Miękka strefa Madame Fotygi

Zaufany znajomy, który zna Annę Fotygę, zapewnia, że to osoba niegłupia i zna się na stosunkach międzynarodowych. Nie wiem, na jakiej podstawie tak twierdzi, gdyż wywiad Madame dla dziennika „Polska” na to nie wskazuje (mam też zastrzeżenia do sposobu przeprowadzenia wywiadu, ale o tym niżej). Wydaje mi się jednak, że – podobnie jak w przypadku Jarosława Kaczyńskiego – miękka strefa minister Fotygi to nie ignorancja lecz charakter, osobowość.

Najpierw była minister powtarza tezy o „dywanowym nalocie” na Lecha Kaczyńskiego oraz o „przemyśle nienawiści”. To ostatnie określenie („przemysł pogardy” lub „nienawiści”), które podobno wymyślił dziennikarz, Piotr Zaremba, świetnie zaspakaja potrzeby PiS dla odmalowania okrucieństwa Salonu i Układu. „Przemysł nienawiści” to ulubiony zwrot posła Błaszczaka, rzecznika tej partii.

Przerażona dywanowymi nalotami Fotyga, „wcale by się nie zdziwiła”, gdyby komuś przyszło do głowy „zdelegalizować PiS. Powoli nastrój społeczny jest tworzony do tego typu akcji” – mówi. W jednym zgadzam się z Madame: delegalizacja PiS byłaby niepożądana (poza tym, że bezprawna). Co my byśmy z panią Fatygą zrobili bez PiS? Gdyby nie partia, którą reprezentuje, nikt by jej nie słuchał, ani z nią nie polemizował. A tak, media, ze mną włącznie, czytają każdą brednię, np. tę, że „Nienawiść w Polsce jest rozprowadzana także przez działania czysto operacyjne”, za którymi stoją służby specjalne. Niestety, spolegliwi dziennikarze nie pytają pani minister o dowody.

Wedle p. Fotygi, „warunkiem rozszerzenia NATO było to, że znajdziemy się w miękkiej strefie wpływów rosyjskich”. (Ładna mi miękka strefa z obecnością żołnierzy amerykańskich i udziałem w obronie antyrakietowej NATO). Obecny rząd, według p. Fatygi, ulega wpływom Rosji. Tusk i Putin grali przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu. Putin rozegrał Tuska jak małego chłopca. Bezwzględnie tracimy swoją suwerenność. Kondominium to realne zagrożenie.

Podczas kiedy zdaniem wielu komentatorów po 1989 roku Polska przeżywa najlepszy okres w swojej historii od co najmniej dwustu lat, zdaniem pani minister – jest wręcz przeciwnie. „Nie było chyba w historii Polski takiego okresu, że do tego stopnia byliśmy pozbawieni jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego. Te rządy są najgorsze”

Fotyga wręcz ubliża Tuskowi i rządowi: Mają krew na rękach, „są uwikłani” (dziennikarze nie pytają w co), „u obecnie rządzących przestałam się doszukiwać takiej kategorii jak honor” – mówi była minister.

Oprócz tego rozwija tezę, że brak szacunku dla Lecha Kaczyńskiego przyczynił się do katastrofy, a w ogóle to mógł być zamach, „Islamiści, którym zależy, żeby samolot spadł na Rosję, jakaś frakcja w samej Rosji, której zależy akurat na zmianie władzy w Polsce” itp.

W sumie, wywiad p. minister pełen jest nonsensów, insynuacji i niczym nie popartych spekulacji. Ponieważ p. Fotyga jest główną specjalistką największej partii opozycyjnej oraz byłą minister, to jej poglądy będą studiowane przez ambasady wszystkich państw w Warszawie, zostaną przekazane do rozmaitych stolic, i zanim – podobnie jak przesłanie do przyjaciół Rosjan i artykuły prezesa – nie wylądują w koszu, wywołają gorzkie refleksje na temat naszego kraju.

Na koniec, mam wątpliwość nt. metody przeprowadzenia wywiadu przez red. red. Anitę Werner i Pawła Siennickiego. Ponieważ pani Fotyga jest małomówna i powściągliwa w wypowiedziach, dziennikarze podsuwają jej cytaty, sugerują odpowiedzi na ich pytania. Oto przykłady:

„ – Za atakami na Panią stały też służby specjalne?
– NIE MAM WĄTPLIWOŚCI, ŻE TAK.
– Służby specjalne stoją za atakami na PiS?
– NIE MAM WĄTPLIWOŚCI, ŻE TAK JEST.
– Czyli Donald Tusk ma krew na rękach?
– W SENSIE MORALNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI TO OKREŚLENIE JEST BSPRAWĄ DRUGORZĘDNĄ.
– Polski rząd sprzedał śledztwo smoleńskie?
– TAK.”

Zazwyczaj dziennikarze atakują swoich rozmówców, polemizują z nimi, pytają o argumenty i dowody. Tym razem, jak na mój gust, przesadzili w drugą stronę.