Sikorski: Za, a nawet przeciw

Żeby był jasność: jestem „za” przemówieniem ministra Sikorskiego w Berlinie, i jestem przeciw jego stanowisku w sprawie kary śmierci.

Przemówienie w Berlinie było doniosłe. Miejsce i audytorium wybrane słusznie – to było przemówienie o Europie, w której Niemcy są najsilniejsze i ponoszą największą odpowiedzialność, tam wystąpienie polskiego ministra mogło liczyć na najszersze echo. Było to pierwsze, programowe, wystąpienie polskiego ministra spraw zagranicznych po wyborach. Była to także jasna, zdecydowana odpowiedź Polski na wyzwanie wobec jakiego stoi Europa, wypowiedź przemyślana, koherentna, ważny wkład do trwającej debaty „quo vadis Unio”. Można się spierać o szczegóły (to są podobno tezy do dyskusji), choć czasu pozostało mało, ale widać, że Polska myśli, ma swoją politykę zagraniczną i jej wybór jest jasny: wobec katastrofalnego zagrożenia strefy euro, a co za tym idzie – Unii Europejskiej – Polska jest za ucieczka do przodu, więcej, a nie mniej integracji.

Z przemówienia Sikorskiego wynika jasno, że Unia przestała być sterowna, liczenie na rozsądek wszystkich 27 państw jest nierealne, nie może istnieć wspólna waluta przy braku wspólnej polityki finansowej, wspólne granice, przy braku wspólnej polityki imigracyjnej, wspólne zaciskanie pasa, podczas kiedy niektórzy go raczej popuszczają niż zaciskają, Nike może być korzyści ze wspólnoty bez scedowania na nią części decyzji.

Jaki Polska ma wybór? Albo z Unią, albo w samotności pomiędzy Rosją a Niemcami, w Europie nacjonalizmów i konfliktów, licząc na to, że Ameryka nas nie opuści. Kierunek Sikorskiego rozumiem tak: cos za coś, federacja ekonomiczna, przy zachowaniu autonomii w dziedzinie tożsamości i stanowienia podatków, ściślejsza kontrola Unii nad krajami, które nie spełniają wymagań budżetowych, a chcą korzystać ze wsparcia.

Oskarżanie z tego powodu Sikorskiego o zdradę stanu, złamanie Konstytucji, wniosek o Trybunał Stanu, złamanie przysięgi, budowę IV Rzeszy i inne grzechy główne, wydaje się nieporozumieniem, a właściwie populistycznym graniem na dumie narodowej i patriotyzmie rodaków. Ja bym raczej liczył na poważną debatę w Sejmie (chociaż pod groźbą trybunału Stanu trudno dyskutować) i w mediach – co, ile mamy oferować, na ile gotowi jesteśmy scedować nasze uprawnienia na wspólnotę,  i czego, ile bezpieczeństwa  oczekujemy w zamian. Europa jest trochę jak ubezpieczenie na życie – jakiej oczekujemy polisy i ile chcemy za nią zapłacić?

Natomiast  wypowiedź Radosława Sikorskiego   „za” karą śmierci mi się nie podoba. Pisałem kilkakrotnie, że jestem „przeciw” i nie będę powtarzał powszechnie znanych argumentów zwolenników i przeciwników. Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę, że taki przekonany Europejczyk jak Radosław Sikorski, chce integrować się z Europą, która już dawno wyrzekła się kary śmierci, a w Radzie Europy, której jesteśmy członkiem, obowiązuje jej zakaz. Coś mi tu nie gra. Nie mogę zrozumieć, jak taki inteligentny i bywały człowiek jak Sikorski może akceptować karę śmierci. Mam tylko jedno,  nieładne podejrzenie: większość wyborców popiera „KS”, a elektorat – rzecz święta.