Ekshumacje – bez serc, bez ducha

Czy mógłby ktoś przekonująco wytłumaczyć, dlaczego konieczne są ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej? Dla mnie to jest pomysł makabryczny.

Nie jestem prawnikiem, argumenty prawnicze pozostawiam fachowcom, ale wiem, że w każdym kraju interpretacja prawa zależy także od najwyższych czynników, od „suwerena”, od „woli ludu”. Prezydent Ford „uniewinnił” Nixona, Duda „uniewinnił” Kamińskiego, podejrzewam, że gdyby najwyższe władze w Polsce nie chciały, do ekshumacji by nie doszło. Ale widocznie chcą.

Dlaczego? Dlatego, że szczątki ofiar są dowodem i mogą skrywać przyczyny katastrofy? Przecież odbyło się już kilka ekshumacji i jeśli to nie przyczyniło się do wyjaśnienia źródeł katastrofy, to znaczy, że nie tędy droga.

Muszą być inne przyczyny kolejnych ekshumacji. Moim zdaniem jest ich kilka. Chodzi o to, żeby przedłużać napięcie wokół Smoleńska, które gaśnie lub może przygasać i dlatego trzeba je podsycać. Każde nowe nazwisko, każda nowa trumna zapewni kolejne „sensacje”.

Po drugie, chodzi o to, żeby wykazać niekompetencję, bałagan w trumnach pozostawiony przez Rosjan – patologów i innych, którzy mieli związek ze sprawą. To już jednak wiadomo, wykazały to poprzednie ekshumacje, nagrania i inne dowody.

No i wreszcie po trzecie, najważniejsze: kolejne ekshumacje będą świadczyć o błędach strony polskiej, funkcjonariuszy państwa Tuska, Sikorskiego i innych. W trumnach mogą znaleźć się dowody przeciwko członkom ówczesnego rządu, których trzeba będzie nie tylko skompromitować, ale przykładnie ukarać.

Ale zaniedbania poprzednich władz były już niejednokrotnie demaskowane. Więc po co ta „gra trumnami”? „Jeśli ekshumacje będą się odbywały latami – mówi Izabella Sariusz-Skąpska, która straciła w katastrofie ojca – a przy okazji pojawią się przecieki ze śledztwa, a pojawią się na pewno, mniej lub bardziej sensacyjne, to kto i co powstrzyma polityków przed ich wykorzystaniem?”.

Uzasadnieniem decyzji prokuratorów jest polityka – pisze Stanisław Skarżyński (Oko.Press) i ma całkowitą rację. „Podporządkowana PiS prokuratura wie, że partii Kaczyńskiego tak zależy na Smoleńsku, że od sześciu lat manipuluje Polakami. (…) Teraz polityka smoleńska okazała się tak ważna, że nikt nie jest w stanie powstrzymać Ziobry i Pasionka przed wyjęciem z grobów ciał ofiar”.

Podzielam opinię Stanisława Skarżyńskiego, jednego z najciekawszych komentatorów, że masowe ekshumacje ofiar smoleńskich oznaczają, iż politycy PiS wychodzą poza granice pychy i okrucieństwa. Autor przytacza wypowiedzi tych krewnych ofiar, którzy są przeciwni traktowaniu ciał ich najbliższych, jako dowodów jak każde inne. Ale prokuratura pana Ziobry ich nie podziela.

Bezwzględność tych ludzi musi budzić potępienie. Rozumiem, że ze względów politycznych prokuratorów wojskowych, którzy prowadzili śledztwo smoleńskie, odsunięto od sprawy. To błąd, to upolitycznianie prokuratury. Ale „zesłanie” tych oficerów do odległych garnizonów na rubieżach Rzeczpospolitej to zwykła zemsta, pozaprawna represja, po prostu deficyt kultury. Do władzy wyniesieni zostali ludzie bez skrupułów.

Wiceminister sprawiedliwości, który grozi sędzi wszczęciem postępowania dyscyplinarnego (po protestach się wycofał), minister obrony, który wynosi do zaszczytów i odpowiedzialnych stanowisk młokosa bez kwalifikacji, rząd, który przy lada okazji wciska do gardeł Apel Smoleński – to wszystko, choć z trudem, mogę znieść. Ale ekshumacje po to, żeby szczątki ofiar (błędnie zidentyfikowane lub przyporządkowane) służyły jako amunicja w wojnie politycznej – nie, tego już za dużo!