Plenum w Jachrance

W Jachrance pod Warszawą trwa plenum KC Partii rządzącej. „Co ci przypomina, co ci przypomina widok znajomy ten?” – myślałem, oglądając transmisję we wrogiej stacji telewizyjnej. I Sekretarz wygłasza referat. Kiedy tylko podniesie głos, zaakcentuje puentę, zaczynają się oklaski, ale nie owacje. Oklaski raczej wymuszone, bez entuzjazmu, twarze nieruchome, znudzone, towarzysze w prezydium, towarzysz premier, towarzysz marszałek, towarzysze koalicjanci – bez ruchu, jak gdyby byli scenografią, którą faktycznie stanowili.

Towarzysz I Sekretarz w zasadzie nie powiedział nic nowego, przemówienie było defensywne, ani porywające, ani inspirujące, ale wskazujące na sposób myślenia. Głównym celem I Sekretarza jest wtrącenie Tuska do więzienia, co mówca właściwie zapowiedział. Mówił, że afera vatowska przybrała taką skalę (60-70 mld dol.), iż byłaby znaczna nawet w USA. Była to – mówił I Sekretarz – afera rządowa, za którą odpowiedzialność musi ponieść szef rządu, także w sensie prawnym.

Wniosek: miejsce Tuska jest w areszcie. (Spotkałem się nawet z opinią, że I Sekretarz odetchnie, poczuje ulgę, wręcz uspokoi się, kiedy Donalda T. spotka kara). Im ostrzejsze były słowa I Sekretarza, tym głośniejsze były brawka, ale twarze uczestników były nieruchome, jak gdyby woskowe, jeden zerkał na drugiego, czy klaszcze, i grzecznie słuchali.

Przemówienie było defensywne. O Smoleńsku ani mru-mru. My łamaliśmy konstytucję? To wy pierwsi łamaliście konstytucję, wybierając „rezerwowych” członków Trybunału Konstytucyjnego. U nas są afery? To wasze afery można by wymieniać bez końca: hazardowa, taśmowa, vatowska, a każda monstrualnych rozmiarów. To my zamiatamy pod dywan? Nieprawda! Na tym właśnie polega różnica między nami a naszymi przeciwnikami. Kiedy u nas pojawia się czarna owca, a taka może się zdarzyć w każdej dużej zbiorowości, to wynika ze statystyki, to my ją natychmiast ujawniamy i z całą surowością prawa rozliczamy, podczas gdy nasi przeciwnicy je tolerują.

I Sekretarz ostrzegał przed jednakowym traktowaniem partii rządzącej i opozycji. Myślenie w rodzaju: obie strony są podobne, jedni warci drugich, wart Pac pałaca itp. – jest bardzo niebezpieczne i niedopuszczalne. Nie ma symetrii, nie ma podobieństwa, my jesteśmy lepsi. (Jak mówił kiedyś, w 1924 r., I Sekretarz: „My jesteśmy ludźmi szczególnego pokroju”).

W sumie dominowała nuta „you too”. U nas są złodzieje? Ale u was więcej.

Jedynym pozytywnym aspektem przemówienia było powtórzenie, że PiS jest partią proeuropejską, jest za „podmiotową obecnością” w UE. Co to znaczy „podmiotowa obecność” można się domyśleć. Sądzę, że ta zbitka pojęciowa przyjmie się w języku PiS, tak jak „opozycja totalna” (innej nie ma).

Sprawy niewygodne, takie jak cofnięcie się w kwestii Sądu Najwyższego pod wpływem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, afera KNF, która zagraża prezesowi NBP, kuriozalne żądanie zakneblowania mediów w tej sprawie – wszystko to I sekretarz w jawnej części referatu pominął. Jak znam życie, to część wewnętrzna, poufna, przecieknie do mediów lada chwila, a większość mediów jest przeciwko nam – nie omieszkał wspomnieć przywódca obozu władzy. Na razie nie miał nic więcej do zaoferowania poza tym, że konieczne jest wygranie wyborów. Szkoda, że opozycja, Platforma i Nowoczesna, swoimi ostatnimi rozgrywkami mu to ułatwiają.