Śmieszne, ale prawdziwe
Ostatnie dni przyniosły kilka wiadomości śmiesznych, ale prawdziwych. Przypomnijmy kilka z nich.
CYMAŃSKI NA PREMIERA, i to rządu fachowców! Solidarna Polska wysunęła kandydaturę Tadeusza Cymańskiego chyba tylko po to, żeby wyprzedzić Prawo i Sprawiedliwość, żeby PP. Kurski i Ziobro mogli mówić, że PiS nie ma kandydata, „a my mamy”. Cymański podobno ładnie śpiewa kolędy, to polityk pogodny, wesoły, chwilami śmieszny. Członek Solidarnej Polski miałby być premierem rządu ponadpartyjnego? Rządu fachowców? Dlatego, że studiował ekonomikę transportu? – Wolne żarty. Żaden poważny człowiek nie zgodzi się być kandydatem na premiera, który nie ma szans otrzymać misji sformowania rządu. Ciekaw jestem, kogo (i czy w ogóle) wystawi PiS, może zgodzi się jakaś osoba ekstrawagancka, np. prof. Jadwiga Staniszkis, może prof. Krasnodębski, chociaż wątpię. Propozycja Solidarnej Polski śmieszna, Cymańskiego żal, chociaż nie musiał się godzić. Poważny to on nie jest.
ANTYKOMOR Robert Frycz, karany już uprzednio, skazany został za znieważenie urzędu prezydenta RP, a także za sfałszowanie dokumentów i podawanie się za inną osobę. Dostał kilkanaście miesięcy po 40 godzin pracy społecznej miesięcznie. Natychmiast rozgorzał spór – skazany słusznie czy niesłusznie? Moim zdaniem, dopóki istnieje takie prawo – sąd nie mógł postąpić inaczej. Poza tym zgadzam się z blogowiczami (Jacobsky, Absolwent) – Frycz dostał to, czego chciał. Chce być bohaterem prawicy – to jest. Nie ma żadnego powodu, żeby grać w strzelanie do prezydenta, i to w czasie, kiedy tylu ludzi ubolewa nad tym, jakie to nasze państwo jest słabe i bezradne. Nie ma też żadnego powodu, żeby urządzać nalot na jego mieszkanie o 6. rano. Powinien być potraktowany elegancko, ale sprawiedliwie. Niektórzy krytycy wyroku na Frycza mówią, że sąd łagodnie potraktował mafię pruszkowską i Marcina P., a mści się na Fryczu. To jest porównanie demagogiczne. „Pruszków” został potraktowany łagodniej niż oczekiwano, gdyż prokuratura urodziła mysz. Sąd słusznie nie chciał uznać tej myszy za lwa. Ale wyszło śmiesznie.
W TYM SZALEŃSTWIE JEST METODA? Podczas programu Moniki Olejnik „Siódmy dzień tygodnia” (radio ZET), polityk SLD Marek Siwiec zaproponował, żeby sprawdzić bilingi telefoniczne prezesa sądu okręgowego w Gdańsku i tą drogą ustalić, czy telefony z Kancelarii Premiera były regułą i dlatego prezes był taki spolegliwy, czy też telefon autora prowokacji był pierwszy i prezes dał się nabrać. Krotko mówiąc – odruch warunkowy czy wyjątkowy? Podoba mi się ten pomysł.