Unia – raus!
Nie uważam, że Jarosław Kaczyński chce wyprowadzić Polskę z Unii. Dużo złego można o nim powiedzieć, ale głupi to on nie jest. Zamiast wyprowadzać Polskę z Unii, Kaczyński chce wyprowadzić Unię z Polski, to znaczy zmniejszyć do minimum zachodnio-europejski, liberalny, demokratyczny sposób myślenia, te wszystkie brednie o trójpodziale władz, poszanowaniu mniejszości, świeckim państwie, ociepleniu klimatu, przyjmowaniu tzw. uchodźców będących w istocie emigrantami zarobkowymi, ochronie puszczy, unijnemu sądownictwu, wspólnym kodeksom, wspólnym podręcznikom historii, „wspólnym” muzeom à la Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, będącym „podarunkiem Tuska dla Merkel”, no i – oczywiście – hegemonii Niemiec itd. itp.
Kaczyński chce pozostawienia Polski w Unii, docenia jej znaczenie dla „priwislenskiego kraju”, ale innej niż obecna, pragnie on Unii ograniczonej, związku suwerennych państw, które biorą kasę, ale wybierają à la carte bądź ograniczają swoją integrację do kilku dziedzin. Dostęp do największego rynku na świecie – tak. Wspólna polityka obronna – tak, ale uzgodniona z NATO. Wolny przepływ towarów, kapitału i ludzi – tak, ale bez przesady, wolna konkurencja – tak, ale tam, gdzie nam nie szkodzi, wolne media – tak, ale nasze, narodowe i pseudoprywatne, faktycznie będące własnością spółek skarbu państwa, wspólna polityka zagraniczna – tak, a nawet nie, bo musi być maksymalnie proamerykańska i daleka od Moskwy, uznająca naszą hegemonię w regionie Trójmorza i Wyszehradu, specjalne stosunki z USA, uprzywilejowane miejsce w Unii, wspólna polityka energetyczna – tak, ale tyko wtedy, kiedy Niemcy nie będą kolaborować z Gazpromem, wspólna waluta – nie itd. itp.
Czyli Unia à la carte. A kto zapłaci rachunek? Wiadomo: przede wszystkim Niemcy, które są nam winne odszkodowania wojenne plus odsetki od 1945 r. Wszak Zachód, przede wszystkim Niemcy, na nas zarabia. Wykorzystuje pracowników z Polski, sprzedaje nam swoją technologię, zarabia na produktach wyprodukowanych u nas przez naszą tanią siłę roboczą.
Kaczyńskiemu Unia jest potrzebna dla polityki wewnętrznej, żeby móc walczyć o polską suwerenność za unijne pieniądze. Każdy konflikt z Unią i z Niemcami czyni prezesa w oczach jego zwolenników większym patriotą, obrońcą przed dyktatem Berlina i Brukseli, czyli kanclerz Merkel, której wybór wspierało Stasi, i zdradziecką mordę Tuska. Dlatego rozkręca nastroje antyniemieckie i antyunijne. Tak długo minister Szyszko będzie mówił „nie” w sprawie puszczy, aż Unia faktycznie przymknie kasę. Dopiero wtedy Kaczyński ustąpi, bo kornik drukarz nie drukuje jeszcze euro, tak Polsce potrzebnych.
Oczywiście, Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i inni nie będą na nas czekać, będą uciekać do przodu, ale Kaczyński się z tym pogodzi. Zamiast być mniejsi wśród wielkich, wolimy być więksi wśród małych.