Trzy pytania

Pytanie pierwsze: czy to nie jest wstyd, kiedy prezydent Polski Andrzej Duda przybywa z wizytą do Szwecji, a tamtejszy premier, Stefan Loefven, udziela mu lekcji, mówiąc: „Rząd szwedzki uważnie przygląda się dialogowi, jaki Polska prowadzi z Unią Europejską w ramach procedury przestrzegania zasad państwa prawa”?

Premier Szwecji przypomina polskiemu prezydentowi, że ważne, aby wszystkie państwa stały na straży wartości, jakie niosą ze sobą demokracja, konstytucja i praworządność, które stanowią fundament naszej współpracy. Okazuje się, że konstytucja pojawia się nie tylko w rękach delegatów na zjazd adwokatury, nie tylko w rękach pań z parasolkami, ale również w jakże dyplomatycznych słowach premiera bliskiego nam i ważnego kraju. Jak zachwiana musi być opinia o Polsce w Europie, jeżeli premier kraju gospodarza wita naszego prezydenta takimi słowami?

Pytane drugie: gdzie się podział i skąd się wziął Robert Grey, od kilku miesięcy wiceminister spraw zagranicznych, który był awizowany w składzie polskiej delegacji do Szwecji, ale tam nie dotarł? Dowiedzieliśmy się za to, że Mr. Grey, specjalista od spraw zagraniczno-ekonomicznych, został skierowany do innych zadań.

Minister Waszczykowski mówi, że miał „roszadę” w MSZ, tymczasem media – także prorządowe – huczą, że Mr. Grey został odwołany ze stanowiska z powodu zatajenia związków z interesami (?) innego kraju. Nawet tygodnik „wSieci” ma wątpliwości, czy obywatel nie tylko polski, ale i amerykański to właściwy człowiek na stanowisko wiceministra? Dodajmy: czy Donald Trump mianowałby Polaka zastępcą sekretarza stanu? Dodajmy także, iż pani Grey, małżonka (byłego?) wiceministra, pracuje w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, co rzuca nowe światło na rezygnację z Caracali.

Przypomnijmy też, jaka była reakcja w Polsce, kiedy okazało się, że minister Radosław Sikorski miał także obywatelstwo brytyjskie. I przypomnijmy, że kilka tygodni temu MSZ poczuł się zmuszony do zakończenia krótkotrwałej współpracy z innym Amerykaninem, Tyrmandem Jr. Czy nie najwyższy czas, by odwołać ministra Waszczykowskiego? Podobno Kaczyński wybrał już jego następcę. Kto to może być?

Pytanie trzecie: czy jest możliwe, żeby troje sędziów Trybunału Konstytucyjnego mianowanych przez PiS zachorowało, i to tak ciężko, że nie mogli wziąć udziału w niezwykle ważnym zgromadzeniu sędziów, mającym wskazać kandydatów na przewodniczącego TK?

Pytanie dodatkowe: czy gdyby Józef Pinior nazywał się inaczej, to zostałby zatrzymany o 6 rano w świetle kamer, czy też byłby wezwany do złożenia zeznań i potraktowany inaczej? Czy aresztowanie byłego senatora i legendy opozycji demokratycznej oraz wznowienie dochodzenia w sprawie tzw. willi Kwaśniewskich to zwykły zbieg okoliczności? Czy poręczenie takich ludzi jak Karol Modzelewski, Henryk Wujec i Janusz Pałubicki nie jest wystarczającą gwarancją, że Pinior nie ucieknie, nie będzie mataczył i stawi się na każde wyzwanie?

Czy aresztowanie Józefa Piniora i powrót do Kwaśniewskiego to fragment szerszej operacji, mającej pokazać, że dla prokuratury Zbigniewa Ziobro nikt nie jest święty, wszyscy są równi wobec prawa, a zwłaszcza politycy lewicy?