Kiedy się dziwić przestanę (1)

ZDZIWIENIE I
„K… mać, Legia grać!”. Od pewnego czasu kibice Legii wprowadzili do swojego repertuaru nowe zawołanie. I proszę sobie wyobrazić – poskutkowało.

Po serii żenujących występów piłkarze zaczęli grać. Wygrali dwa ważne mecze z Celtic Glasgow. A tu masz ci babo placek: nie dość, że po drodze zmarnowali dwa rzuty karne, to jeszcze ogłoszono walkower, ponieważ Legia wprowadziła na boisko zawodnika, który nie miał prawa grać, bo odbywał karę. I zostali za to ukarani, a my wraz z nimi.

Znów te nieszczęsne procedury. „Jakoś to będzie”. Może w Legii przeoczyli, może w Glasgow nie zauważą… Co za partactwo! A już nam się wydawało, że polnische Wirtschaft kaputt, teraz jesteśmy nowocześni, zorganizowani, przedsiębiorczy. Sława, chwała i miliony Euro przeszły koło nosa.

Jak można było na 4 minuty przed końcem wygranego meczu wysłać na boisko skazańca?! Sytuacja typowo polska: dzielni chłopcy na boisku wypruwają z siebie flaki, a dowództwo marnuje ich wysiłek. Chciałoby się wyć.

ZDZIWIENIE II
Wyć to może nie, ale przynajmniej buczeć. Profesor historii Jan Żaryn na pytanie Super Expressu: „- Co pan sądzi o buczeniu na cmentarzu?”, odpowiada: „Ta postawa Polaków, którzy tam dominują – wśród nich jestem i ja – jest postawą polskich patriotów, którzy co najmniej od kilku lat otrzymują sygnały od części tzw. elity, że jesteśmy faszystami. Nie widzę powodów, żeby nie buczeć na ludzi, którzy kłamią na mój temat. Nie mówię nawet osobiście o mnie, ale o dużym środowisku Polaków. Nie można nas obrażać”.

Ja napiszę tak: Buczeć można, ale nie na cmentarzu. Gdyby Polska nie była krajem demokratycznym, gdyby zamknięte były media, parlament, uniwersytety, wydawnictwa, ulice i wszelkie inne możliwości wyrazu – buczenie byłoby zrozumiałe. Ale w wolnej Polsce wycie na cmentarzu jest oznaką zdziczenia. Widuję profesora często w filharmonii. Czekam, kiedy zacznie buczeć, gdy na koncercie zobaczy prezydenta albo premiera.

ZDZIWIENIE III
Panie premierze Tusk, ostrzegam Pana: jeśli ten numer przejdzie, nie będę głosował na Platformę. To tylko jeden głos, ale może podobnie zachowają się inni.

Jak informuje „Rzeczpospolita”, Ministerstwo Sprawiedliwości rządu Pana Tuska opracowało projekt poprawki do ustawy, wedle której to poprawki nie tylko prezydent, premier, sędziowie i prokuratorzy, ale nawet adwokaci, radcowie prawni i notariusze, składając ślubowanie, będą mogli dodać formułę: „Tak mi dopomóż Bóg!”.

Nie rozumiem, dlaczego ograniczać tę formę deklaracji wiary tylko do wyżej wymienionych – od prezydenta do woźnego w sądzie? Czy nie lepiej uznać stan faktyczny, ogłosić, że Polska jest państwem wyznaniowym dla wszystkich, a nie tylko do wybranych? Dlaczego dyskryminować lekarzy, policjantów, grabarzy i grzybiarzy?

Wiceminister Sprawiedliwości, prof. Michał Królikowski, wielce zasłużony dla umacniania państwa wyznaniowego, uspakaja: „Będzie po prostu taka możliwość. A o jej użyciu zadecyduje samodzielnie osoba składająca ślubowanie”.

Czyli nie tylko idąc do lekarza, ale i do notariusza lub adwokata, będzie wiadomo, kto jest kim. Obok szpitali dla wierzących będą też wyznaniowe kancelarie adwokackie.

Panie Premierze, proszę pamiętać, że ja byłem przeciw.

Dalsze zdziwienia w środę, 13 sierpnia.