Gliński raus!

To jest nie do wiary, ale minister kultury i dziedzictwa Narodowego, wicepremier rządu polskiego, naszego rządu, profesor socjologii, powiedział ostatnio w wywiadzie: „Język, którym opozycja mówi o PiS, ma nas odczłowieczać. Mamy być tak traktowani jak Żydzi przez Goebbelsa”. (Cały tekst każdy bez trudu znajdzie w internecie. Polecam tekst Jana Hartmana, pod którym podpisuję się obiema rękami).

Przez 60 lat pracy dziennikarskiej stykałem się nieraz z wypowiedziami, które można uznać za niestosowne („zdradzieckie mordy”, „neobolszewicy”) czy wręcz głupie, ale takiej wypowiedzi, jaka padła z ust prof. Glińskiego, sobie nie przypominam. Od kiedy profesor pojawił się na scenie politycznej, dawał się poznać jako megaloman, egocentryk, ambicjoner, człowiek przewrażliwiony na swoim punkcie, który źle znosi krytykę swojej persony i swojej partii, ale że pan Bóg odbierze mu rozsądek – tego nie oczekiwałem.

Człowiek przyzwyczajony do posłuszeństwa, potężny i możny jak mało kto w Polsce, porównuje krytykę swojej partii (rządzącej, nie podziemnej) do hitlerowskiej propagandy wymierzonej w ludzi skazanych na Zagładę. Jak temu człowiekowi nie wstyd? Ten, któremu znikąd nic nie grozi (poza nim samym, bo sam sobie szkodzi), ten, który ma władzę, armię urzędników, miliony do dyspozycji, kierowców, sekretarki, ochronę, stół pełen jadła, a przede wszystkim prawo do życia i bezpieczeństwo, ma czelność porównywać się do ludzi, którzy nie znali dnia ani godziny, aż zginęli w otchłani Holokaustu, a wśród nich ludzie nam najbliżsi, nasi rodzice, bracia, siostry?

Nie wiem, czy to jest wypowiedź bardziej głupia czy bardziej podła. Chyba jedno i drugie. Świadczy o tym, że jej autor po prostu zatracił się w swojej roli, stracił poczucie rzeczywistości i nie nadaje się do rządu. Typ autorytarny, tak wzburzony i zdegustowany istnieniem opozycji, że śmie odmówić jej człowieczeństwa (wszak trudno uznać Goebbelsa po prostu za człowieka jak inni), a siebie porównać do ofiar hitleryzmu. Moim zdaniem ktoś powinien powiedzieć: Gliński – precz!