W obronie hipokrytów

Jacek Pałkiewicz – znany podróżnik i odkrywca, mistrz sztuki przetrwania (i public relations) – ma kolejny dobry pomysł: organizuje misję pod hasłem „Szlakiem polskich badaczy Syberii”, albo inaczej:  „Syberia nie dzieli, a łączy”. W  „Rz” (4.VII) agituje na rzecz pojednania z Rosją: „Czas zamknąć rozdział poszukiwania winnych. W imię dobrego sąsiedztwa i wspólnej przyszłości nie pozostawajmy wciąż ofiarami schizofrenicznej polityki historycznej. Cienie przeszłości  nie powinny dłużej zaćmiewać horyzontu. Trzeba przezwyciężyć wzajemne zgrzyty i uprzedzenia….” pisze.

Na pierwszy rzut oka  to mądry i w pełni uzasadniony apel o działalność na rzecz poprawy stosunków z Rosją,   bo „ważniejszy jest sąsiad za miedzą niż brat za górą”. Brawo, Panie Jacku, pomyślałem w pierwszej chwili, ale przy bliższej lekturze artykułu okazało się, że chodzi o … pieniądze, o wsparcie finansowe syberyjskiej wyprawy.

Jacek Pałkiewicz jest rozczarowany odmowami, jakie otrzymał. Już tytuł artykułu, „Hipokryzja na przeszkodzie pojednania”, wskazuje na kierunek natarcia: hipokryci mają pełne usta pojednania, ale nie chcą sięgnąć do państwowego portfela,  nie chcą angażować w pojednanie instytucji takich jak Senat czy MSZ, gdyż boją się wyborców niechętnie nastawionych do dialogu i zbliżenia z Rosją.

Dostaje się po kolei politykom i instytucjom. Senatowi, marszałkowi Borusewiczowi, który „nie chciał o tym słyszeć”, ponieważ objął patronatom różne  drobne i śmieszne inicjatywy, które J.P. ze smakiem wylicza,  jak Targi Bursztynu, czy Spinningowy Puchar Martwej Wisły.

Senacka Komisja Spraw Emigracji  nie budzi zaufania p. Pałkiewicza, ponieważ dwa lata temu, przy innej inicjatywie autora, niczego nie uczyniła.

Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu również odrzuciło jego wniosek, uzasadniając m.in. wątpliwościami czy w Rosji ktokolwiek zwróci na tę inicjatywę uwagi.

Pałkiewicz stracił cierpliwość i wygarnął rządzącym: „Borusewicz, Sikorski i pozostali nie podpiszą się pod hasłem zbliżenia polsko-rosyjskiego”, bo z żadnej strony nie mogą liczyć na wsparcie polityczne, nikt nie przeznaczy na straty 30 proc. swoich wyborców. Wymowa artykułu Pałkiewicza jest jasna: tchórze i obłudnicy nie dali mi pieniędzy na szlachetną wyprawę.

Takie postawienie sprawy odbieram jako zgrzyt. Gdyby pan Pałkiewicz był dziennikarzem i bezinteresownie opisywał jak władza torpeduje cudze wysiłki na rzecz poprawy stosunków z Rosją, podał inne niż własny przykłady, to bym przyjął ze zrozumieniem. Z chwilą, kiedy jednak chodzi o pieniądze na wyprawę, której samemu jest się organizatorem, sprawa zaczyna wyglądać inaczej. Zamiast np. ośmieszać rozmaite patronaty marszałka Senatu, może warto było przytoczyć i inne, poważniejsze. Zamiast dyskredytować Centrum Polsko-Rosyjskiego Porozumienia i Dialogu, może warto przytoczyć  na co idą jego środki. Szkoda, że w artykule – apelu Jacka Pałkiewicza nie znalazło się omówienie rozmaitych inicjatyw, które nie otrzymały wsparcia, ponieważ inne były po prostu … lepsze. Trudno być sędzią we własnej sprawie.