Chwila oddechu

Sondażowe wyniki II tury wyborów samorządowych są raczej pomyślne dla Platformy, ale i PiS ma powody do zadowolenia.

Pamiętajmy, że duże miasta to środowisko naturalne PO i gdyby na tym terenie PiS odnotował spektakularne sukcesy, byłaby to klęska Platformy, bardzo zły prognostyk na wybory parlamentarne.

Tymczasem wybory samorządowe okazały się dość wyrównane i nie przesądziły o wyborach parlamentarnych 2015 r.

Pierwszą wygraną jest więc Ewa Kopacz, jej młode przywództwo partii, osłabione po I turze, zostało wzmocnione. Nie na tyle, żeby mieć wybory parlamentarne „w kieszeni”, ale jednak.

W żadnym z 6 największych miast kandydat PiS nie wygrał, przynajmniej w sondażu. Najlepszy wynik po stronie PiS uzyskała Mirosława Stachowiak-Różecka (Wrocław, 47 proc.) i Jacek Sasin w Warszawie (43 proc.). Na ten wynik złożył się wierny elektorat PiS, długie, wieloletnie panowanie dotychczasowych prezydentów, Grobelnego i Gronkiewicz-Waltz, znużenie dotychczasową władzą, naturalne pragnienie zmiany wśród części wyborców oraz pozostałe ugrupowania opozycyjne (w stolicy Piotr Guział + SLD i Twój Ruch). Jacek Sasin ma powód do zadowolenia, szkoda tylko, że w pierwszych dwóch wystąpieniach po ogłoszeniu wyniku sondażu poseł zapomniał (?) pogratulować HGW.

Z większą klasą zachował się zdecydowanie przegrany prezydent Poznania Ryszard Grobelny (42,4 proc.), który już w pierwszych słowach pogratulował swojemu pogromcy. Zwycięzca, Jacek Jaśkowiak (57,6 proc.), jest jednym z bohaterów wyborów samorządowych, autorem największej niespodzianki, pomyślnej dla Platformy, podobnie jak pani Stachowiak z PiS we Wrocławiu.

W Krakowie, mieście tradycyjnie konserwatywnym, kandydat popierany przez PiS Marek Lasota (44 proc.) nie może podskakiwać z radości, miał kampanię banalną („przywrócić energię mieszkańcom Krakowa”) i musiał uznać wyższość Jacka Majchrowskiego, kandydata lewicy, którego kolejny sukces każe się zastanowić, czy stanowiska prezydentów i burmistrzów nie powinny być ograniczone do np. dwóch kadencji 4- lub 5-letnich.

W Gdańsku, podobnie jak w Warszawie, obie główne partie mogą być zadowolone. W bastionie Platformy prezydent Adamowicz zebrał prawie 60 proc. głosów, ale jego rywal, Andrzej Jaworski z PiS, uzyskał całkiem przyzwoity wynik 42,4 proc. (W odróżnieniu od Andrzeja Sośnierza, który ma w Katowicach tylko nieco powyżej 30 proc.).

Wszędzie tam, gdzie kandydaci PiS zdobyli ponad 40 proc. głosów, mają prawo do zadowolenia. Przypomnijmy, że chodzi o elektorat wielkomiejski. W mniejszych miejscowościach wyniki Platformy nie będą tak dobre.

Prawo i Sprawiedliwość odnotowało pewne sukcesy. W żadnym z największych miast nie zdobyło jednak prezydentury.

Ale walka była bardziej wyrównana niż w latach ubiegłych. Powody do zadowolenia ma Platforma, zmęczona sprawowaniem władzy, nieszczególnym wynikiem wyborów do rad i sejmików oraz spapranym liczeniem wyników, za co część wyborców na pewno wini partię rządzącą.

Elektorat Platformy jednak się zmobilizował i widząc zagrożenie po I turze, pofatygował się do urn. Przynajmniej w stolicy. Gdzie indziej frekwencja w granicach 1/3, a więc przygnębiająca.

Ewa Kopacz może odetchnąć, ale tylko na chwilę, gdyż opozycja ma powody do zadowolenia. Wybory umocniły dwubiegunowy układ sił w Polsce, inni aktorzy – z wyjątkiem Roberta Biedronia (?) – pozostali za kurtyną.

ZAPROSZENIE
KRAJOBRAZ PO WYBORACH to temat dyskusji, w której udział wezmą: poseł prof. Stefan Niesiołowski, prof. Andrzej Rychard, prof. Ewa Marciniak (UW). Radio TOK FM, wtorek, 2 grudnia, godz. 20.05
ZAPRASZAM!