Sen nocy letniej

Kulminacyjnym punktem wizyty Donalda Trumpa w Warszawie ma być jego przemówienie na wielkim wiecu przyjaźni na jednym z placów stolicy. Plac Krasińskich? Plac Zamkowy? Mniej prawdopodobny jest plac Piłsudskiego, chyba zbyt duży, raczej format papieski niż prezydencki. Zdjęcia i transmisje z tego wiecu, pokazujące Trumpa na tle tysięcy rozentuzjazmowanych Polaków, potrzebne są gościom i gospodarzom.

Korzyści Donalda Trumpa są ewidentne: ląduje w jednym z największych państw Europy Środkowo-Wschodniej, na terenie byłego imperium sowieckiego, tuż pod bokiem Rosji, odsuwa od siebie podejrzenie, iż ma słabość do Putina, i to w czasie, kiedy w Waszyngtonie trwa postępowanie w sprawie nielegalnych kontaktów ludzi prezydenta z Moskwą.

Trump uzyskuje możliwość hurtowego, a może i detalicznego spotkania z przywódcami około dziesięciu państw Trójmorza – od republik bałtyckich aż do Morza Czarnego i Adriatyku. Ze wszystkich stron czekają go wyrazy sympatii dla Stanów Zjednoczonych, które co prawda rozpoczęły bezsensowną wojnę w Iraku itd., ale są jedynym supermocarstwem gwarantującym jakiś ład na świecie. (Jaki – to nie jest pewne, bo ten wyłoniony z II wojny światowej prezydentowi nie odpowiada).

Trump będzie miał kolejną możliwość zagrania na nosie Niemcom, do których czuje głęboki uraz (m.in. z powodu deficytu w handlu z RFN) i Unii Europejskiej, której nie jest entuzjastą. Prezydent USA będzie miał także możliwość potwierdzenia swoich zobowiązań wobec NATO (które jeszcze kilka miesięcy temu uważał za przestarzałe), a zwłaszcza Artykułu 5. (jeden za wszystkich – wszyscy za jednego). W Warszawie nikt nie będzie mu miał za złe wycofania się z transatlantyckiej strefy wolnego handlu oraz porozumienia klimatycznego. Jeżeli jeszcze zwiększy wkład USA i NATO w obronę wschodniej flanki, co jest w naszym interesie, to może rozpętać entuzjazm na wiecu w Warszawie i wśród Polonii w Chicago.

Gospodarze nie mają powodu ukrywać swojego zadowolenia. Prezydent Duda będzie w siódmym niebie. Trump nie będzie prawił żadnych morałów na temat uchodźców, trójpodziału władzy, Trybunału Konstytucyjnego, KRS, mediów publicznych i innych drobiazgów. Nie będzie nas pouczał, sam ma problemy z brutalnością policji. Jak zapowiadał minister Szczerski – rozmowy będą o interesach, a nie o ideologii.

Wizyta Trumpa i zgromadzenie nawet tak dziwnego tworu jak Trójmorze można przedstawić jako ostateczne powstanie przez nasz kraj z kolan, nareszcie Polska jest sprawcą, kreatorem polityki międzynarodowej, ważnym graczem, członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, liderem nie tylko regionalnym, który bierze udział w rozgrywce USA-Unia Europejska, USA-Niemcy, dalej Berlin-Paryż-Warszawa, potem Stany-Rosja. Prawdziwy sen o potędze.

A co na to nasi sąsiedzi, Unia Europejska, Niemcy – największy partner gospodarczy i polityczny – zagraniczne media, opinia międzynarodowa, w tym amerykańska, która jest świadoma, co dzieje się w Polsce i wokół Białego Domu? Do tego powrócimy po wybudzeniu, kiedy samolot Air Force One zniknie za horyzontem. Na razie – welcome Mister President!