Kto wypije to piwo?

„Obrzydliwe! »The Jerusalem Post« prezentuje skandaliczny raport USA: »Polacy podczas okupacji prześladowali Żydów równie energicznie jak Niemcy«” – alarmuje portal wPolityce.pl. Chodzi o dokument Departamentu Stanu i wywiadu amerykańskiego z 1946 roku pełen niepokoju o los Żydów w Polsce po wyzwoleniu. Co znamienne, raport ten pozostawał tajny do 1983 roku i od tamtego czasu nie wzbudził żadnego zainteresowania mediów. Dopiero ostatnio, w dniu przyjazdu polskiej delegacji do Izraela, pojawił się w „The Jerusalem Post”.

Gdyby nie awantura wokół nowelizacji ustawy o IPN, dokument ten spoczywałby zapewne w archiwach Centrum Wiesenthala przez następnych 35 lat. Ale tutaj jak na dłoni mamy przykład, jak głupota w Warszawie nakręca „antypolonizm” za granicą, jak w Polsce obudzono demony. „Bubel prawny” (Jan Olszewski), „idiotyczna” (wedle Zofii Romaszewskiej) ustawa powoduje w Polsce i za granicą wzmożone zainteresowanie stosunkami polsko-żydowskimi. U nas wracają wspomnienia Marca ’68 (w przeddzień 50. rocznicy wydarzeń), a także okrągłej rocznicy powstania w getcie warszawskim.

Żałosne wypowiedzi przedstawicieli władz, z premierem i ministrami na czele, i przepychanie – wbrew rozległym protestom – na siłę ustawy, a następnie jej „zawieszanie” (?), prowadzą do katastrofy wizerunkowej. Ktoś w Centrum Wiesenthala sięgnął do raportu amerykańskiego wywiadu sprzed ponad pół wieku i udostępnił go „The Jerusalem Post” jako pierwszej gazecie.

Prawicowy portal wybrał fragmenty raportu: „Antysemicka atmosfera w przedwojennej polityce polskiej predysponowała wielu Polaków do akceptacji nazistowskich teorii rasowych, a istnieją dowody na to, że Polacy podczas okupacji prześladowali Żydów równie energicznie jak Niemcy”. Antysemityzm w armii Andersa „osiągnął takie rozmiary, że wielu żydowskich żołnierzy poczuło się zmuszonych opuścić te siły i przyłączyć do innych wojsk sprzymierzonych”.

„The Jerusalem Post” przedstawia jednak także polskie stanowisko, które mówi, że chociaż byli Polacy, którzy dopuszczali się niegodziwości podczas II wojny światowej, to jednak antysemityzm nie był powszechny w polskim społeczeństwie.

Obszerny (ponad 20 stron maszynopisu, dostępny w internecie) raport wywiadu amerykańskiego w całości kłamliwy i obrzydliwy nie był. Przede wszystkim przypomina on, że antysemityzm jest w naszym kraju starszy niż komunizm. Dzisiejsze gadanie, że antysemityzm to sprawka komunistów w czasie, kiedy suwerenne państwo polskie nie istniało, stanowi zwykłe kłamstwo. W rozdziale „Problem antysemityzmu” (str. 22 raportu) czytamy: „Nie ma większych wątpliwości, że obecne [1946 – Pass.] przejawy antysemityzmu w Polsce stanowią kontynuację ugrupowań prawicowych, które działały przed 1939 rokiem, kiedy większość [? – Pass] partii politycznych miała programy antysemickie”.

Innymi słowy, „nie ma wiele nowego w obecnej agitacji antysemickiej”. Czytamy o antysemickich nutach w polskiej polityce przedwojennej, które jakoby predysponowały wielu Polaków do akceptacji rasistowskich teorii nazistowskich i o tym, że w czasie wojny Polacy prześladowali Żydów, ale nie że ich ratowali. Raport omawia przejawy antysemityzmu, powojenną emigrację Żydów, „incydenty antysemickie na dużą skalę” w Rzeszowie i Krakowie (czerwiec – sierpień 1945). Dokument powstawał, zanim opadła żelazna kurtyna i stalinizm zapanował w naszym kraju, więc stosunek autorów do ówczesnych władz jest oględny. Takich i gorszych dla Polski publikacji ukazuje się dziś w świecie wiele. Kto wypije to piwo?

Historycy zapewne przyjrzą się temu dokumentowi. Obszerna, wyważona i zarazem przejmująca rozmowa z prof. Barbarą Engelking w TVN24 przywraca wiarę w prawdziwe, rzetelne badania. Publikacja „The Jerusalem Post” jest przykładem, jak akcja w Polsce wywołuje reakcję za granicą – od Centrum Wiesenthala w Los Angeles przez Jerozolimę po cały świat. Polska dyplomacja dwoi się i troi, żeby oczyścić zaplamiony wizerunek Polski, lista spotkań wiceministra spraw zagranicznych Marka Magierowskiego w USA jest imponująca (i kosztowna), z Izraela powróciła delegacja polska, a prawdziwi sprawcy tego kryzysu nie zostali nazwani i mężnie powstają z kolan – na Nowogrodzkiej, w rządzie i w Sejmie.