Wraca nowe

„Tu sprzedaje się antypolskie książki” – kartki z napisem tej treści przyklejają na oknach wystawowych księgarń przeciwnicy książki państwa Grossów „Złote żniwa”. Anonimowy organizator akcji powiedział  „Rz.” (24 marca), że sprzedaż tej książki jest udziałem „w czymś  haniebnym”.

Kierowniczka jednej z księgarń zdrapywała już podobne plakaty z szyby czterokrotnie.  Niektórzy księgarze się ugięli, inni, z własnej inicjatywy  nie zamawiają książki („To już nie jest nowość”, twierdzi W. Zieliński, właściciel księgarni przy ul. Garncarskiej w Gdańsku), podobnie postępuje księgarnia  Żak w Oświęcimiu, jeszcze inni nie zamierzają rezygnować (Empik) i twierdzą, że książka idzie dobrze.

Moim zdaniem księgarnie są od tego, żeby sprzedawać książki, chyba, że ich treść jest sprzeczna z prawem, wzywa do przemocy, szerzy rasizm, propaguje pedofilię etc. Książka Grossów jest być może niesłuszna, błędna, jednostronna, fałszywa, ale jest zgodna z prawem.
Jeżeli księgarze zaczną być cenzorami, to pewnego dnia może okazać się, że nie wolno pisać krytycznie, ba, niesprawiedliwie,  o Polsce, o Polakach, o panu Bogu, nie można popierać aborcji czy in vitro, nie można zamieszczać reklam agencji towarzyskich, wynajmować mieszkań cudzoziemcom (zwłaszcza kolorowym) itp. Nalepianie plakatów na wystawach księgarń kojarzy się niedobrze – z wybijaniem szyb i z paleniem książek. Tego jeszcze brakuje, żeby np. obrońcy dobrego imienia Lecha Wałęsy umieszczali takie napisy na wystawach księgarń sprzedających książki PP. Gontarczyka i Cenckiewicza, albo niektóre publikacje IPN.

W dyskusji nt książki Grossów nie uczestniczę, swoje przeżycia opiszę we właściwym czasie, ale wolałbym moje lektury dobierać sam, bez pomocy anonimowych cenzorów.

Ale mam i dobrą wiadomość. Kilka dni temu zachęcałem do obejrzenia w TVN 24 „Drugiego śniadania mistrzów”, czyli Tusk contra artyści. Jak się dowiaduję, program oglądał od początku milion widzów, a wraz z tymi, którzy dołączyli lub obejrzeli powtórkę, liczba widzów wyniosła ok. 2 mln – jeden z najlepszych wyników w historii TVN 24. Cieszę się, bo to była dobra rozmowa. Telewidzom życzę, żeby nikt za nich nie decydował, co mogą, a czego nie mogą oglądać.