Kania kwitnie

W „Gazecie Polskiej” odezwała się dziennikarka, Dorota Kania, odsunięta z TVP (gdzie była gwiazdą Misji Specjalnej), a nawet z tygodnika „Wprost” za czasów życzliwego  PiS Stanisława Janeckiego – ideowego spadkobiercy Marka Króla. Kania musiała odejść, ponieważ prokuratura postawiła jej kompromitujący zarzut „powoływania się na wpływy w instytucji państwowej”. Zajmując się jako dziennikarka sprawą lobbysty, Marka Dochnala, który przebywał w areszcie, Kania pożyczyła od jego rodziny ćwierć miliona złotych, obiecując, że wstawi się za lobbystą i poprawi jego los. Chwaliła się, że zna premiera Jarosława Kaczyńskiego, ministra Sprawiedliwości Ziobrę, koordynatora służb min. Wassermanna i inne osobistości. Na to konto pożyczyła jeszcze pieniądze od adwokatki, która reprezentowała Dochnala.

Dwa lata temu „GW”,(14 maja 2009), zreferowała zarzuty postawione Kani. Prokuratura twierdzi, że  Kania „wywołała przekonanie Aleksandry Dochnal, żony Marka Dochnala, Barbary Pietrzyk, a także obrońców Dochnala (…) o swoich wpływach w instytucjach państwowych (…) wielokrotnie powołując się  na te wpływy, zwłaszcza na swoje związki z Prezydentem RP, Prezesem Rady Ministrów,  z ministrem Sprawiedliwości, z prokuratorem krajowym, z koordynatorem ds. służb specjalnych ora z przedstawicielami ABW, podjęła się pośrednictwa w załatwieniu sprawy uchylenia tymczasowego aresztowania wobec Marka Dochnala w zamian za korzyści majątkowe w łącznej kwocie 270 tys. zł”.

W czasach PiS, Kania była osoba wpływową, Ówczesne władze darzyły ją zaufaniem. Działała dwutorowo, w jednej roli rozmawiała z ministrem oraz z prokuratorem krajowym, a w drugiej, jako dziennikarka broniła Dochnala i doprowadziła do przeniesienia śledztw do Katowic. Gdy to nie pomogło, a nawet pogorszyło sytuację D., „zwróciła – jak twierdzi Prokuratura – zaciągniętą pożyczkę z rażącą zwłoką w ratach i nie z własnej inicjatywy, lecz po wielokrotnych zdecydowanych żądaniach”. Należy się domyślać, że odsetek i podatku  nie było.

Żona i teściowa Dochnala zeznały: „Wydzwaniała i  przychodziła do domu córki. Mówiła, że zna bardzo wpływowe osoby w rządzie”. (Bracia Kaczyńscy, Kaczmarek, Ziobro, Wassermann). „Mówiła, że od lat utrzymuje z nimi kontakty i ma zawsze wejście. (…) Córka nie wyobrażała sobie nie udzielić jej pomocy”. Aleksandra Dochnala: Kwestię pożyczek wiązała ze swoimi wpływami w ministerstwie. Kania wprost i bezpośrednio mówiła, że pomoże uwolnić mojego męża”. „Kilka razy p. Kania chwaliła się Córce, że idzie na wywiad z premierem (Kaczyńskim – Pass) i prezydentem oraz, że podczas  tych wywiadów znajdzie odpowiedni moment, by porozmawiać o naszej sprawie”.

Krótko mówiąc, kiedy red. Kania przychodziła do swoich rozmówców, wysoko usytuowanych w IV RP, to oni nie wiedzieli, w jakiej ona występuje roli – dziennikarki czy lobbystki, nie całkiem bezinteresownej.

Kania  wszystkiemu zaprzecza, twierdzi że sprawa jest polityczna. Ciekawe, kiedy i jaki zapadnie wyrok. Na razie Dorota Kania kwitnie w „Gazecie Polskiej” i lustruje, jak za swoich najlepszych czasów. Czeka ją proces. Ja mogę zaświadczyć, że kiedy lustrowała mnie – nie pytała o pieniądze.