Na prawo patrz

Narodowo – prawicowa łobuzeria, która zakłóciła odczyty i wykłady lewicy – Adama Michnika, Magdaleny Środy, Zygmunta Baumana  – pozostaje na razie bezkarna. Mówi się, że narodowcy stanowią margines, może jeden, może dwa procent społeczeństwa, ale to nie znaczy, że można ich lekceważyć. Autorytety centroprawicy jakoś ich nie potępiają, gdyż takie ekscesy są prawicy na rękę. Są wymierzone w lewicę, w  Michnika – jednego z architektów III RP i okrągłego stołu, w prof. Środę –feministkę i obrończynię mniejszości, wreszcie w  profesora Baumana, byłego komunistę, dziś światowej sławy uczonego i myśliciela.

Narodowcy są taranem, szpicą, mają ten sam cel, co główny nurt prawicy, tylko metody inne. Faktycznie ich działalność jest jak najbardziej na rękę bardziej umiarkowanej i kulturalnej prawicy. W te wydarzenia wpisuje się rzucanie tortem w sędzię, czy Liga Republikańska (z Mariuszem Kamińskim, wczoraj szefem CBA, dziś wysokim funkcjonariuszem PiS),  która rzucała jajkami w parę prezydencka. Należy do tego również uderzenie cegłą w głowę gen. Jaruzelskiego i – niestety – morderstwo działacza PiS w Łodzi. Gwałtowne czyny mają swoje przedłużenie w gorących słowach i w języku debaty publicznej, w „przemyśle pogardy”, który nie jest obcy żądnej ze stron.

Niektórzy politycy (Ziobro, Brudziński) wyrazili zrozumienie dla postawy narodowców na wykładzie prof. Baumana, ze względu na jego życiorys 50-60 lat temu. Jeżeli bojówki będą decydować kto ma prawo wykładać, kogo może zaprosić prezydent miasta Wrocławia, komu można wynająć salę, to ma to na celu przede wszystkim zastraszenie lewicy i zamknięcie jej w klatce, w której będzie sobie mogła dyskutować, podczas gdy narodowcy będą się szarogęsić w miejscach publicznych. Szereg imprez (jak np. spotkanie z posłem Biedroniem w Gdańsku) będzie odwołanych po prostu z troski o bezpieczeństwo uczestników. Ktoś, kto będzie chciał zaprosić lewicową panią profesor lub sławnego intelektualistę, będzie ryzykował awanturę. I o to chodzi.

Wygrana kandydata PiS w I turze wyborów w Elblągu była spodziewana i jest zgodna z tendencją w sondażach. Być może w II turze wygra kandydatka PO, ale wynik wyborów do rady miasta (PiS – 10, PO – 7) nie pozostawia wątpliwości – PiS jest teraz najsilniejszą partią, ale nie na tyle, żeby rządzić samemu. Trudno sobie wyobrazić, jak Platforma mogłaby odwrócić ten trend, na który składa się wiele przyczyn – od Podkarpacia do Elbląga. Ciekawe, czy i jak sprawdzi się współpraca PO – SLD w Elblągu.

Beztroska w wydawaniu środków na partie polityczne skłoniły Donalda Tuska do powrotu do propozycji rezygnacji z finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Moim zdaniem – niesłusznie. Rację mają ci, którzy mówią: albo Państwo albo „Pruszków”. Obecny system wymaga tylko zmian – lepszej kontroli i jawności. A cała ta „dyskusja” o garniturach i garsonkach jest żenująca. Premier powinien zarabiać określony ustawowo iloraz przeciętnej płacy ( np. 10 razy więcej ), lub otrzymywać fundusz reprezentacyjny, który Donald Tusk niepotrzebne zlikwidował. Więcej w tym populizmu niż realizmu.