrofę.

Poniżej tego poziomu rozciąga się strefa jadu – w Internecie, w kazaniach niektórych hierarchów, również w prasie. Oto cytaty z jednej tylko „Gazety Warszawskiej” (7-13 maja), które każdy może sprawdzić i poczytać, jak wygląda żałoba, jak wygląda zjednoczenie, patriotyzm w praktyce (dalsze podkreślenia moje – Pass):

„Jakie są przyczyny, dla których rząd Donalda Tuska i PODLEGŁE MU MEDIA insynuują Polakom, jakoby nie istniało ze strony Rosji żadne zagrożenie, a sprzeciw wobec rosyjskiego śledztwa każą postrzegać jako sprzeczny z polskim interesem? Z czego wynika BEZGRANICZNE ZAUFANIE jakim politycy tego rządu zaczęli obdarzać Władimira Putina? (…) Polskie służby ochrony państwa, od kilku lat (czytaj: od kiedy rządzi Tusk – Pass) ani razu nie wskazały na zagrożenia płynące ze strony służb i agentury rosyjskiej.

…Na mocy porozumienia funkcjonariuszy megasłużb sowieckich z prowadzoną przez nich agenturą (w Polsce – Pass.), doprowadzono do obrad ‘okrągłego stołu’ i dokonano tzw. transformacji ustrojowej”.

„Głosować, jak chcą Rosjanie! Rosjanie prowadzą w Polsce własną, niezwykle skuteczną politykę i wspierają jeden z obozów politycznych i jednego z kandydatów. (…). Głosować na Komorowskiego, czyli tak by było na rękę Rosji…”

Lud wyszedł na ulice. „Zamiast kompletować sobie dzieła zebrane Michnika, Konwickiego, Wajdy, Friszkego, Środy itp., sam zaczął przemawiać (…) zaczął głowy podnosić, kłamców nazywać po imieniu i nazwisku, a oszczercom zalecać wycofanie się z życia politycznego”.

„Teraz kolej na nasz jad, musimy walczyć tą samą bronią.”. Polacy nie mogą czuć się bezpiecznie. Nasze państwo nie działa. Finanse – na czele których stoi księgowy rodem z GS-u. „Przez 3 lata rządzenia PO wraz z PSL-em doprowadziła do ruiny państwo polskie. (…) NIE dla rządu, któremu nie ufamy, i dla medialnych błaznów, którymi gardzimy. Do tej pory siedzieliśmy cicho i pokornie, choć byliśmy opluwani jako naród; szydzono z naszego patriotyzmu, religii, narodowych symboli (…). Teraz to my stawiamy warunki i mówimy NIE okrągłostołowym popłuczynom, grubej kresce, aferom…

Jedyną nadzieją Internet i strony szkalujące i oskarżające PiS o lanie jadu i żółci. Teraz kolej na nasz jad.” (Fragmenty tekstu z Salonu 24).

„Polityczno-medialne karły znów nadają”, „funkcjonariusze z Czerskiej” – oto język ludzi pogrążonych w żałobie i w bólu, zmienionych przez tragedię. Jeden z nich, także z Salonu 24, pisze: „O wyciszeniu sporów politycznych, innym języku debaty, przywróceniu standardów już możemy zapomnieć”. To jedno z nielicznych prawdziwych zdań w całym tym potoku jadu. Ten jad płynie, począwszy od renomowanych publicystów, a na internetowej i gazetkowej twórczości skończywszy. To już nie są harce Palikota czy Niesiołowskiego, Brudzińskiego czy Jacka Kurskiego – to szumowina, która się rozlała po kraju, to strefa jadu.