Tańczą jak prezes zagra

Niebywała jest usłużność najwyższych władz polskich oraz naszych mediów wobec prezesa Kaczyńskiego. Prezydent Komorowski zwołuje posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, a Jarosław Kaczyński, który od początku bojkotuje prezydenta, oznajmia, że nie weźmie udziału w rzekomo propagandowym posunięciu Komorowskiego i Tuska, i posyła do pałacu prezydenckiego laufra, niedoszłego prezesa związku piłki nożnej, nazwiskiem Ryszard Czarnecki.
Pałac prezydencki, zamiast wzruszyć ramionami i robić swoje, tłumaczy się, że rozmowa przez pośrednika go nie interesuje, nie jest możliwa z punktu widzenia prawa i dodaje, że do dyspozycji Czarneckiego jest min. Sokołowski.

Bardzo to eleganckie, ale i denerwujące. Minister do dyspozycji laufra, figura do dyspozycji pionka – czy to nie przesada? Co więcej, prezydent Komorowski gotów jest rozmawiać z prezesem Kaczyńskim, gdyby ten wyraził zainteresowanie. Ja rozumiem, że Bronisław Komorowski chce być prezydentem wszystkich Polaków, i ta postawa cieszy się aprobatą w społeczeństwie, ale uległość i elegancja wobec kogoś, kto po prostu sobie kpi z prezydenta, budzi zdziwienie.

Polskie media są zakochane w Kaczyńskim. Połowa wszystkich doniesień na temat RBN dotyczyła nieobecności prezesa PiS i żałosnych komentarzy jego akolitów, a druga połowa poświęcona była występowi Jarosława Kaczyńskiego na Majdanie. Kto, co, o czym mówił na RBN – nieważne. Jest za to Kaczyński w Kijowie, Kaczyński z Kliczką, Kaczyński krytykuje nieobecność Tuska i Sikorskiego, Kaczyński na ciężarówce, Kaczyński przesłonił wszystkich i wszystko.

Ten człowiek ma jakąś magnetyczną siłę, dar skupiania na sobie uwagi. Wieloletnie wysiłki wszystkich innych polityków polskich zainteresowanych Ukrainą lądują w Dnieprze, a na powierzchni płynie tylko jeden Jarosław Kaczyński – słynny euroentuzjasta i wypróbowany przyjaciel narodu ukraińskiego.

Nie liczy się partnerstwo wschodnie, prawie 30 wizyt Kwaśniewskiego, ponad 20 spotkań Komorowskiego, systematyczna robota Kowala – wszystko to drobny pył, liczy się tylko prezes. Wokół niego skaczą wszyscy – od Pałacu Prezydenckiego po zafascynowane media. Reszta się nie liczy.

PS Podzielam radość jednego z blogowiczów, że (nie pierwszy już raz) przekroczyliśmy 500 komentarzy w ciągu dwóch dni. No i Torlin wrócił.