Europa sobie – Polska sobie
Ale dowcip! Guy Verhofstadt (były premier Belgii, eurodeputowany, przewodniczący frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim) ma poczucie humoru.
W rozmowie z „GW” sugeruje, by prezes Kaczyński wycofał się z błędu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. „To nic strasznego zmienić zdanie, przyznać się” – mówi belgijski polityk. Sam kilkakrotnie tak postąpił i nigdy nie żałował. Przeciwnie – potem czuł się lepiej.
Jednak pomiędzy Kaczyńskim a Verhofstadtem jest różnica – ten pierwszy nigdy nie przyznaje się do błędu. Nawet kiedy weteranom powstania warszawskiego wciska się na siłę apel smoleński, Kaczyński bez zmrużenia oka obserwuje, jak Macierewicz przyciska 90-letnich weteranów i jak niektórzy z nich nawet po „kompromisie” nie mogą się z tym pogodzić.
Verhofstadt nie tylko żartuje. Mówi on, że Unia Europejska w obecnym wydaniu nie działa. Przede wszystkim dlatego, że jest oparta na zasadzie konsensu, jednomyślności. To zresztą przypomina zgubną dla Polski zasadę liberum veto. „To z tego powodu – przypomina belgijski polityk – polska zniknęła kiedyś z mapy Europy”. Dzisiaj, oparta na niekończących się uzgodnieniach i na zasadzie jednomyślności, nie jest w stanie funkcjonować, nie jest w stanie działać skutecznie po Brexicie, a za Wielką Brytanią mogą pójść inne państwa. Fala nacjonalizmu i egoizmu narodowego jest wysoka. Może zmyć Unię Europejską. Jeżeli po Brexicie UE się nie zmieni, nie postawi się twardo wobec Wielkiej Brytanii (wolny przepływ ludzi, towarów, kapitału i wartości), to może się cofnąć do etapu wspólnego rynku i ewentualnie wspólnego funduszu strukturalnego. Byłaby to klęska idei europejskiej w obecnym wydaniu.
Paradoks europejsko-polski polega na tym, że o ile w zjednoczonej Europie obowiązuje jednomyślność, czyli muszą się zgodzić wszyscy (!), wszystkie kraje członkowskie, to w Polsce nie musi się zgodzić nikt (!), wymagana jest zgoda tylko jednego człowieka – prezesa Kaczyńskiego. Kaczyński decyduje o wszystkim – od wskazania kandydata na prezydenta i premiera, obsady TVP i mediów narodowych, po dobór ministrów i prezesów spółek, a przede wszystkim po Trybunał Konstytucyjny, prawo i sprawiedliwość.
Wybitni prawnicy, Andrzej Zoll, Jerzy Stępień, mówią, że Polska już nie jest państwem prawnym, konstytucja jest tylko na papierze, gdyż działanie Trybunału zostało sparaliżowane. Kaczyński grozi, że trzeba będzie przyjąć takie rozwiązanie, które zmusi Trybunał do „podporządkowania się konstytucji”. Po ośmieszeniu parlamentarnej komisji „ekspertów” prof. Majchrowskiego (której uwagi nie zostały nawet wzięte pod uwagę) prezes Kaczyński pokazał, kto tu rządzi.
Unia Europejska jest sparaliżowana, ponieważ liczy się każdy głos. Polska demokracja – odwrotnie, jest sparaliżowana, ponieważ liczy się głos tylko jednego człowieka. Ma to coraz mniej wspólnego z demokracją. Im więcej ludzi to zrozumie – tym lepiej. Dlatego nie możemy milczeć.